Mieszkała już w Szwecji i Stanach Zjednoczonych, ale ostatecznie upodobała sobie pewną japońską wieś. O receptach na znalezienie męża Japończyka, japońskim domu, rodzinie i codzienności, a także o tym, co wypada, a czego nie wypada w Kraju Kwitnącej Wiśni opowiada Anna Ikeda.

Aniu, czy w Japonii codziennie jada się sushi?

Ależ oczywiście! Obowiązkowo na śniadanie. (śmiech).

Mitów na temat tego kraju, nie tylko kulinarnych, jest zapewne dużo więcej;) Ale pozostając w temacie kuchni, co polecasz, a czego nigdy nie spróbujesz?

Co polecam? Ile masz czasu, żeby mnie słuchać? Okonomiyaki, często zwane japońską pizzą (nic bardziej mylnego) lub japońskim naleśnikiem (hahaha), takoyaki – kulki z ośmiornicy, tonkatsu – kotlet po japońsku, japońską curry czyli tzw. kareraisu, tempura na sto dwadzieścia różnych sposobów, mój ukochany makaron udon – na gorąco, na zimno lub przysmażany, w każdej postaci. Chyba powinnam skończyć, bo głodna się robię.

Czego nigdy nie spróbuję? Hmmm… Żyję wedle zasady, że wszystkiego na stole trzeba spróbować przynajmniej jeden raz. Więc może zamiast „nigdy” podam to, gdzie na tym jednym razie się skończylo. Zdecydowanym liderem jest tutaj shirako. Czyli rybie jądra zawierające spermę. Ponoć to nie lada przysmak dla tubylcow. Mnie przyprawił o odruch wymiotny.

wooden_gate_smallIle to już w sumie lat, odkąd, jak przeczytałam, do Japonii „rzucił Cię los pod postacią skośnookiego faceta”? Może to zbyt prywatne pytanie, ale zakochałaś się, rzuciłaś wszystko i pojechałaś?

Faceta poznałam w Japonii w 1998 roku, ale zakochalam sie w nim w USA ciut później. Przez długi czas nie rozważaliśmy nawet przeprowadzki do Japonii. Próbowaliśmy osiąść w Japonii kilka razy. I za każdym razem płakałam, że nie chcę w tym kraju mieszkać. Jednak od ostatniej próby mija właśnie 5 lat i, jak widać, nadal tu jestem. Nie wiem, czy to w końcu kwestia dojrzałości, czy przyzwyczajenia, czy może nastawienia, ale tym razem nie mam zamiaru się stąd wyprowadzać. Chyba, że na Wyspę Świętej Heleny lub do Bhutanu :-) Eh, marzyć każdy może…

Z ciekawości i z myślą o potencjalnych zainteresowanych zapytam jeszcze – jak znaleźć sobie męża Japończyka? Są na to jakieś sposoby?

Sposoby na znalezienie męża Japończyka? Na podstawie moich obserwacji wynika, ze wystarczy być cudzoziemką z biustem. Jakimkolwiek biustem.

shinto_priests_smallA tak już poważniej, czy obcokrajowcowi łatwo wejść do japońskiej rodziny i zostać przez nią zaakceptowanym?

Nie. Łatwo nie jest i dopóki Japonia nie stanie sie krajem wielokulturowym, nigdy łatwo nie będzie. Z akceptacją bywa różnie, bo to kraj honne i tatemae, i to co się mowi, może być całkowicie sprzeczne z tym, co się naprawdę myśli i czuje.

Opowiesz więcej o honne i tatemae?

To dwa słowa, które chyba najlepiej definiują japońskie społeczeństwo, ale wielu przygodnych turystów nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Ba! Nawet ci, którzy mieszkają tu dłużej niż ważność wizy turystycznej na to pozwala, nadal mylą jedno z drugim. A potem narzekają, że Japończycy to dwulicowy i fałszywy naród. Honne określa to, co się naprawdę myśli i czuje, tatemae jest tym, co prezentuje się na zewnątrz – fasadą. Jak łatwo się domyślić, w większości przypadków jest to całkowicie rozbieżne z honne. Dlaczego tak jest? Dyktowane jest to japońskimi kanonami grzeczności, uprzejmości i dobrych manier. Po pewnym czasie można nauczyć się, jak rozpoznać, kiedy tatemae różni się od honne, a kiedy oba są takie same. Ale wymaga to wprawy, doświadczenia, talentu obserwacji i interpretacji. O wiele latwiej jest przyjąć słowa przeciętnego Japończyka za nic nie znaczące uprzejmości i w ten sposób unikać poźniej bolesnych rozczarowań.

