Motors to jedna z najbardziej znanych na Filipinach fabryk produkujących jeepneye – popularne i najtańsze środki transportu publicznego. Zapraszamy na wywiad z Edem Sarao, obecnym właścicielem fabryki.

Skąd wzięły się jeepneye na Filipinach?

: Po II wojnie światowej Amerykanie pozostawili nam mnóstwo starych wojskowych ciężarówek, które zaczęliśmy przerabiać i dostosowywać do własnych potrzeb.

Kiedy powstało Sarao Motors?

E.S.: Wszystko zaczęło się jeszcze w latach 50-tych, kiedy mój tata, Leonardo Sarao Sr., który pracował wówczas jako kierowca kalesy, pożyczył 700 peso i zaczął działać. Najpierw na małą skalę, ale potem dzięki pomocy braci, fabryka zaczęła się rozwijać, zaczęto dokupywać kolejne działki pod jej teren, aż w końcu tata odniósł sukces.

Ile osób zatrudniacie dzisiaj?

E.S.: Ostatnio mamy średnio około 70 pracowników, ale bywały już czasy, kiedy zatrudnialiśmy ich nawet 350! Niestety produkujemy mniej ów niż kiedyś.

No właśnie – ile jeepneyów rocznie wypuszczacie w świat?

E.S.: W ostatnich latach było to około 60-70, ale ten rok będzie gorszy, bo dotychczas mieliśmy jedynie 19 zamówień.

Ile czasu zajmuje wyprodukowanie jednego jeepneya?

E.S.: Całe 60 dni.

Jak wygląda proces produkcji?

E.S.: Wszystko wykonuje się ręcznie, nie mamy tu prawie żadnych maszyn. Każdy jeepney ma podobną konstrukcję. Zaczyna się od ramy, wokół której dobudowywane są blaszane elementy. Z Korei i Japonii sprowadzamy zużyte silniki, które przerabiamy tutaj na miejscu. Do wypełnień poduszek na siedzeniach używamy dostępnych bez problemu i tanich włókien kokosowych. Nasze jeepneye są szyte na miarę, więc dużo zależy od klienta – to on decyduje o tym, jak ma wyglądać produkt finalny, czyli ile osób ma pomieścić jeepney, jaki rodzaj stali ma zostać wykorzystany do jego budowy, w jaki sposób ma zostać wykończona kabina kierowcy, jakie mają założyć opony, co zostanie namalowane na karoserii i tak dalej.

A jakie wzory są najczęściej zamawiane przez waszych klientów?

E.S.: Zwykle są to motywy religijne, równie często muzyczne, a czasem coś, co ma się kojarzyć z klientem, na przykład miejsce z którego pochodzi.

Wasi klienci to osoby prywatne czy instytucje?

E.S.: Głównie osoby prywatne. Rzadko zdarza się, żeby jeepneye były zamawiane przez firmy czy instytucje państwowe, ale i tak bywa. Pochwalę się, że jeden z naszych jeepneyów trafił nawet do papieża Jana Pawła II. Papież nim jeździł tutaj na Filipinach, ale nie wiemy, co stało się z jeepneyem potem, nie sądzę, żeby został przetransportowany do Watykanu. Inny jeepney trafił jakiś czas temu do Hollywood, gdzie zagra w firmie. Szczegółów zdradzić nie mogę, bo w umowie zobowiązałem się do zachowania tajemnicy, powiem tylko, że premiera już niebawem.

A zdradzi Pan, ile kosztuje jeepney?

E.S.: Dużo zależy od szczegółówego zamówienia klienta. Taki jeepney jak te tutaj kosztuje 460 tys. peso.

Jak ocenia Pan przyszłość fabryki? Mówi się, że w związku ze sporą emisją zanieczyszczeń jeepneye powinny zostać usunięte z filipińskich ulic…

E. S.: Rozmawiamy z ńską firmą na temat produkcji tzw. e-jeepneyów, czyli jeepneyów elektrycznych. W tej chwili można takie jeepneye, podobnie jak jeepneye klimatyzowane, zobaczyć w . Nie wydaje mi się jednak, żeby w najbliższych latach było możliwe usunięcie „starych” jeepneyów i zastąpienie ich wersjami elektrycznymi z prostego powodu – o wiele wyższej ceny. Nie martwię się więc o przyszłość fabryki i mam nadzieję, że w dalszym ciągu będzie tam możliwa produkcja filipińskiego króla szos.

Dziękuję za rozmowę.

p.s. Dla naszych facebookowych fanów mamy specjalną niespodziankę – na naszej stronie FB można obejrzeć Jana Pawła II w jeepneyu.