Drapacze chmur i tradycyjne wioski rybackie, ekstremalnie zatłoczony Mong Kok i bezludne wysepki, najmodniejsze bary i tradycyjne knajpki serwujące dim sum – w Hong Kongu znajdzie się wszystko to i jeszcze więcej. O życiu w tym nowoczesnym azjatyckim mieście opowiada Weronika Gomułka.

Hong_Kong_Weronika_i_Tomek, DSC_3248Przed przeprowadzką do Hong Kongu mieszkaliście w Danii. Co zdecydowało, że postanowiliście przeprowadzić się do Azji?

Mój mąż, Tomek, dostał bardzo dobrą ofertę pracy, niestety… w jednym z „mniejszych” miast w Chinach (daleko od wszystkiego, jedynie trzy- cztery miliony mieszkańców, w promieniu dwustu kilometrów mieszkają sami Chińczycy). Na szczęście udało się mu wynegocjować możliwość mieszkania w Hong Kongu, który wydawał mi się miejscem dużo bardziej przyjaznym dla mnie i dziecka (znalezienie pracy, międzynarodowe środowisko), a że zawsze chcieliśmy pomieszkać poza Europą i liznąć trochę „egzotyki”, zdecydowaliśmy się na przeprowadzkę.

Jak wspominacie swoje pierwsze dni na azjatyckiej ziemi?

Gorąco, parno, duszno, mnóstwo ludzi! Niestety tak wyszło, że przeprowadziliśmy się w jednym z najgorętszych miesięcy, czyli w połowie czerwca…

Hong_Kong_przedszkole, item_11Kiedy przeprowadzaliście się, Wasz synek, Jasiek miał zaledwie 7 miesięcy. Jak żyje się Wam z dzieckiem w Hong Kongu?

Nie ukrywam że Hong Kong nie jest najprzyjaźniejszym dla dzieci miejscem na świecie. Oczywiście nie jest źle, ale jednak – porównując z Danią, w której Jasiek się urodził – nie jest cudownie. Tak naprawdę chodzi głównie o pieniądze – jeżeli się je ma, można dziecku zapewnić wszystko, do czego przywykliśmy w Danii: wielokulturowe przedszkole, porządną szkołę, zajęcia dodatkowe (basen, rugby, piłkę nożną, malarstwo, taniec, itp.), zdrowe jedzenie, ładne książeczki edukacyjne, dobre jakościowo ubranka, wypady do kina czy teatru. Z drugiej strony, miasto jest przystosowane do wózków w stopniu o wiele większym niż Polska (windy, pochylnie, chodniki bez wysokich krawężników, szerokie drzwi, miejsca dla wózków w środkach transportu publicznego), zazwyczaj nie ma problemu ze znalezieniem przewijaka, dookoła jest mnóstwo placów zabaw, nikogo nie dziwi widok roczniaka, dwu- czy trzylatka w restauracji, a ludzie są bardzo prodziecięcy i pomocni. Jedyne, czego w Hong Kongu nie ma i raczej nigdy nie będzie, to dobrej jakości czystego powietrza (jest zaledwie średnie).

Hong_Kong_Tai O Village na wyspie Lantau, IMG_0670Wizytówką Hong Kongu są wielkie drapacze chmur, ale przecież cały Hong Kong tak nie wygląda. Co jeszcze można znaleźć w tej wielkiej aglomeracji?

W Hong Kongu można znaleźć prawie wszystko, jeżeli się wie, gdzie szukać – są bezludne wysepki, piaszczyste plaże, błekitne zatoczki, moczary, góry (oczywiście niezbyt wysokie, około 1000 mnpm), parki narodowe, tradycyjne wioski rybackie, wspomniane już drapacze chmur, najmodniejsze bary, restauracje odznaczone trzema gwiazdkami Michelin, lokalne budy ze smażonym ryżem i nieśmiertelnym pork chop, muzea goszczące światowe zbiory/ kolekcje, nowoczesne metro, szynowe dwupiętrowe tramwaje, tanie promy, super-jachty bogaczy, skromne dżonki rybaków, olbrzymie siedmiopiętrowe centra handlowe oraz lokalne targi owocowo-warzywno-mięsne, świątynie buddyjskie, konfucjańskie oraz katolickie… do wyboru, do koloru.

