Piotrek i Paweł uważają, że życie zaczyna się po trzydziestce, dlatego po trzydziestce właśnie zdecydowali się na przerwę w pracy zawodowej i odpoczynek od uporządkowanego życia. Od stycznia 2014 podróżują po Azji, a robią to z dystansem, zarówno do siebie, jako „podróżników”, jak i do odwiedzanych miejsc oraz spotykanych po drodze ludzi. Prowadzą bloga www.NasiGoreng.pl

nasigoreng

W Azji spędziliśmy…

Piotrek: W zasadzie cały rok, z małą przerwą na Australię.

Paweł: Zaczęliśmy w Azji Południowo-Wschodniej, skąd kierowaliśmy się na zachód przez Indie, Nepal, , Kirgistan, Tadżykistan i Turcję. Z Turcji wróciliśmy do Indonezji, potem była właśnie , Filipiny, a obecnie jesteśmy w Bangkoku.

to dla mnie…

Piotrek: Przede wszystkim, co wyda się truizmem, Azja dla mnie to nie jest tylko Azja Południowo-Wschodnia. Niestety zbyt wiele osób sprowadza ten kontynent jedynie do tego regionu.

Paweł: Dla mnie najciekawsza Azja to tzw. Stany (czyli republiki środkowoazjatyckie), Iran czy turecki Kurdystan.

Przygotowując podróż najchętniej zaglądałem do…

Paweł: Na pewno do przewodników, i to głównie Lonely Planet. Wiem, że jeśli chce się uchodzić za „prawdziwego podróżnika”, to wręcz nie wypada się do tego przyznawać, ale ja uważam, że we wszystkim trzeba umieć zachować równowagę. Także z Lonely Planet trzeba po prostu umieć korzystać i niektóre treści odpowiednio cedzić. Szczerze mówiąc nie znam lepszej alternatywy do kreślenia ram podróży po danym kraju. A gdy już te ramy mam nakreślone, to wypełniam je z reguły treściami z niektórych blogów i forów internetowych. Bardzo przydatna jest także strona wikitravel.org

Piotrek: I przede wszystkim należy określić swoje oczekiwania. Żeby pobyt w danym kraju mi się udał, muszę być pewny, co tak naprawdę mnie w podróży do niego ciągnie, a co nieszczególnie, jakich doświadczeń mi brakuje, a jakich mi już wystarczy. Inaczej podróż nawet po najciekawszych stronach stanie się po prostu pusta i bezsensowna, jak na przykład „robienie” Wietnamu, Laosu i Kambodży w trzy tygodnie tylko dlatego, że akurat Lonely Planet tak sugeruje.

Z Azją najbardziej kojarzy mi się…

Piotrek: Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie, bo Azja jest zbyt różnorodna…

Paweł: To może umówmy się, że wszystko co tu mówimy, jest po prostu naszym skojarzeniem z Azją

W Azji zachwyciło mnie…

Piotrek: Jedzenie. Generalnie jedzenie jest moim ulubionym zajęciem, więc nie ma się co dziwić, że cieszyłem się jak dziecko, gdy odkrywałem jakieś lokalne, a do tego tanie, specjały na uliczkach czy targach.

Paweł: bo w Azji zachwyca też wartość naszego pieniądza.

Najbardziej zaskoczył mnie…

Piotrek: Bez wahania odpowiem, że Iran. To jak dobrze jest rozwinięty, to jak gościnni i bezinteresowni żyją tam ludzie, jak jest tam pięknie, czysto i bezpiecznie. Ech, o Iranie mógłbym mówić dużo i długo…

Paweł: Dla mnie też największą niespodzianką był Iran, więc chyba coś w nim rzeczywiście jest.

Największe rozczarowanie przeżyłem w…

Piotrek: Gdy wróciliśmy po trzech latach do Labuan Bajo na indonezyjskiej wyspie Flores i zobaczyliśmy, że z urokliwego i autentycznego miejsca zmienia się w młodszego kuzyna balijskiej Kuty, a pobliskie urocze i niemal dzikie wyspy w komercyjne resorty dla bogaczy. Wtedy postanowiłem, że nie będę już wracał w miejsca, które wyjątkowo dobrze zapisały się w mojej pamięci. Lepiej nie ryzykować rozczarowań.

Paweł: mnie zawiodły Indie i tamtejsi ludzie. Mamy z nimi naprawdę złe doświadczenia.