Wracając do życia rodzinnego. Jest coś, o czym należy pamiętać w kontaktach z japońską teściową?

Najważniejsze jest chyba to, żeby każde jej słowo traktować z dużą dozą sceptycyzmu, bo to co się mowi, i to co się czuje… itd.

SONY DSCO tym jak bardzo ważne są dobre maniery krążą już chyba legendy. Do jakiego stopnia potrafią być uprzejmi Japończycy?

Japończycy potrafią być niesamowicie uprzejmi, ale warto pamiętać, że to sztuczna uprzejmość, taka z obowiązku, odruch bezwarunkowy w tym kraju. Ale jeśli przyłapiesz Japończyka, kiedy nie spodziewa się, że jest obserwowany, szczególnie jeśli nie wie, ze jest obserwowany przez „obcego”, to wtedy wychodzi szydło z worka. I szydło takie potrafi być całkiem brzydkie, chamskie i bardzo swojskie. Czyli, jak wszędzie indziej na swiecie.

Mieszkasz w Tochigi. Jaka jest ta Twoja japoń wieś? Przypomina trochę tę polską?

Nie wiem, jak wygląda polska wieś, bo nigdy na polskiej wsi nie byłam. Wiem natomiast, że różni się, jeśli chodzi o podział administracyjny. To, co w Polsce jest niezależną wsią, osobną jednostką administracyjną, w Japonii niemal zawsze jest nadal technicznie częścią miasta lub innego większego okręgu. Czyli, można sobie mieszkać pośród pól ryżowych, a w adresie nadal mieć prefekturalną stolicę.

SONY DSCA przeciętny japoński dom? Japonia słynie z nieprawdopodobnie małych mieszkań, zamieszkiwanych przez dwa, a nawet trzy pokolenia japońskich rodzin. Jak wygląda rzeczywistość?

Małe mieszkania to raczej symbol dużych miast. Choć też nie zawsze. Ja swojego czasu w Tokio mialam przyjemność mieszkać w apartamencie z dwiema łazienkami i salonem na tyle dużym, że zmieścił się w nim pełnych wymiarów koncertowy fortepian.

Natomiast przeciętny japoński dom to typowy domek jednorodzinny, parter i pierwsze piętro, miejsce parkingowe dla dwóch samochodow, starannie wypielęgnowany mini-ogródek. Dwa pokolenia w jednym domu spotyka się bardzo często, głównie z tego powodu, ze Japończycy bardzo niechętnie oddają swoich rodziców do domów spokojnej starości. Więc mieszkanie razem to kwestia świadomego wyboru, a nie przymus ze względu na ograniczone warunki mieszkaniowe.

Natomiast, jeśli chodzi o typowe domy wiejskie, to potrafią być olbrzymie, nawet jeśli porównamy je do domów amerykańskich czy zachodnioeuropejskich.

SONY DSCWarto zamieszkać w Japonii?

Ja uważam, że warto, ale to moja własna, subiektywna opinia. Nawet, jeśli ktoś nie interesuje się Japonią, dłuższy pobyt tutaj to bardzo dobra okazja do doświadczenia innej kultury. Niby tak bardzo odmiennej, ale dla przeciętnego obcokrajowca jednak w dużym stopniu w pewnym sensie bliskiej.

Kim jest gaijin?

Gaijin to po prostu cudzoziemiec, nie-Japończyk. To potoczna forma słowa gaikokujin, i przez ludzi starszych (w wieku mojej tesciowej) oraz nadwrażliwych obcokrajowców uważana za obraźliwą.

A co wypada i czego nie wypada obcokrajowcowi robić w Japonii? Japończycy oczekują jakiś ściśle określonych zachowań?