Hong_Kong_Ma Wan Island Beach, IMG_5417 w Hong Kongu to również mało oczywista kwestia. Jakich temperatur należy się tam spodziewać?

Latem panują tu upały, które dodatkowo „podkręca” bardzo wysoka wilgotność – pomimo że termometr pokazuje „zaledwie” 32 stopnie, wydaje się że jest co najmniej 5 -7 stopni więcej. Od czerwca do września panuje pora deszczowa, ktora objawia się – cóż, mało oryginalnie – deszczem. Niestety, nie są to opady „z zegarkiem w ręku”, na które można się przygotować, np. codziennie od 14.00 do 16.00; bardzo często po prostu pada, mży, siąpi i leje całymi dniami czy tygodniami. Co roku zdarzają się też co najmniej jeden-dwa tajfuny, które uderzają bezpośrednio w miasto (stopień 8 lub wyżej) i je zupełnie paraliżują (zamknięte sklepy i restauracje, niedziałający transport publiczny, wyrwane drzewa, zalane domy). Z kolei zimą temperatura spada do 12-15 stopni, którą – znów ze względu na wilgotność – odczuwa się co najmniej jak 5-10 stopni mniej…. dlatego tubylcy w grudniu i styczniu wyciągają puchowe kurtki, kozaki, szaliki i czapki (i muszę przyznać, że my, przyzwyczajeni do temperatur sporo poniżej zera, również opatulamy się ciepło).

Hong_Kong_Dwupoziomowe tramwaje w deszczu, IMG_1236Ile tajfunów uderza co roku w Hong Kong? Są jakieś specjalne procedury na wypadek tych najgroźniejszych?

Tak jak wspomniałam wcześniej, co roku zdarzają się jeden- dwa tajfuny oznaczone stopniem 8 lub wyżej, co oznacza że oko cykonu przechodzi w odległości mniejszej niż 200 kilometrów od miasta. W tym roku supertajfun Vicente uderzył bezpośrednio w miasto, uzyskując najwyższy z możliwych stopni, czyli 11 – tajfunu o takiej sile nie notowano w Hong Kongu od kilkunastu lat! Oczywiście istnieją procedury mające na celu ochronę mieszkańców – Obserwatorium Hong Kongu przez cały rok wydaje regularne komunikaty ostrzegając o nadchodzących deszczach, burzach, wiatrach, czy możliwych pożarach, powodziach i osuwiskach. Hong_Kong_tajfun_Vincente, IMG_2439W przypadku tych najsilniejszych tajfunów odpowiednio wcześnie wysyłany jest komunikat „w ciągu najbliższych 2 godzin Obserwatorium przewiduje podwyższenie stopnia tajfunu z 4 na 8 – zaleca się opuszczenie miejsca pracy i zabezpieczenie okien w domach”. Komunikaty takie nadawane są od razu w radio czy telewizji, wysyłane na telefony komórkowe (aplikacja Obserwatorium wysyłająca powiadomienia na telefon dostępna jest za darmo), jak również w środkach komunikacji miejskiej i sklepach, a moja firma wysyła email do wszystkich pracowników zalecając natychmiastowe opuszczenie biura.

Hong_Kong, IMG_2205

 

 

Hong Kong słynie na całym świecie jako miejsce, w którym spędza się ponadstandardowe ilości godzin w pracy. Jak wygląda rzeczywistość?

Niestety jest to prawda. Standardowe godziny pracy biurowej to 9.00 – 18.00, z godzinną przerwą na lunch, przy czym nierzadko zdarzają się 5,5 dniowe tygodnie pracy (pół soboty co tydzień lub całą sobotę co dwa tygodnie). Rzeczywistość wygląda jeszcze gorzej – 50 czy 60 godzinne „tygodnie pracy” są na porządku dziennym, szefowie dzwonią w weekendy oraz patrzą dziwnie, jeżeli wychodzi się z biura przed 19.00. Z drugiej strony, Chińczycy bardzo często zamiast na 9.00 przychodzą do pracy na 9.30 czy nawet 10.00, a później „odrabiają” siedząc po nocach… Mnie prawie pół roku zajęło przyzwyczajenie współpracowników do faktu, że do biura przychodzę punktualnie o 9.00 (czasami nawet wcześniej!), a wychodzę między 17.45 a 18.00 (chyba że się „pali i wali”, ale taka sytuacja przez półtora roku pracy zdarzyła mi się dwa razy). Niestety, czasami zabieram pracę do domu… ale to chyba zdarza się wszędzie.