Piotrek: to prawda, Indie to duże rozczarowanie. Sporym rozczarowaniem była też Kambodża, bo bardzo smutno jest patrzeć na kraj tak ciężko doświadczony przez historię i tak słabo z tą historią sobie radzący, a do tego wyprzedający swoje najpiękniejsze zakątki chińskim sieciom kasyn albo oddającym miejsca takie jak Sihanoukville we władanie pijanej tłuszczy…

Paweł: O tak, nazywamy ich „backpackerami z Pattayi” – to bardzo szczególny typ „turystów” z jasno sprecyzowanymi priorytetami: „full moon party”, „booze cruise”, „magic mashroom”, „ping pong show” itp. Spotykanie ich na swojej drodze było dla nas doświadczeniem rozczarowującym.

Najprzyjemniejszy wieczór spędziłem w…

Piotrek: W parku w irańskim Isfahanie. Parki w Iranie to w ogóle bardzo przyjemne miejsca, a już szczególnie przyjemnie zrobiło się, gdy przysiadło się do nas kilku Irańczyków, którzy po angielsku znali łącznie może z pięć wyrazów, my w farsi łącznie znaliśmy ze trzy, a skończyło się na tym, że Irańczycy nauczyli nas nowej gry w karty, opowiedzieli nam o tym, jak to się w Iranie żyje, my to wszystko zrozumieliśmy… Potem Irańczycy przynieśli gitary i nauczyli nas irańskich piosenek. I pewnie nadal byśmy tam z nimi siedzieli, gdyby nie to, że o północy odjeżdżał nasz autobus…

Paweł: Coś jest w tej grze w karty, bo raz w tureckim Kurdystanie pewien Kurd patrząc jak gramy w karty właśnie zaprosił nas do szemranej herbaciarni na partyjkę okeja – to gra przypominająca karcianego remika, tylko że rozgrywana podobnymi do domina płytkami. Wchodziliśmy niepewnie, opary sziszy i hałas okejowych płytek wzbudzały naszą nieufność. śmy się, że jeśli przegramy to zrobi się nieprzyjemnie, a jeśli wygramy to tym bardziej. Tymczasem wieczór kończyliśmy jako główna atrakcja herbaciarni i ulubieńcy zgromadzonych Kurdów, ogrywaliśmy wszystkich jak starzy okeiści i odtąd przez kilka kolejnych dni na równych zasadach współtworzyliśmy gwar kurdyjskich herbaciarni.

Najlepsza azjatycka kuchnia to…

Piotrek: Wiem, powinienem powiedzieć, że Tajlandia i Wietnam, których kuchnia nas rzeczywiście urzekła, albo , gdzie można zjeść najlepsze na świecie jedzenie chińskie i indyjskie. Ale tak naprawdę w siódmym kulinarnym niebie byłem w Iranie, gdzie moje serce zdobył koobideh, czyli tamtejszy szisz kebab – mistrzostwo!

2 Koobideh_Iran

Paweł: Jak już jesteśmy „w tych rejonach” to trzeba powiedzieć o przepysznej Turcji, gdzie na śniadanie codziennie jedliśmy tamtejszy świeży chleb z tamtejszą wersją sera typu feta, zagryzany tamtejszymi niedrylowanymi oliwkami i tamtejszą jasnozieloną papryką. Takie proste, a takie smaczne. Turcja to nie tylko doner kebab.

Piotrek: No to jak już jesteśmy „w tych rejonach” to muszę przypomnieć, że Gruzja ma jedną z czołowych kuchni na świecie…

Paweł: Dobra, wystarczy. Z kronikarskiego obowiązku dodam tylko, że najsłabszą kuchnię w Azji spotkaliśmy w Myanmarze i na Filipinach.

Najlepszą kolację zjadłem w…

Piotrek: cieszę się, że nadal o jedzeniu… Dla mnie numerem jeden są szaszłyki w tadżyckim miasteczku Khujand. Przyjechaliśmy tam umęczeni i spodziewaliśmy się, że raczej nie znajdziemy niczego ciekawego do jedzenia, aż tu nagle, gdzieś za rogiem odkryliśmy naszym zdaniem najlepsze szaszłyki w całych „Stanach”. Idealnie komponowały się z lepioszką, czyli tamtejszym chlebem i rosyjskim piwem Baltika.

Paweł: Ja najsmaczniej wspominam szafranowo-cytrynowego kurczaka pieczonego z Irańczykami na pikniku pod wodospadem. Smak niepowtarzalny, a atmosfera tym bardziej.

