Potrzebowaliśmy trochę czasu, żeby sięgnąć po ten . wyreżyserował „Kinatay” w 2009 roku i otrzymał za niego wiele prestiżowych nagród, w tym nagrodę dla najlepszego reżysera na festiwalu w Cannes oraz nominację do Złotej . To chyba największy sukces kinematografii filipińskiej.

Fabuła nie jest skomplikowana: poznajemy Pepinga, który tego dnia bierze ślub z dziewczyną, która niedawno urodziła mu dziecko. Peping jest studentem akademii policyjnej, a że wywodzi się z ubogiej rodziny, większość czasu spędza poszukując dodatkowych źródeł dochodów. W ten sposób przyjmuje zaproszenie do udziału w „wycieczce”, w programie której przewidziane są atrakcje takie, jak porwanie prostytutki z klubo nocnego, gwałt, tortury i zabójstwo.

Streszczenie fabuły nie jest żadnym spojlerem, bo wszystko to, a nawet więcej, przeczytacie w Wikipedii. Dlaczego warto zobaczyć ten film? Ponieważ Brillante Mendoza pokazuje Manilę i Filipińczyków takimi, jacy są. Bez żadnych upiększeń, bez ocen moralnych, bez podrasowanych emocji. Możemy zobaczyć miasto dalekie od tego, co widzą turyści, czy ekspaci mieszkający w .

Warto również odnotować, że film opowiada autentyczną historię. Podczas zbierania materiałów do filmu „Tirador” („Slingshot”), Mendoza natrafił na opowieść autentycznego studenta kryminologii, który przeżył podobną sytuację, jak bohater filmu. Opowieść ta zafascynowała Mendozę, zwłaszcza w kontekście przypadkowości zjawiska śmierci. Film także ma skłonić do refleksji o wartości życia. Dotyczy to nie tylko sceny zabójstwa uprowadzonej dziewczyny, ale i sceny z człowiekiem, który chce odebrać sobie życie skacząc z reklamowego billboardu. Jak widzimy w filmie, na Filipinach ludzkie życie może mieć czasem wartość zaledwie kilku tysięcy Peso („na mleko dla dziecka”).

Brillante Mendoza jest znany w Polsce przede wszystkim z innego swojego filmu – „Lola” („Babcia”), nakręconego również w roku 2009. O dziwo, pomimo międzynarodowych sukcesów, reżyser nie jest jakoś szczególnie uwielbiany przez Filipińczyków, nie ma statusu celebryty, ani tym bardziej „bohatera narodowego”. Dzieje się tak być może dlatego, iż realizm jego filmów daleki jest od wizerunku Filipin promowanego w ramach idei „Pinoy Pride”…

*Niestety nie znalazłem trailera z angielskimi napisami…