Hong_Kong_skyline, IMG_2402Komu najłatwiej będzie znaleźć pracę w Hong Kongu i na jakie zarobki może liczyć?

Tutaj nie ma reguły, znam zarówno Polaków bankierów, jak i menedżerów restauracji, architektów, logistyków, konsultantów, marketingowców, finansistów, przedszkolanki, nauczycieli akademickich, czy projektantki mody. Z pensją również bywa różnie – absolutne minimum ustanowione przez rząd to 3740 dolarów hongkońskich na miesiąc (lub 30 dolarów za godzinę), ale taka pensja na pewno nie skusi nikogo do przeprowadzki, bo to zaledwie ok. 380 euro/ 1550 złotych. Pensja 10 razy większa, czyli 38000 dolarów jest już przyzwoita, ale wiem, że miesięczne zarobki wielu ekspackich specjalistów są dwu lub nawet trzykrotnie wyższe. Dodatkowo wielu pracowników zagranicznych ma zapewnione ”świadczenia dodatkowe”: przestronne mieszkanie opłacane przez firmę, bezpłatne usługi medyczne, refundację wydatków na kształcenie dzieci, samochód z kierowcą, opłacone przeloty do kraju rodzinnego wraz z całą rodziną (raz lub kilka razy w roku), itp. Z tego, co wiem, najlepsze warunki oferują banki (zwłaszcza HSBC), firmy konsultingowe (PwC, Deloitte, itp.) oraz (tutaj prym wiedzie Cathay Pacific). Wiele ekspatek pracuje również jako nauczycielki, głównie w szkołach prywatnych, ale nie znam żadnej z nich na tyle blisko, by mieć chociaż blade pojęcie o poziomie ich zarobków

Hong_Kong_chinski budynek mieszkalny, IMG_5344Gdzie najlepiej zamieszkać? Z jakiego rzędu wydatkami trzeba się liczyć i jak ma się do nich jakość mieszkań oferowanych na rynku?

Miejsce zamieszkania zależy od miejsca pracy, stylu życia, oraz, hmmmm, etapu życia, na którym się znajdujesz. Ekspaci single oraz młode, bezdzietne małżeństwa preferują północne wybrzeże wyspy Hong Kong, które jest zagłębiem restauracyjno- pubowo- klubowym. Ekspackie małżeństwa z dziećmi, w których matki nie pracują, preferują głównie południowe wybrzeże wyspy Hong Kong, centrum wyspy Hong Kong oraz wschodnie wybrzeża wyspy Lantau (ekspacki raj, gdzie osiedla przypominają małe włoskie miasteczka, jest rzut beretem do piaszczystych plaż i dobrych międzynarodowych szkół). Hong_Kong_Zoological_and_Botanical Garden, IMG_0332Bogatsze lokalne małżeństwa z dziećmi i niepracującymi matkami wybierają północne krańce Hong Kongu, tuż pod granicą z Chinami, czyli Nowe Terytoria (dużo terenów zielonych, porządne lokalne szkoły). Bogaci, bardzo bogaci i obrzydliwie bogaci miejscowi wybierają rejon najwyższych drapaczy chmur, czyli Tsim Sha Tsui, lub centralną „dzielnicę willową”, czyli Kowloon Tong. A średnio sytuowani i biedni miejscowi mieszkają wszędzie, gdzie są tanie państwowe mieszkania na wynajem, czyli praktycznie po równo na całym terenie Hong Kongu. Wydatki na mieszkanie różnią się bardzo – od 2500 dolarów/ miesiąc w państwowym trzydziestoletnim mieszkaniu-klitce w blokowisku w Tsuen Wan (max. 40 metrów kwadratowych w 2 lub 3 pokojach), aż po 220000 dolarów/ miesiąc za luksusową, nowowybudowaną willę z basenem w ekspackim Aberdeen na południu wyspy Hong Kong. Mój kolega z pracy (utrzymuje siebie i niepracującą żonę) wynajmuje dwupokojowe mieszkanie o powierzchni 35 metrów, w przyzwoitym, choć nie najnowszym bloku na wyspie Hong Kong, niedaleko stacji metra, i płaci 12500 dolarów/ miesiąc.

