– zapach bzu w maju;
– wieczorny jogging nad jeziorem Malta;
– sałatka z Zielonej Werandy;
– szybka jazda moim żółtym autkiem przy uspokajających dźwiękach „Sjesty”;
wrzosów w doniczce na stole;
– jogurtowe w „Piotrze i Pawle”;
– jazda rowerem wokół Poznania;
– zakupowy weekend w Berlinie;
– popołudnie pod rogalińskimi dębami;
– bukiet tulipanów w wazonie;
– książki zamawiane w internetowym sklepie Empiku;
– małe lub większe zakupy w Almi Decor;
– weekend w Łebie i spacer po plaży;
– wieczór w Teatrze Nowym;
– kwitnące kasztany;
– szklanka Mrągowskiej maślanki truskawkowej;
– kilka krówek do kawy;
– jazda tramwajem;
– chłód wrześniowego wieczora;
– szukanie grzybów w lesie gdzieś przy drodze;
– sobotnie zakupy na ratajskim ryneczku;
łek tortu bezowego od Sowy;
– kino, w którym można obejrzeć nie tylko amerykański ;
– świeżość wiosennego poranka;
– spacer z psem po parku;
– spotkanie ze starymi znajomymi w letnim ogródku na rynku;
– zieleń wiosny przepleciona w czerwienią maków;
– przystanek przy wiatrakach przy drodze do Gniezna;
– niskie jesienne słońce;
z cytryną wypijana podczas chłodniejszych wieczorów;
– biel świeżego śniegu,
– audycje Trójki od rana do popołudnia.

Ale teraz jest pora na spełnianie zupełnie innych marzeń. Na przykład tego, żeby raz jeszcze pojechać do Wietnamu;)