Od cudzoziemca? Absolutnie nie. Cudzoziemcowi wolno wszystko, oczywiście w legalnych granicach, i taka wolność potrafi być bardzo kusząca. Wbrew obiegowym opiniom, nikt tutaj nie wymaga od obcokrajowca „zjapońszczenia”, choć, dla wygody i w większości przypadków z gaijinskiej nadgorliwosci, wielu z nas i tak to robi. Przeciętny Japończyk z marszu uważa, że przeciętny obcokrajowiec to buc i nieokrzesany dzikus bez jakichkolwiek manier i krzty kultury, więc jeśli przypadkowy turysta popełni jakiekolwiek faux pas, to nie ma problemu. Jest to od niego oczekiwane i żaden tubylec się tym specjalnie nie przejmuje.

Niejednokrotnie spotykam się ze stwierdzeniem, że Japonia to kraj rasistowski. Czy rzeczywiście można mówić o jakiejkolwiek dyskryminacji?

I tak i nie. To co typowy „biały” z zachodu uważa za japonską dyskryminację, to w 99,99% przypadkach po prostu nieporozumienie kulturowe wynikające z braku znajomości języka. Jeśli jednak spojrzymy na cudzoziemców z innych, mniej rozwiniętych krajów azjatyckich, czy ogólnie gaijinów o ciemniejszym odcieniu skóry, wtedy nie dziwię się stwierdzeniu, że Japonia to kraj rasistowski. Choć z drugiej strony (czy może już z trzeciej strony), nawet i te przypadki nie są aż tak powszechne, jakby to mogło się wydawać słuchając opowieści gaijinów, którzy słyszeli o szwagrze kuzyna sąsiada pani, z którą kiedys pracowali, którego spotkało coś nieprzyjemnego w Japonii.

A dużo obcokrajowców mieszka w Japonii? Czym najczęściej się trudnią?

Jeśli powiem, że dużo, to zostanie to okrzyknięte kłamstwem. Ale, biorąc pod uwagę, że przez długi czas był to kraj całkowicie zamknięty dla cudzoziemców, i że wiekszość obcokrajowców w Japonii to Azjaci, którzy nie wyrożniają się wyglądem od reszty ogólu, to nie-Japończykow jest tu naprawdę sporo. Czym się trudnią? Abolutnie wszystkim. Są nauczycielami, inżynierami, artystami, aktorami, paniami do towarzystwa, mają własne sklepy, restauracje i firmy.

Tobie znalezienie pracy nauczyciela angielskiego zajęło, bagatela, cztery godziny. Zawsze jest tak łatwo?

Absolutnie nie. Ja miałam szczęście, pojawiłam się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. Wygląd też dużo mi pomógł (śmiech na sali). Kobietom jest w tym zawodzie dużo łatwiej. Ale znam przypadki, również Polaków, którzy poszukiwali pracy przez długi okres czasu, niektórzy w końcu poddali się, rzucili tubylczą dziewczynę / chłopaka i wrócili do Polski.

kaminokawa_f4Jakie wymagania musi spełnić osoba, która ubiega się o takie stanowisko? Kto najprawdopodobniej najszybciej dostanie etat?

Osoba musi mowić po angielsku. Jeśli nie posiada paszportu z kraju anglojezycznego, to powinna już mieć wizę pozwalającą na pracę. O tym, kto jest native speakerem decyduje paszport, a nie znajomość języka. Są przypadki emigrantów z Chin czy Ameryki Pd, którzy przyjęli obywatelstwo amerykańskie i oni również są uważani za native speakerów. Od native speakera wymagany jest przynajmniej licencjat, w czymkolwiek, literatura angielska czy wiosłowanie ze sternikiem, nie ma to najmniejszego znaczenia, byleby tylko papierek był. Nie-native speakerzy mają już dużo gorzej. Ale dla pocieszenia, wielkie sieciówki, oferujące kursy angielskiego, jak np. Gaba, zatrudniają niemal każdego. Interesuje ich przede wszystkim przyjemny wygląd i bijący puls. Niestety stawki oferowane przez te sieciówki są adekwatne do wymagań. Aczkolwiek są , dla których jakakolwiek w Japonii to marzenie zycia, więc nawet i z kilku nędznych jenow za godzinę się cieszą.