3 Szafranowy_kurczak_Iran

Najtańsze piwo wypiłem w…

Piotrek: Oczywiście w Wietnamie za równowartość kilkudziesięciu groszy. Ale gdzie tam wietnamskiemu piwu do indonezyjskiego Bintanga. Bintang jest dla mnie piwem numer jeden w Azji…

Paweł: …głównie dlatego, że w muzułmańskiej Indonezji jest drogi, więc każdą butelkę celebruje się w skupieniu, bo podróżnika budżetowego często na kolejną już najzwyczajniej nie stać, szczególnie na bardziej odległych wyspach.

4 Bintang_Indonezja

Najbardziej szalony dzień przeżyłem w…

Piotrek: Może Bintangi w Indonezji są drogie, ale nielegalnie sprowadzane do Malezji w nielegalnej pijalni piwa stają się tanie jak barszcz. Do takiego miejsca zabrali nas poznani w Malezyjczycy. Efekt taniego Bintanga działa na mnie mniej więcej tak, nieograniczone słodycze na dziecko. To był bardzo szalony wieczór

Paweł: ja tam sobie tego zupełnie nie przypominam…

Najfajniejsze azjatyckie miasto to…

Piotrek: Bangkok albo Kuala Lumpur to w sumie bardzo miłe azjatyckie miasta, do których zawsze chętnie wracamy, ale nie są naj…

Paweł: Nie są. Najlepiej wspominam irański Isfahan. Irańczycy twierdzą, że to najpiękniejsze miasto na świecie. Nie wiem czy jest numerem jeden, ale zdecydowanie jest jednym z piękniejszych miast jakie widziałem. A do tego bardzo przyjazne i…

Piotrek: …i serwują tam najlepsze koobidehy!

W Azji najbardziej męczy mnie…

Piotrek: mogę wymieniać długo. Brud, upał, luźne podejście do czasu, kierowcy samochodów mający pieszych za nic… To, że ludzie tak bardzo śmiecą i nie mają świadomości, jakie to niszczące zachowanie.

Paweł: Mordercze są też długie transporty lądowe z obowiązkową przerwą na lunch i dudniącą w uszach muzyką z rozkręconych na maksa rzężących głośników.

Największa azjatycka przygoda…

Piotrek: Cała podróż?
Paweł: No może nie cała – zdarzały się też nudniejsze fragmenty, czasem z wyboru po prostu leniuchowaliśmy. Ale przygód było sporo, np. zgubienie plecaka z dokumentami i całym sprzętem elektronicznym w Tajlandii, gdzie cudownym zbiegiem okoliczności okazało się, że ktoś zna kogoś, kto zna kogoś, kto z kolei zna właściciela samochodu, w którym plecak ten zostawiliśmy. Albo trek w Dolinie Wakhanu w Tadżykistanie, w trakcie którego kilka metrów od nas zeszła skalna lawina zabierając część szlaku, którym się poruszaliśmy…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Piotrek: Poza tym trekking do słabo dostępnych wiosek Szanów w północnym Myanmarze, piknik w Iranie, przedzieranie się, a raczej rozpaczliwe szukanie ścieżki w dżungli na wyspie Koh Mook… Za dużo tego jest w związku z czym podtrzymuje swoje zdanie, że cała podróż…

6 okolice_Kyaukme_Myanmar

Najlepiej wspominany odcinek podróży przebyliśmy…

Piotrek: Kamperem po Australii. Przejechaliśmy 7tys. km… No ale to nie Azja…

Paweł: A w Azji, to chyba loty w Indonezji, gdy dotarło do nas, że czasem naprawdę nie warto się męczyć kilkanaście godzin w zatłoczonym busie albo na klaustrofobicznym promie, bo za niewiele większe pieniądze można tę samą trasę pokonać samolotem w 40 minut… Nawet, jeśli to się kłóci z etosem „podróżnika”…

Najbardziej niestandardowy nocleg zdarzył się…

Paweł: Nocleg w hotelu, który okazuje się domem publicznym to w Azji Południowo-Wschodniej raczej nic niestandardowego.
Piotrek: Bardziej niestandardowe były noclegi na bezludnej wyspie w okolicach Sumatry, gdzie byliśmy sam na sam z dziką przyrodą. Szczególnie ciekawie było, gdy dzika przyroda w nocy zaczęła wydawać dziwne odgłosy wokół naszego namiotu. I jakoś nikt nie kwapił się, żeby wyjść z namiotu i tej dzikiej przyrodzie przyjrzeć się z bliska.

