Chociaż w ubiegłym tygodniu Filipinom udało się uniknąć bezpośredniego uderzenia tajfunu Saola, to ostatnio Manilę, okolice i wiele północnych części kraju nawiedziły silne opady deszczu. „Siyam-Siyam”, czyli 9 dni i nocy prawie że nieprzerwanych deszczy spowodowanych południowo-zachodnim monsunem przyniosło opłakane skutki dla 15-milionowej metropolii. Ulewy nasiliły się przede wszystkim w niedzielę wieczorem i od tego czasu padał bez przerwy, w rezultacie czego w ciągu 24 godzin liczonych do wtorkowego poranka na Manilę spadło aż 323 milimetry sześcienne wody, czyli ponad połowa średnich opadów dla miasta w miesiącu sierpniu.

Zamknięte są szkoły, rynki finansowe, instytucje państwowe i większość prywatnych firm. Poziom wody na wielu kluczowych arteriach komunikacyjnych Manili podniósł się nawet do wysokości szyi. Mówi się, że powódź dotyczy nawet połowy powierzchni miasta, a szczególnie ucierpiały: Marikina City, której mieszkańców zmuszono do ewakuacji, po tym jak podniósł się poziom rzeki Marikina oraz Quezon City, w którego rejonach woda podniosła się tak szybko, że ludzie zostali uwięzieni na wyższych piętrach swoich ów. W niektórych częściach metropolii, tam gdzie woda sięgnęła instalacji elektrycznych, na wszelki wypadek wyłączono prąd.

Władze mówią o łącznej liczbie 58 ofiar powodzi z terenu całego kraju wliczając w to ubiegłotygodniowy tajfun. W najgorszej sytuacji są mieszkańcy najniżej położonych rejonów oraz slumsów, z których wiele osób szuka schronienia w budynkach szkół i organizacji rządowych.

Państwowe służby meteorologiczne ostrzegają, że powódź może przybrać na sile, bo nie wytrzymuje tama przy zbiorniku retencyjnym dla Manili, który zaczął przelewać się już w poniedziałek. Według PAGASy, krajowej agencji meteorologicznej, deszcz nie przestanie padać w ciągu najbliższych godzin. W ostrzeżeniu wydanym ok. 9.30 czasu lokalnego PAGASA oblicza, że na Manilę i okolice spadną deszcze w wysokości 10-25 mm na godzinę, a czasem nawet do 30 mm/godz. Według niektórych źródeł opady deszczu przekroczyły poziom deszczów podczas tajfunu Ondoy z 2009 roku, kataklizmu do dziś ze zgrozą wspominanego przez wielu mieszkańców.

Nie wygląda to dobrze. Kiedy rano wysłano mi z centrum miasta, gdzie woda sięgała po pas, nie wierzyłam własnym oczom. My dotarliśmy dzisiaj jedynie w bardziej suche rejony, czyli takie, gdzie woda sięgała co najwyżej kolan. Jutro być może wybierzemy się gdzieś dalej, jeśli oczywiście sytuacja na to pozwoli.

Nie martwcie się . W Makati jest relatywnie sucho, do południa działało wszystko prawie tak, jak zwykle z tą różnicą, że ruch na ulicach i w centrach handlowych był mniejszy, niż kiedykolwiek. Po południu powoli zaczęto zamykać sklepy i restauracje, na wszelki wypadek poszliśmy więc zrobić obawiając się, że do wieczora zamkną również supermarkety. Nie pomyliliśmy się. Kiedy już wróciliśmy z naszej małej wycieczki, centra handlowe przez które musieliśmy przejść były jak wymarłe. Mieszkamy wysoko, na 29. piętrze, więc nie ma takiej możliwości, żeby nas zalało.

Około 9. wieczorem przestało już padać i mieliśmy wielką nadzieję, że to już koniec. Niestety nie. Znowu zaczęło lać i nic nie wskazuje na to, że przestanie. Teraz też tuż obok przechodzi poważna .

Nawet nie chcemy sobie wyobrażać, co teraz przeżywają ci wszyscy mieszkańcy zalanych dzielnic.

Kilka linków:
galeria powodziowa TIME
galeria powodziowa ABC-CBN news
zalane ulice w Metro Manila