Coron Island hopping, czyli łódką na północy Palawanu
Nie wiem, co zachwyca mnie bardziej…
Turkus wody z pewnością cieszy oczy (tak, woda w rzeczywistości ma taki kolor, w właściwie jest on jeszcze piękniejszy i bardziej intensywny niż na poniższych zdjęciach).
Imponujące skały oszałamiają.
Setki, a może tysiące kolorowych rybek, które czasem próbują sprawdzić, jak smakuję, sprawiają, że zaczynam się cieszyć jak dziecko.
I jeszcze rafy koralowe. I wraki zatopione w przybrzeżnych wodach. I żywe odcienie zieleni. I miękki dotyk piasku.
Podoba się.
I żałuję tylko, że ani rafy ani rybek nie ma na zdjęciach.
p.s. Nieco więcej o island hoppingu wokół wyspy Coron poczytać możecie na Filipinos.pl
Sceneria iście bajkowa :) pozazdrościć :)
16 października 2011 at 02:02
Nie zaprzeczę:) Też mi się tam spodobało;)
17 października 2011 at 16:14
Podziwu i zazdrości pełen jestem ;) Już się pakuję… Tam tak cieplutko, a u nas zima nadchodzi; już na minusie jest… Pozdrawiam :)
16 października 2011 at 14:46
Cieplutko aż do znudzenia;) Kończy się tak, że cieszy każdy najmniejszy deszczyk i każde obniżenie temperatury do przyjemnych 26 stopni;)
O zimnisku w Polsce słyszałam… Nie zazdroszczę…
No, ale Ty już niebawem w drogę!
17 października 2011 at 16:15
A mnie się ciepło nigdy nie znudzi ;)
… choć takich widoków nie mamy. U nas tylko piasek i piasek dookoła, ale nie narzekam.
Ciekawe te łodzie i skały. Pięknie!
18 października 2011 at 16:11
Macie jeszcze meczety, piramidy, no i Nil;)
A poważnie, to bardzo zaskoczyło, że tęsknię za porami roku, bo odkąd pamiętam, nigdy nie lubiłam zimna. Okazuje się jednak, że potrzebuję zmian, ich regularności i jakiegoś takiego naturalnego rytmu… Co wcale nie znaczy, że chciałabym wylądować w Polsce w środku zimy;)
Takie łódki są tutaj wszędzie, większe i mniejsze – od takich zaledwie kilkuosobowych, do wielkich kilkudziesięciu osobowych pływających na całkiem długich trasach.
18 października 2011 at 18:04
Nic tylko leżakować, pluskać, pływać… też mi się tam podoba (szkoda tylko, że mnie tam nie ma).
19 października 2011 at 12:52
Zawsze możesz pomyśleć, żeby przyjechać tu na odrobinę lenistwa;)
19 października 2011 at 20:13