Król Durian Zybuczkowiec

M'am, ty powinnaś jeść duriana. – stwierdziła któregoś dnia zatroskana Evelyn .
??? Ale dlaczego?
Bo duriana się je, żeby mieć dziecko.
yyy, ale wiesz… ja nie chcę mieć dzieci…. – nie wiedziałam, co odpowiedzieć, gdybym musiała powiedzieć dlaczego, ale na szczęście nie musiałam, bo kobieta mniej więcej jest zorientowana w sytuacji.
Sorry m'am, ja wszystko wiem. Przecież Ty wtedy nie mogłabyś tyle podróżować!
Nie tylko dlatego, ale niech tak zostanie.

Tego właśnie dnia temat duriana po raz pierwszy pojawił się w naszym domu.

Ale m'am jadłaś kiedyś duriana? – kontynuowała Evelyn.

Jadłam Spróbowałam go 4 lata temu na Bali dokonując zakupu na jednym ze straganów przy drodze, przewożąc w samochodzie (w części bagażowej), a potem wnosząc do hotelu (o dziwo nie budząc oporów personelu). Krzych stwierdził tylko, że „śmierdzi jak na śmietniku” , po czym wyekspediował mnie i duriana na balkon zapalając profilaktycznie kilkanaście lokalnych kadzidełek w pokoju i obrzucając mnie zdegustowanymi spojrzeniami pt. „jak możesz jeść to obrzydlistwo” . Zjadłam duriana mimo tego i…. nie zgodzę się z tymi, którzy twierdzą, że jest w smaku paskudny. Ale też nie należy do moich faworytów. Na pewno lubię budyniowo-maślaną konsystencję durianowego miąższu i jego orzechowo-waniliowy smak (ten ostatni zależy od odmiany i stopnia dojrzałości owocu). Ale durian śmierdzi. Niezaprzeczalnie śmierdzi i spożywanie go to trochę jak jedzenie crème brûlée na wielkim śmietnisku w upalne południe.

A tutaj na Filipinach jadłaś?– pytała Evelyn.
Nie… wiesz, mój mąż nie lubi durianów i powiedział, że nasze mieszkanie ma być „durian-free”.
Ha! ha! ha! – zaśmiała się kobieta. – A może by tak przekonać? Tak łek po kawałeczku?
Wtedy ja się zaśmiałam.

Wiadomo więc, że durian cuchnie. Że śmierdzi tak bardzo, że w wielu miejscach Azji wprowadzono absolutny zakaz przewozu owocu środkami komunikacji publicznej i wnoszenia np. do hoteli. Wiadomo, że duriana się albo uwielbia albo wręcz przeciwnie. A poza tym?

Czy wiecie, że:

Może więc jednak przytargać duriana któregoś dnia do domu?

A dziś Evelyn zażartowała na widok Krzycha:
Sir, chciałam ci kupić duriana, ale nie mieli. Przepraszam…

I musielibyście widzieć jego minę.

durian_DSC_3660_1
Exit mobile version