Hong_Kong_Mong Kok Fruit Street Market, IMG_0977Na co dzień  jest drogo czy raczej tanio? Co można kupić za 10 tamtejszych dolarów?

Zależy, czy chcemy żywić się „po europejsku” czy „po azjatycku”… za 10 dolarów można kupić 3 banany, paczkę makaronu ramen, małą paczkę ryżu, 500ml napoju z czarnej porzeczki, dużą „chińską zupkę”, kilka warzyw bok-choi, trzy kulki rybne w przydrożnej jadłodajni, butelkę wody mineralnej, jeden jogurt Finezja, paczkę gum do żucia czy trzy kulki Raffaello. Za to pudełko serka wiejskiego to 30 dolarów, średnia kawa latte – 32 dolary, półkilogramowy chleb – 25 dolarów, litrowe mleko – 20 dolarów, 300 gr paczka szynki – 60 dolarów, pudełko truskawek – 30 dolarów.

Hong_Kong_Sham Shui Po, Picture 833Czym jeszcze oprócz osobnej waluty różni się Hong Kong od Chin?

Przede wszystkim mentalnością mieszkańców – wpływy brytytyjskie widać tutaj na każdym kroku. Mieszkańcy Hong Kongu (Honkies, jak się sami nazywają) nie plują i nie smarkają na ulicach, stoją grzecznie w kolejce do metro czy autobusów, bardzo cenią sobie wolność słowa i demokrację, patrzą własnym władzom na ręce, głośno protestują przeciwko wszystkiemu, co im się nie podoba (niekiedy bardzo skutecznie, np. wywalczyli powrót wiz dla Chińczyków z kontynentu czy niewprowadzanie do szkół lekcji „chińskiego patriotyzmu”), mają bardzo krytyczny stosunek do komunistycznej władzy (i dają temu wyraz w licznych demonstracjach). Oprócz tego Hong Kong ma własną flagę, godło, hymn, konstytucję oraz reprezentację olimpijską, która jednak nie odnosi znaczących sukcesów :)

Skoro jesteśmy przy tematyce chińskiej… czy Chiński to dobra pora na przyjazd do Hong Kongu?

Nie pod względem pogody (zimno, ciemno, szaro i wilgotno), faktu, że większość sklepów/ atrakcji turystycznych jest nieczynna (bo święto!) oraz z powodu tłumu turystów, głównie Chińczyków z kontynentu, którzy zalewają miasto w tym okresie.
Tak, jeżeli ma się ochotę obejrzeć uroczystości Chińskiego Nowego Roku „na żywo” w „cywilizowany” sposób (dużo lepsza organizacja niż w Chinach kontynentalnych).

Hong_Kong_Tlumy Chinczykow na ulicach, IMG_7732Hong Kong jest określany jako 2. po Singapurze najgęściej zaludnione państwo, w którym na 1 kilometr kwadratowy przypada prawie 6,4 tys. osób. Czy taki tłok może rodzić frustrację?

Miejscowi są przyzwyczajeni do takiego zagęszczenia – w końcu tu się urodzili i wychowali, w małym mieszkaniu zazwyczaj mieszkają trzy pokolenia. Ekspaci z kolei zazwyczaj mieszkają w bardziej przestronnych mieszkaniach, w osobnych dzielnicach…. jedyne miejsce, gdzie czasami widać nerwowe wybuchy – co ciekawe, głównie tubylców – to niemożliwie zatłoczona komunikacja miejska.

I jeszcze celem sprostowania – te 6,4 tysiąca osób na kilometr kwadratowy to wartość uśredniona… po odjęciu wszystkich parków narodowych, wysepek oraz gór, w dzielnicach ścisłego centrum otrzymujemy wynik ponad 40 tysięcy osób na kilometr kwadratowy, trzynaście razy więcej niż w Warszawie! Tylko znów – jest to wynik uśredniony dla dzielnic w centrum, absolutny rekordzista, czyli dzielnica Mong Kok, ma 130 tysięcy mieszkańców na kilometr kwadratowy (według Księgi Rekordu Guinessa jest to najgęściej zaludniona dzielnica na świecie: http://en.wikipedia.org/wiki/Mong_Kok). Tego nie można sobie wyobrazić, to trzeba przeżyć :)

Hong_Kong_Sik Sik Yuen Wong Tai Sin Temple, IMG_0924Potraficie wymienić coś, co sprawia, że czasem myślicie że nie jest to miejsce dla was idealne?

