Co zwiedzić w Kuala Lumpur, czyli plan pobytu na 3 dni

Ostatnio dostaję trochę pytań o zwiedzanie miasta, więc postanowiłam, że już czas na stworzenie mojego autorskiego przewodnika po mieście :) Kuala Lumpur jest przepiękne, do niektórych miejsc jest jednak utrudniony dojazd w przypadku poruszania się transportem publicznym, a do tego niektóre – naprawdę ciekawe – miejsca są ukryte bądź nieoznakowane. Sama na początku polegałam bardzo silnie na moich lokalnych znajomych w przypadku zwiedzania, wiem więc jakie pomocne są wszelkiego rodzaju podpowiedzi.

Poniższa lista – kompletnie subiektywna – przedstawia plan pobytu 3-dniowego w Kuala Lumpur. Zawiera moje ulubione miejsca, ale oczywiście KL można też zwiedzać na 100 innych sposobów! Najprawdopodobniej przy okazji znalezienia kolejnej ciekawej atrakcji będę na bieżąco dorzucać pomysły, notka będzie więc jak najbardziej aktualizowana.

Koncept:

Plan oparłam na przenikających się kulturach, które warto poznać będąc w Malezji. Są to kultura Malajska, Chińska oraz Indyjska, króre silnie się od siebie różnią. Na każdy kręg kulturowy poświęciłam więc jeden dzień.

Po opracowaniu planu zwiedzania miasta, polecam zaplanować wycieczki do innych pięknych miejsc w Malezji – zbiór moich sugestii TUTAJ.

Dzien 1) – Malajski

Poniżej- klasyczne malajskie latawce, znajdziecie ich symbol w wielu miejscach w KL

article-malay-kites-big

1) Punkt startowy – KL Sentral, czyli dworzec kolejowy i główny węzeł przesiadkowy. Pierwsze kroki warto skierować do punktu informacji turystycznej znajdującej się na dworcu – i pobrać darmowe mapki i ulotki o atrakcjach. Najważniejszy jest rozkład i plan jazdy kolejki LRT i Monorail – bardzo przydatny podczas przemieszczania się po mieście!

Dlaczego warto?

Bez mapy transportu publicznego można się pogubić. Do tego panie w informacji są bardzo miłe i zasugerują hostel/restaurację lub atrakcje do zwiedzenia.

2) Z dworca można łatwo udać się na piechotę do muzeum narodowego, które znajduje się zaraz obok – należy jednak trzymać się mapy i pytać o drogę – samo dojście prowadzi przez autostradę i nie jest oczywiste. Muzeum otwarte jest codziennie od 6 rano do 9 wieczorem, bilet kosztuje 5 RM. Muzeum jest dość małe (4 główne sale) i pokazuje dzieje Malezji od pierwszych osad w dżungli, przez kolonizację i odzyskanie niepodległości. Są makiety, hologramy i ekrany pokazujące krótkie filmiki, jak i gry – puzzle interaktywne. Na obejrzenie wszystkiego, a także sezonowych wystaw (np. tradycyjne stroje i maski) wystarczy jakieś 1,5 godz.

muzium-negara-malaysia

Dlaczego warto?

Żeby poznać w szybki sposób historię i kulturę Malezji – jako ze w Polsce wiadomo o nich bardzo mało. Do tego muzeum jest małe i łatwo dostępne z dworca.

3) Z muzeum przemieszczamy się do meczetu narodowego. Jeśli się da, można złapać taxi do „Masjid Negara” <wym. ‚mazdżid negara’>, powinno to kosztować 5-8 RM. Inna opcja: powrót na stację KL Sentral, podjechanie kolejką LRT 1 stacji do „Pasar Seni” (token 1 RM, do kupienia w maszynie na dworcu) i dreptanie jakieś 10 minut w kierunku wielkiego meczetu z niebieskim dachem.

Do meczetu można wejść poza godzinami modlitw – wystarczy zapytać przy wejściu. Dla kobiet lub mężczyzn w szortach/spódniczkach wypożyczane są za darmo spódnice/spodnie oraz szale do zawiązania na głowie dla kobiet. Wejście darmowe.

