W Mae Sariang

to niewielkie miasteczko w północno-zachodniej części Tajlandii. Na pierwszy rzut nic specjalnego, kolejna dziura zabita dechami. Na drugi – idealne miejsce, aby w spokoju spędzić parę dni w międzyczasie eksplorując okolicę.

Dotarliśmy tu przedwczoraj po kilkugodzinnej jeździe lokalnym autobusem wyposażonym w nieco twarde siedzenia i nadwyrężone hamulce. Niedługo potem udało nam się znaleźć bardzo przyjemny guesthouse (River Bank), a w nim drewniany pokój z balkonem i widokiem na rzekę za jedyne 600 baht i już mogliśmy wyruszyć „na miasto”.

Jak w mieście? Spokojnie oczywiście. Mamy tu kilka ulic, parę świątynek, sporo tekowych domków, jakieś mniej i bardziej wyspecjalizowane sklepy (z tych ostatnich warto wymienić sklep wędkarski, jajcarski (?) i ten z miotłami). Życie toczy się tu wybitnie leniwie i gdyby nie kilka okolicznych knajp z głośną muzyką na żywo, można byłoby powiedzieć, że zupełnie zamiera we wczesnych godzinach wieczornych.

Turysta w Mae Sariang nie jest szczególnie częstym widokiem, więc spacer po uliczkach przyciąga uwagę mieszkańców, wywołuje uśmiech na ich twarzach, a czasem nawet chęć nawiązania konwersacji. W języku tajskim oczywiście, co wbrew pozorom nie do końca przeszkadza.

Mieliśmy wielkie plany, jak to na skuterach wybierzemy się do wiosek ów, ale w związku z jakością dostępnych pojazdów i dróg oraz odległościami, jakie musielibyśmy pokonać, szybko te nasze plany zostały zweryfikowane na rzecz zwyczajnej krótkiej wycieczki po okolicy, czego o dziwo aż tak bardzo tego nie żałujemy, bo całkiem sympatycznie spędziliśmy dzień od czasu do czasu gubiąc się gdzieś tam na bocznych drogach.

Mijaliśmy małe i większe wioski, , łąki, a na nich od czasu do czasu dystyngowane . Było pusto, cicho, zielono, a z pobliskiej stupy położonej na wzgórzu roztaczały widoki warte wyciągnięcia aparatu z plecaka.

Jednym słowem – było DOBRZE.

Widok z balkonu w guesthous'ie River Bank.

Na ulicy w Mae Sariang.

Nowy znajomy z Mae Sariang.

Stupa przy dworcu autobusowym, czyli Sri Boon Ruang.

Widok na miasto z jednej z pobliskich światyń.

Towarzysze wspinaczki po schodach wiodących do świątyni na wzgórzu.

Mały towarzysz wspinaczki podczas odpoczynku na schodku.

Jedna z ładniejszych świątyń w okolicy Mae Sariang.

Kiełbasiane wzory z lokalnego rynku (nie, nie, to nie jest biała kiełbasa).

Wszystko da się zapakować do woreczka.

Jeden z sympatycznych mieszkańców miasteczka.

Exit mobile version