Długo by wyliczać…. dosyć powiedzieć, że to po prostu nie jest miejsce dla nas idealne. Wiemy o tym, i dlatego nigdy nie było nawet pomysłu, żeby osiąść tutaj na stałe.

Jest coś, czego brakuje Wam w Hong Kongu?

Wielu rzeczy! Od najprostszych, typu pietruszka, twaróg, staniki o miseczce większej niż B, poprzez znajomych i przyjaciół, którzy zostali w Polsce i Danii, aż po brak poszanowania dla czasu wolnego dla pracowników (szef który bez skrępowania dzwoni w sobotę o 21.00, żąda przygotowania czegoś „na jutro” i nawet słowem nie przeprosi za zakłócenie weekendu) oraz ogólnie pojętej równowagi między pracą a życiem prywatnym (praca do nocy jest traktowana jako coś normalnego).

Hong_Kong_skyline, IMG_0034Jakie sprawy przychodzą Wam na myśl, kiedy myślicie o różnicach pomiędzy Hong Kongiem a Europą?

Edukacja i służba zdrowia – dużo lepsza i/ lub tańsza w Europie, poszanowanie praw człowieka, znów na korzyść Europy, większe „bezpieczeństwo socjalne” w Europie (nawet w Polsce, o takiej Danii już nie wspominając!), lepiej wychowane dzieci, większy nacisk kładziony na wartość systematycznej pracy oraz ludzie bez podejścia „należy mi się” (to z kolei w Hong Kongu). Za to system podatkowy w Hong Kongu nie ma sobie równych – najniższy próg podatkowy to 8%, a maksymalny 17%, podczas gdy w Danii minimum to 38% a maksiumum to 65%

Mieliście już okazję zorganizować jedną Wigilię. Jak poradziłaś sobie z zakupem polskich produktów?

Wigilia odbyła się pod hasłem kreatywności i kombinowania Niektóre składniki dostaliśmy „po znajomości” (paczka maku od koleżanki, która przywiozła ją sobie z Polski, a potem stwierdziła, że nie będzie w tym roku używać, kilo śledzi kupione – również po znajomości – od Polaka, który jest szefem firmy importującej do Hong Kongu ryby, paczka opłatków od księdza z polskiej parafii), niektóre przewidująco przywieźliśmy ze sobą z Polski (suszone grzyby od mojej Mamy, przyprawa do piernika), większość kupiliśmy na miejscu w potwornie drogich sklepach dla ekspatów (niemiecka kiszona kapusta, amerykańskie buraki, australijska fasola typu „Jaś”). Wigilia oznaczała też dla mnie mnóstwo pracy, ponieważ wszystko robiłam sama „od podstaw” – farsz do makowca, pierogi z kapustą, uszka z grzybami, pieczenie chleba, kiszenie buraków na barszcz…. Na szczęście lubię gotować.

Hong_Kong_Dragon Boat Races, IMG_0022Znacie innych Polaków mieszkających w Hong Kongu? Gdzie ich najłatwiej spotkać?

Oczywiście, że znamy! Najłatwiej ich spotkać na comiesięcznej imprezie, nazywanej Polish Happy Hour, organizowanej przez Polską Izbę Handlową, w tutejszych klubach i restauracjach, w których pracują Polacy (mamy wtedy zniżki na drinki, a z głośników leci Autobiografia i Kormorany :). Imprezy, rozpoczynające się o 20.00, są otwarte dla wszystkich, ale głównie bawią się na nich Polacy, ich partnerzy oraz garstka lokalnych sympatyków Polonii, a tłum spragnionych rozrywki Honkiesów pojawia się dopiero około północy.

Kto w Hong Kongu będzie czuł się jak w raju? Czy to dobre miejsce dla osób szukających spokojnej oazy w Azji?