Naprzeciwko meczetu znajduje się Museum of Islamic Arts – przepiękne, bardzo nowoczesne miejsce z makietami największych zabytków muzułmańskich, pięknymi, ręcznie malowanymi wydaniami Koranu i kolekcją biżuterii z muzułmańskich krajów w całego świata. Moje ulubione muzeum w KL! Wejście 12 RM.

Relacja z wizyty w muzeum sztuki islamskiej: KLIK.

National_Mosque_KL_2007_pano

Dlaczego warto?

Jesli nigdy nie byliście w meczecie, to jest to świetna okazja. Do tego na zewnątrz można usiąść i skorzystać z darmowego wifi.

4) Kolejny punkt programu jest zdecydowanie mniej „religijny” – chodzi mi o park ptaków. Zaledwie 5 min spacerem od meczetu narodowego (używamy mapki z informacji turystycznej). Jeśli pada lub jest bardzo gorąco – taxi nie powinno kosztować więcej niż 4 RM.

KL Bird Park ulokowany jest w parku Perdana Lake Gardens, otoczony zielenią i małpami skaczącymi po drzewach.

Wejście kosztuje 48 RM – dość sporo, ale warto zapłacić – to największy park z tropikalnymi ptakami latającymi i drepczącymi po całej przestrzeni parku w Azji Płd-Wsch. Można zobaczyć tukany, papugi oraz słynnego Hornbilla, czyli symbol Malezji. Niektóre ptaki są ciekawskie, podchodzą do zwiedzających i dają się karmić – ziarno do kupienia na miejscu. Są też pokazy ptaków i inne atrakcje – rozkład tutaj.

Po wyjściu – obiad w restauracji znajdującej się na terenie parku. Knajpka serwuje jedzenie malezyjskie (nasi lemak, roti chanai – klasyka kuchni), a siedzi się na otwartym tarasie (polecam! Jeśli usadzą was w sali, powiedzcie, że wolicie poczekać aż się zwolni miejsce – warto!), z którego widok roztacza się na cały park. Ptaki z parku swobodnie mogą podlatywać do gości restauracji – białe, szczupłe jakby mini-czaple są na tyle nachalne, że siadają na stołach,czekają aż kelner przyniesie danie – i podkradają kąski z talerza! Świetna sprawa, ale w przypadku gdyby stały się zbyt irytujące obsługa zaopatruje każdy stolik w małą psikawkę na wodę, którą można odgodnić zbyt ciekawskich pierzastych gości. Świetna sprawa!

original_Hornbill Restaurant and Cafe-Kuala Lumpur

Dlaczego warto?

Bo tak pięknych ptaków tropikalnych, latających i spacerujących swobodnie wśród odwiedzających park, jeszcze nigdzie nie widziałam. No, a do tego ten ekscytujący obiad z ptakami podkradającymi jedzenie z talerza!

5) Po obiedzie czas na spacer po ogrodach z orchideami i hibiskusami, które kwitną tu cały rok. (Hibiskus jest jednym z symboli Malezji, tak swoją drogą) Znajdują się one dokładnie naprzeciwko parku ptaków. Wejście darmowe. Przejście całości razem z robieniem fotek zajmuje ok 1.5 godz.

Do tego zaraz obok jest też park jeleni (darmowy), planetarium (płatne, zależnie od pokazu) i motylarnia (płatna, 15 RM ). Polecam park jeleni – można w nim zobaczyć zwierzę o nazwie „Mousedeer” które naprawdę wygląda jak skrzyżowanie myszy z jeleniem i jest bardzo typowe dla Malezji. Do tego można się przejść po całkiem ładnym parku i odwiedzić porządne planetarium, w którym oprócz wystawy interaktywnej obrazującej nowe technologie i prawa fizyki są też pokazy filmów o wszechświecie – raz na godzinę, rozkład tutaj.

4463679418_c85d593aa0_o

Dlaczego warto?

Dla myszo-jelenia i przepięknych orchidei. No i polecam planetarium, większe i (przynajmniej dla mnie) ciekawsze niż to w Toruniu.