Etatów jako takich już nie ma. W większości jest to praca na godzinę. Ja miałam szczęście, bo moja pierwsza praca była etatowa. Druga i trzecia rownież. Ale ja nie potrzebuję sponsora wizy pracowniczej, więc w moim przypadku szkoły potrafią być bardziej łaskawe i oferują lepsze umowy.

A szkoła i praca w niej przypominają w jakimś stopniu polskie realia, czy są zupełnie różne?

Nigdy w polskiej szkole nie pracowałam, więc nie mogę się na ten temat wypowiedzieć.

nantai_ufo_clouds_smallW Japonii jest drogo czy bardzo drogo? Jaką kwotę trzeba przeznaczyć na, powiedzmy, wyjście na kolację?

Japonia potrafi również być tania lub bardzo tania. Właśnie wróciliśmy z kolacji, dwie osoby, dwa dania z górą mięcha, do tego bez ograniczneń tzw. salad bar, ryż, curry, dwie zupy do wyboru i pieczywo, owoce na deser, plus tradycyjne desery, napoje bez ograniczneń, za całość zapłaciliśmy 2650 jenów. Czyli w przeliczeniu po dzisiejszym kursie to około 85 zł lub 42,50 zł od osoby. W sieciówce typu Sukiya można zjeść za 450 jenów, czyli okolo 15 zł. 500ml butelka coli kosztuje w zależności od miejsca od 90 do 150 jenów (od 3 do 5 zł), bułka typu melon pan również tyle samo. Litr mleka – od 3 zł wzwyż. Dobry chleb jest drogi, ale ja akurat piekę sama, więc się tym nie przejmuję. Zakupy warzywowo-owocowe na tydzień w pobliskim warzywniaku to wydatek około 30 zł. Ceny oczywiście mogą być różne w różnych częściach kraju. Ja nie narzekam. Uważam, że ceny są porównywalne do tych w Nowym Jorku lub Szwecji.

A jak żyje się na co dzień Japończykom? To zamożny naród?

To bardzo trudne pytanie. Na pierwszy rzut oka Japończycy wydają się być bardzo zamożnym narodem. Samochody na drogach są głównie nowe, Japonka bez torebki Louis Vuittona, to jak kobieta bez prawej ręki, w sklepach ciągle tłok, ludzie kupują i kupują. W biurach podróży ciągle tłok – ludzie jeżdżą na wycieczki i jeżdżą. Ale jest też druga strona medalu – zarobki albo stoją w miejscu, albo spadają, bezrobocie, choć oficjalnie niskie, w rzeczywistości jest poważnym problemem. Sama znam rodziny, którym po zapłaceniu podatków i rat kredytowych za dom i samochód wystarcza tylko na ryż i nori.

Kolejną z opowieści krążących na temat Japonii i Japończyków jest ich stosunek do pracy. Mówi się, że w Japonii pracuje się wyjątkowo ciężko i długo. Ile godzin ma japoński tydzień pracy?

Zastanawiam się, skąd takie opowieści się biorą. Dlaczego Japończycy pracują tak długo? Bo pół dnia zmarnowane jest na bezużyteczne zebrania, które nic nie wnoszą i których nikt nie lubi. Ale taka jest tradycja i zebrania muszą być. Nawet, jeśli uda nam się skończyć dany projekt przed oficjalnym końcem dnia pracy, to w bardzo złym guście jest pojście do domu, kiedy przełożony jeszcze pracuje. Więc, jeśli szef siedzi przy biurku, to i my też siedzimy. Ale czy pracujemy? To już zupełnie inna sprawa.

Mój tydzień pracy ma oficjalnie 40 godzin. Ale nikt nie waży się wyjść przed panem dyrektorem. Na szczęście pan dyrektor wiekowy jest i lubi chodzić wcześnie spać. Wychodzimy więc z pracy około siódmej wieczorem.

fundoshi1Różnic pomiędzy Polakami a Japończykami jest zapewne tak wiele, że wymieniając je tutaj, stworzyłabyś długą listę. A jak sprawa wygląda z podobieństwami? Są w ogóle takie?

Japończycy to przede wszystkim ludzie. A ludzie na całym świecie są tacy sami. Bywają dobrzy, bywają źli. Bywają i wspaniali. Japończycy pracują (nie zawsze wyjątkowo ciężko), płacą podatki, zakładają rodziny, robią zakupy, żyją normalnym zwykłym życiem. Dokładnie tak samo, jak Polacy.

