Chmury nad Pangong Tso

Najpierw samolot do Delhi, potem kolejny do Leh (albo długa droga autobusem), jeszcze później pięć lub sześć godzin jazdy jeepem i w końcu możemy podziwiać turkusowe wody jednego z największych himalajskich jezior – Pangong Tso.

Jezioro Pangong to swego rodzaju wąski pas wody. Rozciąga się na długość aż 134 kilometrów, a w najszerszym miejscu ma ich zaledwie 5. Tylko jedna trzecia jego powierzchni należy do Indii, pozostała część znajduje się w Tybecie.

Położenie na wysokości 4350 m n.p.m. sprawia, że klimat jest tam bardzo surowy, a zimą temperatury spadają tak nisko, że woda w jeziorze zamarza.

Najdalej wysuniętym punktem, w którym zatrzymać się mogą turyści otrzymawszy wcześniej stosowne pozwolenie, jest wioska Spangmik.

Spangmik otaczają lodowce i pokryte śniegiem szczyty gór Pang-Gong.
>

Po północnej stronie jeziora znajduje się pasmo Chang-Chenmo, którego odbicie czasami ujrzeć można w niebiesko-zielonych wodach jeziora.

Bardzo łatwo o transport z Leh, bo oferuje go prawie każda agencja turystyczna oraz każdy posiadacz dużego samochodu. Co ciekawe, wszyscy mają takie same, stałe ceny.

Najbardziej popularne są jednodniowe wyjazdy nad Pangong Tso i z powrotem. Wyjeżdża się wówczas wczesnym rankiem, około południa dojeżdża nad jezioro, spędza na miejscu 2-3 godziny, a potem wraca, aby zdążyć dojechać do Leh przed wieczorem.

Ja zdecydowałam się na wyjazd dwudniowy i nocleg w Spangmik i jak się potem okazało, lepszej decyzji nie mogłam była podjąć. Pierwszego dnia przed południem pogoda była fatalna. Padał deszcz, czasem śnieg, było mglisto, a nad wodą jeziora wisiały ciężkie szare chmury. Gdybym więc nie została tam do następnego dnia, nie miałabym okazji zobaczyć, jak przepięknie może tam wyglądać, kiedy wyjdzie słońce.

Popołudnie i ranek były wspaniałe. Na niebie pojawiły się niespotykane formacje chmur, tak zachwycające, że nawet znajomy, który niejednokrotnie miał okazję być nad Pangong Tso, stwierdził, że coś takiego nie zdarza się tam na co dzień.

6 Komentarzy

  1. Wiesz dlaczego trzeba się najpierw anonsować w owej wiosce na S?
    Swoją drogą psikusy pogody są rzeczywiście fatalną okolicznością przyrody. Sam się o tym przekonałem boleśnie niedawno. :-(

    13 lutego 2011 at 11:43

  2. W samym Spangmik nie trzeba się anonsować, tylko trzeba załatwić sobie pozwolenie (to faktycznie tylko formalność), aby w ogóle móc tam pojechać. Dokumenty są sprawdzane w punktach kontrolnych po drodze.
    Tam już blisko jest granica chińska, dlatego chcą kontrolować, kto się kręci w okolicy.

    Z tą pogodą to już niestety tak bywa, że rzadko kiedy można przewidzieć, jak to faktycznie będzie danego dnia…

    My o mały włos w ogóle tam nie dotarliśmy, bo na jednym z tych wspomnianych punktów kontrolnych oznajmiono naszemu kierowcy, że droga jest zamknięta i nie radzą jechać, a kiedy pytał o szczegóły, powiedziano mu „jeśli chcecie zginąć, możecie jechać”. Wspólnie zdecydowaliśmy, że mimo wszystko spróbujemy i tak jechaliśmy w tym deszczu i słabej widoczności poruszając się z prędkością średnio 20km na godzine i co chwilę pytając o warunki na drodze tych, którzy jechali w przeciwnym kierunku. Długo tej drogi nie zapomnę;)

    13 lutego 2011 at 11:55

  3. Widzę Waszą drogę moimi oczami. Mieliśmy podobne przygody w Lesotho, tyle, że w końcu zrezygnowaliśmy z kontynuacji podróży. Niestety trochę przez kolegę, który… hm… stwierdził, że ma 2-kę dzieci na utrzymaniu… Zresztą z jego powodu kilka innych planów musieliśmy zmienić „spontanicznie”… :-(

    13 lutego 2011 at 13:58

  4. Jestem pewna, że tak czy inaczej, było fantastycznie!:)

    14 lutego 2011 at 14:15

  5. Kazik

    Piekne zdjecia tego surowego miejsca.
    Ciekawe jak wygladala sama wioska.

    17 lutego 2011 at 19:59

  6. Wioska nie była aż tak zachwycająca jak otoczenie. To zaledwie kilkanaście kamiennych domków i małych poletek otoczonych kamiennymi murkami. I to wszystko.
    To, jak bardzo jest mała, trochę widać na zdjęciu nr 6 licząc od góry.
    Postaram się znaleźć jeszcze jakieś foty, jeśli będzie coś więcej, pokażę je Tobie.

    17 lutego 2011 at 21:16

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

  • RSS
  • Blip
  • Facebook
  • Flickr
stat4u