6) Powrót do hotelu/hostelu, prysznic i przebranie się w ciuchy na wieczór – zwykle po intensywnym kilkugodzinnym zwiedzaniu ubrania są już mokre i śmierdzące, niestety.

Koło 6-7 wieczorem dojazd do wież Petronas (nazywanych tu KLCC) kolejką LRT – stacja KLCC. Ścisłe centrum, 5 stacji od KL Sentral. Kolacja w jednej z restauracji w centrum handlowym Suria KLCC, znajdującym się pomiędzy wieżami – polecam Madam Kwan (najlepszy ryż nasi lemak w mieście i pyszne desery) – na 4 piętrze lub foodcourt z dużym wyborem jedzenia i widokiem na fontanny – na 2 piętrze.

Po kolacji zjeżdżamy na Ground Floor i znajdujemy stoisko o nazwie Durian Durian, sprzedające wszelkiego rodzaju produkty ze slynnym śmierdzielem. (Durian Durian jest zaraz obok supermarketu Cold Storage, łatwo widoczny) Polecam lody durianowe, babeczkę lub ptysia z kremem durianowym. Najlepiej najpierw spróbować duriana w ten sposób, przed testem samego owocu, który jest dużo bardziej śmierdzący niż np. lody. Zabieramy cokolwiek kupimy i wychodzimy na zewnątrz (wyjście znajduje się na pierwszym piętrze, zaraz obok schodów ruchomych).

No i… tadaaaam! Jesteśmy na zewnątrz słynnych wież! Wieczorem są one pięknie oświetlone więc zdjęcia wyglądają naprawdę ładnie. Podgryzając durianowy produkt, można się powoli przejść po parku przy wieżach – tylko uwaga na biegaczy, należy się trzymać ścieżki dla pieszych.

Od 8 wieczorem o każdej pełnej godzinie jest pokaz fontann z muzyką i światłami – na jeziorku zaraz pod wieżami. Zdecydowanie warto zobaczyć!

kuala-lumpur-klcc-park-fountains

Dlaczego warto?

Słynne wieze Petronas to zelazny punkt kazdej wizyty w KL! Do tego mozliwość spróbowania duriana i przepiekny pokaz fontann!

Dzien 2) – Indyjski

batu-01

Czyli pachnący curry i kadzidełkami, z dużą dawką kolorowych indyjskich bóstw.

1) Batu Caves

Rano dojazd do stacji kolejowej KL Sentral skąd należy kupić bilet na kolejkę KTM do Batu Caves (2 RM). Odjazdy co ok. 15- 20 min. Dojazd do Batu Caves trwa ok 40 minut. Uwaga – środkowe wagony kolejki a także środkowa część peronu zarezerwowane są wyłącznie dla kobiet i oznaczone na różowo. Mężczyźni nie powinni wsiadać do tych konkretnych wagonów kolejki ani nawet czekać na peronie na tym różowym terytorium. Zakaz odnosi się również do mężów/chłopaków/braci podróżujacych z kobietami – w takim przypadku wszyscy razem powinni trzymać się „mieszanej” części pociągu. Kwestia bezpieczeństwa i dobrego samopoczucia muzułmanek.

Baru Caves to jaskinie które zostały przerobione na hinduistyczne świątynie – zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz. Przy samym wejściu zobaczycie wielką rzeźbę boga Hanumama, czyli jakby zielonej małpy – a potem zrobi się jeszcze ciekawiej!

Jeśli jesteście w Malezji w okolicach stycznia, koniecznie wybierzcie się do Batu Caves na święto Thaipusam – największą i najkrwawszą celebrację roku. Niesamowita sprawa - relacja tutaj. 

Główną atrakcją jest wspinaczka po ponad 200 schodach do głównej jaskini Batu (wejście darmowe). Po drodze na pewno spotkacie mnóstwo małp – uwaga: lubią kraść jedzenie i butelki z wodą!

W drodze powrotnej w dół można jeszcze wpaść do tze. Dark Cave i wykupić wycieczkę po dodatkowej jaskini (35 MR). Dostaje się latarkę i kask na głowę, a przewodnik pokaże wam jaskiniowe węże, pająki i inne przemiłe stworzonka.