Najbardziej fotogeniczne miejsce…

Paweł: . Szczególnie wiosną, gdy śnieżnobiałe szczyty kontrastują z kwitnącymi na czerwono rododendronami. No i w ogóle Nepal jest ładny

7 Himalaje_Nepal

8 Pokhara_Nepal

Piotrek: A jak ktoś lubi na zdjęciach dużo kolorów, to najlepiej posnorklować albo ponurkować wśród indonezyjskich raf koralowych. Dla tych co niezbyt dobrze się czują w wodzie dużo kolorów można też uświadczyć na talerzach, nic dziwnego, że potrawom zrobiliśmy w sumie z kilkaset zdjęć…

Najpiękniejszym uśmiechem obdarzono mnie w…

Paweł: W Iranie…
Piotrek: I to nie jednym uśmiechem tylko wieloma, bo ludzie tam są naprawdę przyjaźnie nastawieni, a uśmiechy są tam szczere i niewymuszone.

Najciekawszą historię usłyszałem w…

Piotrek: Fantastyczne historie opowiadane są o „podwodnych łowcach” z wyspy Alor w Indonezji. Podobno rodzice biorą nowonarodzone dzieci do morza i nurkują z nimi na głębokość nawet 10m, co ma nauczyć je instynktownie wyrównywać ciśnienie, ale przede wszystkim ma nauczyć ich oczy ostrego widzenia pod wodą!
Paweł: Łatwiej w te bajki uwierzyć, gdy widzi się bandę wyszczerzonych 7-latków nurkujących ot tak, bez płetw i masek na 8-10 metrów po to tylko, by pomachać do nurków (tych z sondami i specjalistycznym sprzętem) i niemalże powiedzieć „heloł mister”.

Najbardziej mrożący krew w żyłach moment zdarzył się …

Paweł: Gdy w trakcie przemierzania położonych nad przepaściami wąskich dróg w tadżyckim Pamirze nasz kierowca oznajmił „światła jebut”…
Piotrek: Zresztą nie musiał oznajmiać, bo było już po zmroku i sami zauważyliśmy. Ale jakoś sobie poradziliśmy – wyjęliśmy latarki i przez otwarte okna oświetlaliśmy mu nimi drogę…
Paweł: I było dobrze dopóki kierowca nie oznajmił, że hamulce też „jebut”. Na szczęście do punktu docelowego zostało nam już wtedy jedynie kilkaset metrów. No ale zrobiło nam się gorąco na samą myśl, że hamulce mogły „jebutnąć” kilka kilometrów wcześniej na zakręcie lub nad przepaścią…

Ulubionym azjatyckim środkiem transportu jest…

Piotrek: Wiem, że powinniśmy teraz opowiedzieć o filipińskich jeepneyach, indonezyjskich bemo albo innych tuk-tukach, ale co tu się będziemy oszukiwać – ulubione to są samoloty. Zwłaszcza, że tanie linie naprawdę bardzo często oferują rewelacyjne ceny. Nie wolno tylko zaglądać na europejską czarną listę przewoźników lotniczych…

Paweł: Fantastyczne i bardzo tanie są też autobusy w… Iranie. Zresztą w Laosie „Sleepery” też są całkiem przyjemne. A poza tym to transport lądowy w Azji jest raczej udręką – może być folklorem na 3-4 tygodniowym urlopie, ale dla nas po roku jest już po prostu bardzo męczący.

Najbardziej widowiskowy wschód słońca podziwiałem w…

Piotrek: Jakoś wschody i zachody słońca same w sobie zawsze kojarzyły mi się z kiczem. Magii nabierają dopiero, gdy łączą się z konkretnymi przeżyciami lub ludźmi. Mi najfajniejszych emocji dostarczył wschód słońca w Himalajach, gdy wspólnie z kilkoma innymi podróżnikami doczłapaliśmy się wreszcie bladym świtem po kilku dniach trekkingu do miejsca docelowego i wspólnie gapiliśmy się, jak ośnieżone szczyty wraz ze wschodzącym słońcem zmieniają kolor z fioletowego na różowy, potem pomarańczowy, żółty i jaskrawo biały.
Paweł: Ja najpiękniejszy wschód słońca przeżyłem ze stadem kangurów w Parku Narodowym Kościuszki. Ale to już Australia…

Najpiękniejszą plażę znalazłem w…

Paweł: Na Archipelagu Togianów w Indonezji jest wiele pięknych plaż. Szczególnie w pamięć zapadła mi plaża na wyspie Malenge z wielkim drzewem na środku obsypującym każdego popołudnia piasek żółtymi kwiatami.