Jaśnie Panicz i Jaśnie Panienka to Japończycy?

Jaśnie Panicz to Japończyk, Jaśnie Panienka to pół-Szwedka, pół-Norweżka.

Łatwo przywieźć zwierzaka do Japonii?

O wiele łatwiej jest wywieźć zwierzaka. Kiedy zabieraliśmy Jaśnie Panicza do USA, była to zwykla formalność – wizyta u weterynarza i podstemplowanie kilku dokumentów.

Kiedy wracaliśmy z Jaśnie Państwem do Japonii – był to cyrk na kółkach. Nam się udało, bo przed 2011 Szwecja uznawana była przez rząd japoński za kraj wolny od wścieklizny. Teraz już tak dobrze nie jest. Przywóz zwierzaka do Japonii to długotrwala i kosztowna impreza, która wymaga bardzo starannego planowania. Jeśli chce się uniknąć kwarantanny po wylądowaniu w Japonii, to trzeba bardzo dokładnie spełnić wszystkie urzędowe wymagania. A jest ich sporo. Szczegóły można znaleźć na stronie japońskiego Ministerstwa Rolnictwa Leśnictwa i Rybołóstwa, bo to właśnie ono reguluje przywóz zwierząt do kraju..

Nie da się zaprzeczyć faktom, że całkiem często trzęsie się u Was ziemia. Jak dużo trzęsień nawiedza Japonię w ciągu roku? Można się w jakiś sposób do nich przygotować?

Trzęsie się, w mniejszym lub większym stopniu, każdego dnia. Jak się przygotować? Te mniejsze po prostu ignoruję, te większe – przerywam to, co robię i spokojnie czekam aż ustaną, na kolejne wielkie jestem przygotowana w ten sposób, że spakowana torba z najbardziej ważnymi rzeczami stoi zaraz przy drzwiach do domu. Zaraz obok dwóch transporterów dla kotów.

W marcu 2011 roku całkiem blisko, bo zaledwie 250 km od Waszego domu, zanotowano jedno z najsilniejszych trzęsień ziemi w historii Japonii, a potem przyszło potężne tsunami, ale na szczęście bezpośrednich skutków katastrofy nie odczuliście. Zmieniło to coś w Waszym życiu? Boisz się teraz bardziej?

Mój teść zmarł na skutek obrażeń odniesionych podczas wstrzasów wtórnych. W starszych budynkach posypały się szyby i balkony. W lutym 2011 zaczęliśmy budować nasz dom. Budowa musiała zostać przerwana, bo firmy, u których zamówiliśmy elementy domu lub wyposażenia umiejscowione były w rejonie Tohoku i albo przestały istnieć, albo zawiesiły produkcję. Musieliśmy zamówić inne części i zaplanować inne wyposażenie. I oczywiście zapłacić jeszcze raz. Na szczęście rząd pomógł w takich przypadkach jak nasz i część tych dodatkowych kosztów została nam później zwrócona.

Czy teraz boję się bardziej? Raczej odwrotnie – skoro mieliśmy wielkie trzęsienie w 2011, to kolejne wielkie powinno uderzyć gdzieś indziej.

tour_guide_aizu_castle1Jakich rad udzieliłabyś osobie marzącej o zamieszkaniu w Japonii? Czy to kraj dla każdego?

Nie jest to kraj dla każdego. Fani mangi i anime mogą być japońską rzeczywistością bardzo gorzko rozczarowani. To kraj jak każdy inny. W kimonach na co dzień nie śmigamy. Ninja po ulicy nie biegają. O pracę może być trudno. Polecam przyjechać na 90 dni (na tyle ważny jest stempel turystyczny) i samemu Japonii doświadczyć. Potem decydować, czy to dobry kraj na osiedlenie się.

Powiedziano mi kiedyś, że nawet udając się do Japonii turystycznie, należy znać lokalny język, bo bez tego łatwo o kłopoty i nieporozumienia. Na ile jest to prawdziwe stwierdzenie?