Niedaleko jaskini znajdują się też dodatkowe świątynie, mini-zoo oraz stoiska z kokosami (pyszna, orzeźwiająca woda z kokosa – polecam!) oraz indyjskimi przekąskami.

W drodze powrotnej panie mogą sobie zrobić hennę na rękach i stopach, tylko należy uważać aby po nałożeniu henny nie rozmazać wzorów – muszą one schnąć ok 1 godzinę. (koszt ok 5 RM za jedną rękę)

480442_4548903090320_873064088_n (1)

Dlaczego warto?

Dla pięknych – i ogromnych – rzeźb bóstw hinduskich, spotkania w 4 oczy z małpami oraz chwili ciszy i spokoju w chłodnej jaskini.

2) Z Batu Caves wracamy do KL Senral kolejką KTM. Wychodzimy na zewnątrz stacji i kierujemy się strzałkami prowadzącymi do dzielnicy Little India. Znajduje się ona bardzo niedaleko – to około 10-minutowy spacer.

Dzielnicę łatwo rozpoznać po charakterystycznych, dekoracyjnych latarniach, kwiatach wymalowanych na jezdni oraz kolorowych indyjskich łukach ozdobnych przy drodze.

Znajduje się tu m.in. moja ulubiona, kiczowata fontanna ze słoniami i pawiami- tak brzydka, że aż piękna!

a także mnóstwo sklepów z odzieżą indyjską, przedmiotami do modlitwy, z owocami i warzywami które nie przypominają niczego, co widzieliście wcześniej oraz knajpkami z przepysznym jedzeniem.

Na obiad polecam zatrzymać się w jakiejkolwiek knajpce serwującej „banana leaf rice”. Jest to danie serwowane na liściu bananowca, które je się rękami. Po zamówieniu podchodzi kelner i po kolei nakłada po łyżce ryżu, curry, warzyw, słodkiego chutney… Po czym przynosi kilka sosów do wyboru i zwykle zostawia je na stole, więc można sobie dokładać do woli. Jedzenie bywa ostre – można zapytać kelnera, który z sosów jest najłagodniejszy. Polecam spróbować jedzenia rękami – jedzenie smakuje jakoś lepiej, a sztućce bardzo niszczą delikatny liść bananowca.  Do picia można zamówić masala chai (herbata indyjska z mlekiem i przyprawami: cynamonem, kardamonem) albo mango lassi (napój jogurtowy zmiksowany z mango). Woda jest darmowa, powinna stać w metalowym dzbanku na stole – jest to filtrowana/przegotowana woda z kranu. Woda mineralna jest dodatkowo płatna.

Po jedzeniu należy złożyć liść z resztkami z pół. Zasada: jeśli nam smakowało, składamy liść w kierunku „do siebie”. Jeśli mamy zastrzeżenia co do jedzenia, było za ostre itp – składamy w kierunku „od siebie”. Nie trzeba nic mówić, obsługa zrozumie i być może następnym razem udoskonali przepis na curry :)

Po obiedzie można przejść się po sklepikach z sari, obejrzeć kosmetyki zrobione z krowiego moczu, figurki bogów (im bardziej świecące i błyszczące, tym lepiej), przejrzeć miliony kolorowych bransoletek, zrobić sobie hennę na rękach, przymierzyć turbany i stroje.

Warto też wpaść na bazar indyjski – znajduje się on na początku dzielnicy, patrząc od strony dojścia z KL Sentral. Zwykle otwiera się on po południu i jest otwarty do późnego wieczora.

YUS_201011_02_01_035

Dlaczego warto?

Bo ta najbardziej kolorowa i kiczowata dzielnica miasta obezwładni was zapachem kadzidełek i curry, zachęci do przymiarki indyjskich strojów i może nawet zmusi do szalonego tańca bhangra na ulicy – możecie przypadkiem natknac się na uliczną imprezę z DJem grającym indyjskie hity.

3) Temple of Fine Arts, czyli ośrodek sztuki indyjskiej – znajduje się w Brickfields, 5 min spacerem od głównej ulicy. Warto się przejść i sprawdzić jaki jest repertuar na najbliższe dni – wystawia się tam bardzo dużo indyjskich tradycyjnych sztuk teatralnych, koncertów z tradycyjną muzyką i show tanecznych.  Zapytajcie o repertuar albo jakiekolwiek ulotki – strona internetowa nie jest niestety aktualizowana.