9 Archilepelag_Togianow_Indonezja

10 Archilepelag_Togianow_Indonezja_2

Piotrek: Dużym pozytywnym zaskoczeniem była też dla nas White Beach w Boracay. Miejsce bardzo turystyczne i pewnie gdybyśmy tam trafili na początku naszej podróży to narzekalibyśmy, że dużo turystów, że nie przystoi nam zachwycać się takim miejscem. Ale po pewnym czasie człowiek dojrzewa i nie odrzuca niczego tak a priori, tylko uczy się doceniać nawet te turystyczne miejsca. Bo z jakiegoś powodu są one pełne turystów…

11 Boracay_Filipiny

Z największą przyjemnością wróciłbym do….

Piotrek: Do Iranu na pewno…

12 okolice_Yazd_Iran

Paweł: I do tureckiego Kurdystanu, zdecydowanie za krótko tam byliśmy…W Pamirze zresztą też.

Piotrek: Kilka trekkingów w Nepalu też byśmy jeszcze zrobili…

Paweł: I po kilku rafach w Indonezji posnorklowali.

Piotrek: Ale jeśli już wracać, to na pewno nie do miejsc, które już widzieliśmy. Nowe trzeba odkrywać.

Nigdy nie wrócę do…

Paweł: Do Indii.

Piotrek: Zdecydowanie nie wrócę do Indii. I to nie tylko do miejsc, w których już byliśmy. Nowych miejsc w Indiach nie mam ochoty odkrywać.

Paweł: No może zastanowię się kiedyś nad powrotem do Kaszmiru. Ale to najwcześniej za kilka lat, najpierw muszę się wyleczyć z niechęci do Indii….

Osobom wybierającym się do Azji poradziłbym…

Piotrek: Pamiętać, że Azja, to nie tylko Azja Południowo-Wschodnia i że ciekawiej może być w innych mniej turystycznych rejonach, np. w Azji Centralnej.

Paweł: Nie odhaczać kolejnych „must-see”, czasem lepiej z nich zrezygnować i pojechać gdzieś „w bok” .

Piotrek: Darować sobie wszystkie delfinaria, przejażdżki słoniem, chodzenie po plażach, gdzie żółwie składają jaja itp. Nie wszędzie branża turystyczna jest odpowiedzialna, czasem my jako turyści musimy być odpowiedzialni za nią. Odpuścić sobie wszelkiego rodzaju ping pong szoły, nie dawać biednym dzieciom cukierków, nie robić miejscowym zdjęć bez pytania. Podróżować ze świadomością, jaki wywieramy wpływ na miejsca, które odwiedzamy i ludzi, których spotykamy.

Paweł: I jak planujemy dłuższą podróż, to zaplanujmy to tak, żeby zmieniać kultury, raz być w kraju mniej rozwiniętym, innym razem w bardziej. To co jest fajne w podróżowaniu, to różnorodność doświadczeń i emocji.

Piotrek: Ale trzeba sobie konieczne zrobić w głowie przestrzeń na brud i niewygody.

Paweł: I nauczyć się równoważyć spontan z dobrym researchem i planowaniem.

Piotrek: I koniecznie patrzeć pod nogi ☺

Plany na najbliższe miesiące i dalszą przyszłość….

Paweł: Na razie mamy zamiar zanurzyć się na jakiś czas w Bangkoku. Zazwyczaj w Azji od miast uciekaliśmy, ale Bangkok ma coś w sobie, że chcemy go bliżej poznać.

Piotrek: A potem wrócić, przynajmniej na jakiś czas do Polski. I miękko wylądować w tej polskiej rzeczywistości. Wyjeżdżaliśmy w momencie, gdy byliśmy zadowoleni ze swoich żyć i przed niczym nie uciekaliśmy, to i powrót będzie łatwiejszy!

 

Opowiadali i fotografowali: Piotrek i Paweł

Jeśli podróżujesz bądź niedawno podróżowałeś po Azji i miałbyś ochotę podzielić się swoimi wrażeniami – napisz do nas.

O czyjej podróży chcielibyście poczytać w przyszłości? Czekamy na Wasze sugestie.