Czekają. Każdego ranka, kiedy promienie słońca nieśmiało zaczynają się przedzierać przez palmowy gąszcz. O świcie, zanim słońce zacznie zacznie przygrzewać i oświetlać utuloną jeszcze we śnie wioskę. A czasem i w nocy wypatrując świateł gdzieś tam hen, daleko na wodzie.

Czekają matki i żony z dziećmi przytulającymi się do omotanych sarongami ud. I jeszcze siostry, kuzynki, dziewczyny i narzeczone o ustach pomalowanych karminową szminką i twarzach pokrytych thanaką.

Czekają tak wszystkie, prawie bez wyjątków, pełne nadziei i marzeń nieśmiało kiełkujących w głowach. Co przyniesie ten słoneczny poranek i cały dzień?