Stożkowy kapelusz (po wietnamsku „non „) to jedna z tych spraw (zaraz obok zupy phở), która zwykle przychodzi do głowy na hasło „ „. Zakładany przez wielu Wietnamczyków tradycyjnie ma na celu ochronę: zarówno przed słońcem w upalne dni, jak i przed deszczem podczas niepogody. Noszą je więc pracujący w polu rolnicy, podczas połowu, sprzedawcy owoców z wielkich koszy, tancerze na scenie i wielu wielu innych ludzi, a same kapelusze bez problemu kupić można na prawie każdym z lokalnych targowisk.

Jednak w Hue, dawnej stolicy Wietnamu, od dawien dawna funkcjonują nie tylko zgodnie ze swoim pierwotnym przeznaczeniem, ale także jako element biżuterii mający podkreślać urok lokalnych kobiet. W nieco inny sposób również się je wykonuje: najpierw trzeba wybrać dobrej jakości palmowe liście, ususzyć je, wyprasować, aby następnie przytwierdzić do stelaża. Kiedy już pierwsza warstwa jest gotowa, kładzie się papier z wyciętymi wzorami, najczęściej wierszami, charakterystycznymi widokami z Hue albo podpisem twórcy, a potem nakłada drugą warstwę liści, wszystko dokładnie zszywając. W rezultacie są cieńsze, lżejsze i przede wszystkim bardziej subtelne.

Niepełnosprawna to 44-letnia kobieta, która od 35 lat krok po kroku przygotowuje takie kapelusze mimo tego, że w wyniku powikłań ciążowych urodziła się tylko z jedną ręką. Thuy tym bardziej robi wrażenie, że wymaga sporej precyzji, ona radzi sobie jednak doskonale i z roku na rok robi się coraz bardziej sławna. Najpierw zyskiwała coraz więcej zadowolonych klientów, również wśród turystów tłumnie przybywających do miasta, aż w 2004 roku wysłano ją w delegację do Japonii, aby tam promowała swoje stożkowe kapelusze podczas Festiwalu Wietnamskiej Kultury i Turystyki.

Na notkę o Thuy natknęłam się zupełnie przypadkiem, podczas szukania informacji na temat wioski, w której wyrabia się słynne kapelusze. Kiedy następnego dnia wspomniałam o niej mojemu kierowcy, ten uśmiechnął się ze zrozumieniem stwierdzając:
W telewizji na pewno widziałaś. Ja też! Myślę, że wiem, gdzie jechać.
W telewizji nie widziałam, ale bardzo chciałam zobaczyć warsztat Thuy, więc pojechaliśmy i błądząc co nieco po wąskich zaledwie na szerokość ramion uliczkach, w końcu trafiliśmy do jej domu. Ta przywitała nas ciepło i zaprosiła do środka.
Właśnie zaczęłam robić drugi tego dnia kapelusz, jeśli masz ochotę, to popatrz.
Popatrzyłam. Często z niedowierzaniem.

p.s. Gdybyście będąc w Hue również mieli ochotę poznać Thuy, poniżej numer telefonu i adres:
Tran Thi Thuy
165/12 Tran Phu Street
Hue
tel: 054 3885909
01223791516