Od czasu kiedy pięć i pół roku temu zbierałam wodorosty na Nusa Lembongan, ta niewielka wysepka zmieniła się niemal nie do poznania. Wybudowano dziesiątki nowych hoteli i restauracji. Powstały nowe sklepy, salony spa i inne przybytki mogące zainteresować coraz liczniejszych turystów. I choć wiem, że już nigdy nie będzie tak pięknie, jak było za pierwszym razem (czy to w ogóle możliwe?), to bardzo lubię tam wracać:
– bo to idealne miejsce na weekendowy wypad z Bali;
– bo za każdym razem odkrywam nowe zakątki;
– bo to właśnie na nusa lembongan znajduje się jedna z moich ulubionych plaż w okolicy
– bo pracy poławiaczy wodorostów mogę przypatrywać się godzinami;
– bo nadal nie byłam na Nusa Ceningan (ostatnio planowałam, ale kilka dni wcześniej zdarzył się wypadek – zawalił się charakterystyczny żółty most wiszący pomiędzy Nusa Ceningan z Nusa Lembongan);
– bo bardzo lubię spędzać popołudnia przy Devil's Tear;
– bo na Nusa Lembongan można znaleźć sporo miejscówek z widokiem na mój ukochany wulkan agung;
– bo Lembongan jest tak blisko.