W balijskim domu nad rzeką w zebrali się już wszyscy najbliżsi. Eleganckie matki i babcie, siostry i kuzynki, szwagrowie i ojcowie zapełnili wszystkie ławki, stołki i wolne podłogi i plotkując półgłosem spożywali drobny poczęstunek przygotowany przez rodzinę dziewczynki. Wszyscy czekali na baliana, balijskiego szamana, który poprowadzić miał niewielką ceremonię, po której urodzone 42 dni wcześniej dziecko stanie się pełnoprawnym członkiem rodziny, a jego matka przestanie być uważana za istotę nieczystą.

To tylko jeden z rytuałów składających się na towarzyszące człowiekowi od początku aż do śmierci. Pierwsza ceremonia odbywa się, kiedy dziecko znajduje się jeszcze w łonie matki – pod koniec ciąży, gdy dziecko ma już ludzką formę i swoich kanda empat, czterech duchowych braci – strażników przebywających już zawsze od tego czasu razem z nim. Podczas ceremonii prosi się o łatwy poród, a nierzadko zdarza się się również, że przyszli rodzice wchodzą do rzeki i umieszczają na brzuchu małą rybkę, której ogonek skierowany jest w górę, a głowa w dół. Tak, aby dziecku wskazać wyjście.

Ojciec dziecka odgrywa wielką rolę w jego narodzinach – natychmiast po urodzeniu zabiera łożysko, myje je, umieszcza w skorupie kokosa wraz z kwiatami i ofiarami pieniężnymi, a następnie owinięte w białą tkaninę zakopuje w zależności od płci dziecka po prawej (jeśli to chłopiec) lub lewej stronie (jeśli dziewczynka) stronie balijskiego domu. Miejsce, w którym zostało zakopane łożysko, dowód fizycznej obecności wspomnianych kanda empat, oznacza się czarnym kamieniem oraz roślinką lub drzewkiem. Cała ta ceremonia przygotowywana jest raczej dla duchowych braci dziecka niż dla niego samego, na Bali bowiem wierzy się, że będą oni towarzyszyć dziecku i ochraniać je aż do końca życia, ale tylko pod warunkiem, że piąty z rodzeństwa, człowiek, będzie traktował ich właściwie. Każdego dnia więc kąpiąc dziecko kąpie się również jego braci wylewając na zaimprowizowany grób wodę dziecka po kąpieli; karmiąc dziecko karmi jednocześnie jego braci składając w ofierze część przeznaczonego dla niego pożywienia, a przez kolejne 42 dni na grobie pali się kadzidełko i stawia małą bambusową świątynkę. Rodzice i dziecko uważani są za osoby wyjątkowo żone na działanie sił zła, dlatego w ogóle nie mogą opuszczać domu. Nawet wejście do kuchni możliwe jest dopiero trzeciego dnia po porodzie i przejściu rytuału oczyszczającego.

Do momentu, kiedy odpada i usycha pępowina ojciec dziecka nie ma też prawa udziału w ceremoniach religijnych. Odpadnięcie pępowiny jest ostatnim fizycznym związkiem z kanda empat, od tego momentu pozostaje jedynie więź duchowa. Podobnie jak wcześniej łożysko, tak i teraz pępowinę zawija się w tkaninę, ale ją z kolei umieszcza się w kapliczce poświęconej Kumarze, Strażnikowi Dzieci, który ma za zadanie chronić dziecko aż do czasu, kiedy urosną mu pierwsze zęby. Tego dnia odbywa się kolejna ceremonia oczyszczająca, choć ciągle jeszcze dziecko uważane jest za istotę wyjątkowo narażoną na działanie złych sił.

12 dzień po narodzinach to kolejny rytuał i kolejne oczyszczenie duszy dziecka z negatywnych wpływów, pod które mogło dostać się w przebywając w łonie matki. Uznaje się wówczas, że dziecko przetrwało najtrudniejszy i najwrażliwszy czas i że od tego właśnie momentu dusza dziecka staje się silnie związana z ciałem. To dzień, kiedy rodzina może też poprosić o konsultacje szamana (baliana tetakson), który wchodząc w stan transu jest w stanie określić, inkarnacją którego z przodków jest nowo narodzone dziecko, a nawet mówiąc głosem takiego przodka wyartykułować jego życzenia w kwestii kolejnych ceremonii przyszłości dziecka. To zwykle również moment nadania dziecku imienia, które rodzice mogą wybrać sami, skonsultować z kalendarzem balijskim, skorzystać z rady szamana lub wręcz odprawić dodatkowy rytuał zapalając świeczki, umieszczając przy każdej z nich łek liścia lub papieru palmowego i wybierając imię na podstawie świeczki, która zgaśnie ostatnia. Choć ten ostatni sposób przechodzi już powoli do historii.

42 dnia po urodzinach małej dziewczynki w balijskim domu nad rzeką w Ubud zebrali się już wszyscy najbliżsi. Dotarł w końcu spóźniony balian. Zakrzątały się kobiety niosąc do rodzinnej świątyni spore wielkości ofiary. Wymówiono kolejne modlitwy w podzięce dla duchów ochronnych. Przyniesiono małe kaczuszki, które miały za zadanie wydziobać ryż umieszczony na czole dziewczynki, w miejscu, gdzie znajduje się jej „trzecie oko”. Głowę rodziców i dziecka pokropiono święconą wodą oczyszczając ich w ten sposób ze wszelkiej nieczystości związanej z narodzinami. Mała dziewczynka wypiła w tym czasie butelkę mleka, więc spała smacznie zupełnie nie zważając na to, co dzieje się wokół. A sporo się zmieniło. Ona co prawda nadal nie może dotknąć stopami ziemi, ale jej poddana rytuałowi matka może od tego momentu uczestniczyć w ceremoniach i opuszczać bez niebezpieczeństwa, że do osób, które spotka lub odwiedzi, przyprowadzi złe duchy.

I zmieniło się coś jeszcze, będąc pewną aberracją od przyjętych ceremonialnych założeń. Dziewczynka smacznie spała nie wiedząc, że nadano jej również imię. Od tego dnia Ida Ayu Isyana Prasjna Amrita stała się pełnoprawnym członkiem balijskiej rodziny.

Ciąg dalszy nastąpi…

L1020895

L1020879

L1020854