Był tort z popularnej na Filipinach cukierni Red Ribbon (Black Forest – podobno tamtejszy hit). Były świeczki, które należało zdmuchnąć po tym, jak pomyślało się życzenie. Były baloniki od sióstr i braci z flamastrowymi napisami „Happy Birthday Elmira beautiful”. Było mnóstwo autentycznej radości, bo przecież nie dość, że takim tortem dzieci zajadały się dopiero drugi raz w życiu, to zwykle ich urodziny nie różnią się od jakiegokolwiek innego dnia w ciągu roku. Było mnóstwo związanych z tym wzruszeń, bo to jeden z tych momentów, kiedy można sobie uświadomić, ile szczęścia jest się w stanie dać drugiemu człowiekowi nie robiąc w gruncie rzeczy nic szczególnego.
Elmira, dziewczynka z zaprzyjaźnionej rodzinki żyjącej na manilskim cmentarzu, skończyła wczoraj 12 lat.