Hong Kong będzie idealny dla osób, które nie chcą od razu zanurzać się po uszy w egzotykę i chcą mieć trochę „zachodniej” odskoczni od całej „azjatyckości” Azji oraz dla ludzi którzy stosują zasadę „work hard, play harder” Niestety, miasto absolutnie nie jest „spokojną oazą” i ludziom poszukującym takiego miejsca raczej odradzałabym zamieszkanie tutaj, i w ogóle w Chinach (chyba że w klasztorze Shaolin).

Macie jakieś rady, których chcielibyście udzielić tym, którzy planują przeprowadzkę do tej wielkiej metropolii?

Zdecydowanie nie przyjeżdżać na stałe bez podpisanej umowy o pracę, jak najszybciej skontaktować się z miejscową Polonią, która chętnie pomoże „świeżynkom” oraz – jeżeli przyjeżdża się prosto z Europy – nastawić się, że wszystko będzie zupełnie, zupełnie inaczej niż do tej pory.

Hong_Kong_Widok z 103 pietra ICC na wyspę Hong Kong i Victoria Harbour, IMG_1435A za co Wy lubicie Hong Kong? Macie tam już swoje ulubione miejsca czy sposób spędzania wolnego czasu?

Nie sposób nie lubić Hong Kongu za wielokulturowość, bliskość tych wszystkich azjatyckich cudów, które zawsze chciałam obejrzeć (Angkor Wat! Pekin! Nowa Zelandia! Japonia!) oraz możliwość przeżycia fantastycznej przygody i zakosztowania stylu życia innego niż do tej pory (mamy gosposię, dzięki której nie musimy zmywać ani prasować – bezcenne :)
Mamy kilka ulubionych miejsc, do których staramy się od czasu do czasu wracać (na przykład Ogród Nan Lian, pizzerię Pizza Express – prawdziwa włoska pizza w centrum Azji – bezcenne!, Hong_Kong_Chi Lin Nunnery, IMG_1381Kowloon Park, czy bar Ozone, najwyżej położony bar na świecie, ulokowany na 108 piętrze, z którego wspaniale widać panoramę miasta), ale Hong Kong oferuje taką ilość atrakcji, że co weekend staramy się zobaczyć coś nowego, a i tak obawiam się, że nie starczy nam na wszystko czasu.
Niezmiennie moim ulubionym zajęciem w czasie wolnym pozostaje czytanie oraz zwiedzanie wszystkiego, co tylko da się zwiedzić, poczynając od muzeów, poprzez lokalne ryneczki a na plażach kończąc (to jest fantastyczne uczucie – wsiadasz na prom w załoczonym i hałaśliwym centrum i po 40 minutach znajdujesz się w zupełnie innym świecie: cisza, spokój, drobny piaseczek, niebieska woda)

Co szczególnie polecacie z lokalnej kuchni?
Ja uwielbiam dim sum, a konkretnie tutejsze pierożki w najróżniejszych postaciach (wonton, har gaw, shaomai, xiao long bao, na parze, smażone) i z najróżniejszymi nadzieniami. Tonami mogę też jeść najpopularniejsze tutejsze warzywo, czyli gotowany bok choi z czosnkiem. Jeżeli pikantną kuchnię syczuańską też można nazwać „lokalną”, to również polecam – zwłaszcza „kurczaka generała zło”, jak na własny użytek przetłumaczyłam danie „General Zuo chicken”, czyli smażonego kurczaka w bardzo pikantnej marynacie, serwowane w restauracji Fagara ;)

Jak długo zostaniecie w Hong Kongu? Jest jakieś miejsce na ziemi, które uważacie za idealne dla siebie?

W Hong Kongu zostaniemy najprawdopodobniej przez kilka następnych lat – między 2 a 5… i nie wiemy, co  potem. Idealnego miejsca nie znamy, natomiast ze wszystkich krajów, w jakich do tej pory mieszkałam i pracowałam, najbardziej podoba mi się w Danii.

 

Hong_Kong_Weronika_i_Tomek, DSC_3233
+ mały Jasiek mieszkają w Hong Kongu już od 1,5 roku. O swoim codziennym życiu piszą na blogu Weronika-i-Tomek.

Jeśli i Ty masz ochotę opowiedzieć nam o swoim życiu na obczyźnie (szczególnie, jeśli mieszkasz w Azji), napisz do nas koniecznie!