Jeśli akurat nic nie grają, alternatywą jest film tamilski lub bollywood w kinie w galerii handlowej – sprawdźcie repertuar kin w okolicy waszego miejsca zakwaterowania – zawsze grają coś indyjskiego, z angielskimi napisami. Jeśli nidgy nie widzieliście filmu bollywood – to jest właśnie świetna okazja!

Dlaczego warto?

Aby w łatwy i przyjemny sposób wsiąknąć w indyjską kulturę!

Dzień 2) – Chinski

1) Rano przedostajemy się do KL Sentral lub stacji monorail Tun Sambathan (zależy co jest bliżej waszego zakwaterowania). Stamtąd bieżemy taksówkę do Thean Hou Temple – pięknej chińskiej świątyni na wzgórzu (taxi max 10 RM). Ze świątyni rozciąga się piękny widok na całe miasto.

Do tego można przyjrzeć się modlitwom, sprawdzić swój chiński znak zodiaku w parku na zewnątrz (są tam rzeźby zwierząt-znaków zodiaku razem z przypasowanymi im latami urodzin oraz krótką charakterystyką danego znaku), a także – jeśli jesteście w mieście w okolicach stycznia, czyli chińskiego nowego roku – będziecie mieli okazję aby zobaczyć tradycyjny taniec lwa.

W świątyni, przed ołtarzem znajdują się pojemniki w mnóstwem plastikowych/drewnianych patyczków. Służą one do sprawdzania horoskopu. Należy wziąć wszystkie patyczki na raz w ręce, podnieść je i zrzucić spowrotem, powodując wymieszanie patyków. Następnie wybieramy jeden patyk i sprawdzamy numer na jego końcu. Odkładamy patyk i sprawdzamy szafkę w wieloma szufladami (powinna być pod pojemnikiem z patyczkami, lub zaraz obok). Otwieramy szufladkę której numer pasuje do wylosowanego przez nas patyczka i wyciągamy wróżbę. Płacimy 1 RM za wróżbę, wrzucając pieniądze do skarbonki obok. Wróżby są dwujęzyczne, po chińsku i po angielsku.

Track-2_151

Dlaczego warto?

Aby sprawdzić swój chinski horoskop! A do tego zobaczyć miasto z jednego z najlepszych punktów widokowych w KL. 

2) Taksówką przemieszczamy się do Pasar Seni (możecie nakierować kierowcę na Pasar Seni LRT Station). Jest to serce dzielnicy chińskiej w KL.

Petaling Street to główna ulica, pełna sklepików z podrabianymi ciuchami i torebkami („orydżinal Armani, Miss!”), ale także pyszną chińską herbatą, wszędobylskimi czerwonymi lampionami i typowo malezyjsko-chińską architekturą.

Polecam przejść się po okolicy, usiąść na piwo albo herbatę oraz pierożki dim sum lub egg tarts (pyszne ciastka z nadzieniem jajecznym) w jednej z knajpek i pozwolić sobie na chwilę relaksu w tej gwarnej atmosferze.

Do tego zaraz przy stacji LRT znajduje się duży, błękitny budynek – Central Market. Jest to centrum sztuki i rękodzieła, a także wszelakich pamiątek. Jeśli szukacie czegoś dla znajomych – polecam to miejsce. Znajdziecie tu zarówno pocztówki, jak i biżuterię, szale, chusty batikowe, chińskie dekoracje (smoki, czerwone kule z chińskimi napisami) oraz pięknie zapakowane herbaty i czekoladki z durianem. Można się targować, a sprzedawcy są przyzwyczajeni do obcokrajowców i niezbyt nachalni.

W Chinatown znajduje się też malutka, ale piękna świątynia Guan Di Temple, a naprzeciwko niej najstarsza indyjska świątynia w mieście. Wpadnijcie, jeśli macie chwilę.

Malaysia-Malaysia-Street-Food-12

Dlaczego warto?