Eee tam. Przeciętny turysta trzyma się turystycznego szlaku, tam problemow miał nie będzie. Poza dużymi miastami może być gorzej. Ale to głównie z tego powodu, że nawet jeśli Japończyk po angielsku potrafi mówić, to i tak powie, że nie umie, bo wstydzi się mówić w obcym jezyku. Według mojego doswiadczenia, tak właśnie w większości przypadków bywa.

Japonię zwykle chyba albo kocha się albo nienawidzi. Co może fascynować w tym kraju?

Dla mnie najbardziej fascynujace jest to, ze niemal kazdy obcokrajowiec (i turysta i expat) widzi ten kraj inaczej. Dla jednych to ziemia obiecana mlekiem i miodem płynąca, dla innych – popkulturowy raj, a dla jeszcze innych – kraj moralnej pustki i wszystkiego, co grzeszne i najgorsze. To, jak ja sama postrzegam Japonię i jej mieszkańców, również zmienia się z upływem czasu. Więc to, co dla wielu jest egzotyczna kraina azjatyckich marzeń, dla mnie to po prostu kraj jak każdy inny. Mój dom. Miejsce, gdzie żyję, mieszkam i pracuję.

SONY DSCKiedy w Japonii jest najpiękniej?

Hokkaido w lecie, Kansai na wiosnę, i Kanto podczas złotej jesieni. A zima? To pora na ucieczkę do Okinawy.

To chyba trzeba zacząć planować przyjazd… A ogólnie jaka jest pogoda? Można porządnie zmarznąć podczas zimy?

Rejon, gdzie mieszkamy znany jest jako „lodówka regionu Kanto”. To chyba wystarczy jako odpowiedź. Na szczęście w nowym domu mamy podłogowe ogrzewanie, pompę ciepła, podwójne okna i izolację w ścianach. Ale i tak portafi być brutalnie zimno.

Na wieś do Tochigi warto wybrać się przeciętnemu turyście czy niekoniecznie?

Przeciętny turysta bardzo często odwiedza Tochigi, bo to właśnie w naszej prefekturze znajduje się Nikko – jedno z japońskich miejsc światowego dziedzictwa na liście UNESCO.

Zostajesz w Japonii na zawsze czy bierzesz pod uwagę przeprowadzkę do innego kraju?

Najprawdopodobniej zostanę na zawsze. Ale jeśli któregoś pięknego dnia nadarzy się okazja przeprowadzki do Bhutanu, lub na Wyspę Świętej Heleny, to zaczynam się pakować. Może kilka innych kuszacych miejsc również by się znalazło. Tonga, Falklandy, skrajnie południowe Chile, Mikronezja… Marzyć każdy może…

I ja się teraz rozmarzyłam… Na koniec zadam Ci tylko jedno pytanie. W ubiegłym roku ukazała się Twoja książka „Życie jak w Madrycie Tochigi na japońskiej prowincji”. Przeczytałam ją jednym tchem, ale chyba najlepiej będzie, jeśli to Ty opowiedz naszym Czytelnikom, co ciekawego tam znajdą (i czego nie;)

Dziekuję za miłe słowa! Wielu recenzentow pomyliło moje opowieści z książką „o Japonii”, lub ba! nawet gorzej – z przewodnikiem po tym kraju. Nic bardziej mylnego. Nie analizuję Japonii, nie wyciągam wniosków, nie oceniam. Po prostu opisałam nasze, mniej lub bardziej codzienne, życie, kiedy mieszkaliśmy w Nikko. Obecnie mieszkamy 28 km kilometrów dalej, ale nasza zwykła rzeczywistość jest nadal mniej wiecej taka sama. Z tym, ze już nie pracuję dla mafii. Ślubow jednak nadal udzielam od czasu do czasu – właśnie zostałam zabukowana na ceremonię we wrześniu :-)

Po prostu, zwykła codzienność, tyle że w raczej niecodziennym kraju.

me3Anna Ikeda – prywatnie żona Japończyka, zawodowo nauczycielka języka angielskiego, a także autorka Życie jak w Madrycie Tochigi„. O swojej codzienności w niecodziennym kraju pisze na blogu Na wsi w Japonii.

Zdjęcia i tekst: Anna Ikeda

 

Jeśli i Ty masz ochotę opowiedzieć nam o swoim życiu na obczyźnie (szczególnie, jeśli mieszkasz ), napisz do nas koniecznie!