Pomimo tego, że okres poprzeprowadzkowej partyzantki wydłuża się nieco bardziej niż to było pierwotnie planowane, od czasu do czasu udajemy, że 13-calowy ekran laptopa to “ domowe” i udaje nam się obejrzeć jakiś . Tym sposobem zachwycaliśmy się ostatnio japońskim filmem “Like Father, Like Son”, w reżyserii Hirokazu Koreedy.

Jest to historia młodej pary, wiodącej szczęśliwe i dostatnie życie wraz z 6 letnim synkiem. Pewnego dnia dowiadują się jednak, że wyniki badania krwi wykluczają możliwość, aby był on ich biologicznym dzieckiem. Okazuje się, że w szpitalu zamieniono noworodki, a chłopiec, który trafił do ich domu, jest dzieckiem z ubogiej, wielodzietnej rodziny. Posiadając tę wiedzę Ryota i Midori stają przed wyborem, czy dalej wychowywać cudze dziecko, czy raczej próbować odzyskać swojego biologicznego syna.

Niczym w antycznej tragedii, żadne rozwiązanie nie jest dobre. No bo jakże zerwać więź emocjonalną z synem, którego wychowywali przez 6 lat? Ale i jak zlekceważyć więzy krwi i swojego prawdziwego potomka?

Moc tego filmu wynika z uniwersalności opowiedzianej historii: to mogłoby się wydarzyć gdziekolwiek na świecie i bohaterowie, niezależnie od swojego pochodzenia i przynależności do kręgu kulturowego, stanęliby przed identycznym wyborem. Jak zakończyła się historia państwa Nonomiya? Przekonajcie się sami!