Aby poczuć atmosferę chińskiego rozgardiaszu, skosztować chińskiej herbaty i kupić suweniry dla znajomych. No i poćwiczyć swoje umiejętności negocjacyjne podczas targowania się!

3) Czas na powrót do czasów współczesnych i na chwilę w szybko rozwijającym się centrum miasta!

Dojazd najpierw do KL Sentral a następnie przesiadka na kolejkę Monorail (uwaga! Trzeba wyjść ze stacji i przejść ok 5 minut aby znaleźć stację – kierujcie się znakami i pytajcie o drogę!) i dojazd do stacji Bukit Bintang.

Po wyjściu ze stacji na skrzyżowaniu skręcamy w lewo i spacerujemy ulicą Bukit Bintang, wypełnionej salonami masażu, sklepami i pubami. Uwaga – większość salonów masażu oprócz standardowych usług oferuje też „coś więcej”. Zdarza się, że naganiacze przed salonami są nachalni i oprócz oferowania usług nawet zagradzają drogę lub chwytają za rękę – należy po prostu się tym nie przejmować i iść dalej (no, chyba, że jesteście zainteresowani – wtedy po prostu zacznijcie się targować).

Zapewne zauważycie wielu Arabów spacerującymi ze swoimi całkowicie zasłoniętymi żonami – zaraz obok rozpoczyna się dzielnica arabska, stąd zmiana twarzy zauważanych dookoła. Jeśli chciecie ją zobaczyć, kierujcie się zapachem fajki wodnej i napisami w języku arabskim – znajdziecie ją napewno.

Po drugiej stronie skrzyżowania (tego obok stacji LRT) jest dojście do centrum handlowego Pavillion. Warto się przejść – jest to jedno z najładniejszych – ale i najbardziej ekskluzywnych centrów handlowych w KL. Piękne dekoracje, zmieniająca kolor fontanna przed wejściem, galerie sztuki współczesnej i ulica Tokijska – to wyróżniki tego miejsca. Polecam szczególnie ulicę Tokijską na najwyższym piętrze – można naprawdę poczuć się jak w Japonii, a jedzenie w większości restauracji jest dość tanie i naprawdę pyszne. Jeśli chcecie spróbować naprawdę dobrego sushi i przegrzebków, albo grzybów japońskich – zdecydowanie warto sprawdzić to miejsce!

monorail

Dlaczego warto?

Aby zobaczyć nowoczesne oblicze Kuala Lumpur, pełne wieżowców, pubów i pięknych galerii handlowych. No i aby zjeść pyszne sushi!

Dodatkowe atrakcje:

1) Akwarium w KLCC

Znajduje się ono w budynku targowym zaraz obok wież Petronas. Można tu obejrzeć rekiny, płaszczki i przeróżne stworzonka morskie, jest tu też tunel zrobiony ze szkła, w którym naprawdę ma się wrażenie przebywania pod wodą.

Wejście 45 RM

2011.8.9 Aquaria, KLCC, Malaysia_16

2) Petrosains Science Discovery Centre

Coś jak nasze Centrum Nauki Kopernik, czyli interaktywne muzeum – w tym wypadku ukazujace proces pozyskiwania ropy. Stworzone przez koncern naftowy Petronas, mieści się w Suria KLCC (pomiędzy wieżami Petronas). Dobre miejsce do odwiedzenia z dziećmi. Wejście płatne 25 RM, dzieci 15 RM.

petrosains

3) Menara KL, czyli wieża KL

Najlepszy widok na miasto jest właśnie z Menara KL, nie z wież Petronas. Więc jeśli koniecznie chcecie mieć panoramiczne fotki miasta, polecam właśnie to miejsce. Na samej górze jest też restauracja wegetariańska. Wjazd na wieżę: 49 RM.

kl-tower

No i jesli wybieracie się do KL, dajcie znać – chętnie się spotkam na kawę i pokazę wam swietne miejsce, którego nie ma na liscie! ;)

 

Koniecznie zaplanujcie też trochę czasu na degustację najlepszych potraw malezyjskich – moja osobista lista najlepszych knajpek w mieście wraz z najlepszymi potrawami tutaj.

 

About these ads