Miłośnicy historii czy archeologii odkryją tu doskonale zachowane pozostałości dawnych imperiów; kochający przyrodę i zjawiska naturalne zachwycą się pięknymi górami, plażami, dzikimi krajobrazami Anatolii czy wschodniej Turcji albo niecodziennymi formacjami geologicznymi. Dochodzi do tego wielowiekowa, pogmatwana, przebogata tradycja imperialna obfita w wątki z różnych kultur, wyśmienita kuchnia, muzyka, sztuki piękne. – opowiada o Turcji .

Turcja to jeszcze Europa czy już Azja?

Geograficznie: i Europa, i Azja, choć tej Europy procentowo jest bardzo mało (ledwo 3%). A kulturowo, mentalnie, historycznie, czy nawet biorąc pod uwagę rozgrywki w pucharze UEFA – Turcy są od dawna w Europie, jednocześnie „drugą nogą” pozostając w Azji. Brzmi skomplikowanie, i tak właśnie jest w istocie. Idealną metaforą Turcji są mosty: nie tylko spinają europejski i azjatycki brzeg Bosforu, ale odzwierciedlają charakter przeciętnego Turka, który łączy w sobie pozornie sprzeczne (jak nam się wydaje) cechy.

Czym jest Turcja dla Ciebie – drugim domem czy miejscem w drodze do nowego?

Nigdy nie planowałam znaleźć się w Turcji, a po latach widzę niezły „prztyczek losu” w tym, co mnie tu zagnało. Najpierw po prostu sezonowo pracowałam, potem oswajałam z kulturą, a dopiero kilka lat temu zamieszkałam „na poważnie”. Dlatego mój związek z tym krajem to ciągłe wzloty i upadki, szoki kulturowe i okresy adaptacji. Zawsze jednak, kiedy wracam po krótszej lub dłuższej nieobecności na moją Riwierę, gdzie mieszkam, mam w głowie taką radość, że dotarłam do domu. Nauczyłam się już nie zarzekać, ale nie planuję przeprowadzki w inne miejsce. No, chyba, że do Polski, która przecież zawsze pozostanie tym „domem numer jeden”.

Typowy autobus miedzymiastowy

Ile to w sumie już lat? Pamiętasz jeszcze swoje najwcześniejsze wrażenia?

Lat minęło ponad dziewięć. Wrażenia pierwszego dnia pamiętam bardzo wyraźnie: adrenalina podczas lotu samolotem, wilgotne śródziemnomorskie powietrze pachnące bugenwillą, potem wielogodzinna podróż tureckim pks-em, który zszokował mnie standardem (steward, darmowe napoje i nawilżane chusteczki). Gładkie drogi wiodące przez piękne góry Taurus. Byłam oszołomiona i pewna, że muszę zrewidować to, co dotychczas wiedziałam o tym kraju.

Jak Turcja zmieniła się w ciągu tych wszystkich lat?

Dziewięć lat to nie jest jakiś wielki kawał czasu, zważywszy na to, że na początku nie znałam języka i wszystko odbierałam jak typowa turystka przyjmując opowieści mieszkańców za prawdy objawione. Abstrahując jednak od tej kwestii – to, co uderza mnie najbardziej, to fakt, że Turcy zrobili się zamożniejsi. Widać to na każdym roku, wzrasta standard życia, widać to po wyposażeniu mieszkań, ubiorze, tym, że Turcy inwestują w rozwój swoich interesów, zamiast po prostu wydawać zarobione pieniądze. Więcej też podróżują, interesują się już nie tylko sobą samymi, ale i ludźmi odmiennymi od nich, na co ma wpływ także otwarcie Turcji w kwestiach mniejszości wszelkiego rodzaju (np. Kurdowie, alewici, inne mniejszości narodowe czy religijne) – coś, co od czasu utworzenia Republiki Turcji jest nowością.

IMG_9971Wspomniałaś kiedyś na blogu, że “Twoja fascynacja tym krajem była jak pierwsze zakochanie”. A co było potem?

A potem jak w zakochaniu! Kiedy opadły endorfiny zauważyłam wiele rzeczy, których wcześniej nie chciałam widzieć: wady tureckiego społeczeństwa, uciążliwą biurokrację, na szczęście i po tym okresie nastąpiło swoiste ustabilizowanie, i teraz podchodzę do Turcji po prostu racjonalnie (przynajmniej się staram) i nie porównuję jej ani do Polski, ani do innych krajów… choć czasami oczywiście nie mogę się opanować ;)

Czym może fascynować Turcja?

Zależy! I tak by można było w skrócie odpowiedzieć na to pytanie. A szczegółowiej: miłośnicy historii czy archeologii odkryją tu doskonale zachowane pozostałości dawnych imperiów, kochający przyrodę i zjawiska naturalne zachwycą się pięknymi górami, plażami, dzikimi krajobrazami Anatolii czy wschodniej Turcji albo niecodziennymi formacjami geologicznymi… Dochodzi do tego wielowiekowa, pogmatwana, przebogata tradycja imperialna obfita w wątki z różnych kultur, wyśmienita kuchnia, muzyka, sztuki piękne. To, co mnie w Turcji podoba się najbardziej to właśnie to, że spodziewamy się zazwyczaj niewiele (plaże, palmy, dawne haremy, waleczni Turcy, islam, ot, taki stereotyp) a możemy odkryć o wiele więcej, jeśli tylko chce nam się „kopać” pod tą turystyczną powierzchnią. To odkrywanie wciąż nowych „niespodzianek” chyba nigdy mi się nie znudzi.

IMG_8776Napisałaś mi kiedyś, że lubisz walczyć ze stereotypami na temat Turcji. Z jaki stereotypami dotyczącymi kraju i jego mieszkańców spotykasz się najczęściej?

Polacy, nawet ci, którzy spędzili tu wakacje typu ‘last minute', wyobrażają sobie ten kraj jako dużo mniejszy niż jest w istocie. Kiedy dowiadują się, że jego długość wynosi ponad 1500 km, szerokość 600, a najszybszym środkiem transportu jest samolot, są w prawdziwym szoku. Z tym są związane kolejne stereotypy: zawsze słoneczna pogoda, palmy na terenie całego kraju, i tak dalej. Polacy wyobrażają sobie Turcję jako państwo stricte muzułmańskie, często nawet obawiając się przyjazdu tutaj, choć nie wiedzą, że w istocie kraj jest laicki. Nasi rodacy nie wiedzą o islamie zbyt dużo, stąd częste założenia, że żona muzułmanina musi przejść na islam i zakrywać głowę, że wielożeństwo jest dozwolone, albo że kobiety nie mogą się modlić w meczetach, itp. Z przyjemnością rozwiewam te wyobrażenia i dodaję, że Turcy nie jadają codziennie kebabów zawiniętych w placek, i nie mówią po arabsku, a wręcz z Arabami nie łączy ich wiele wspólnego!

IMG_8153Istnienie zimy w Turcji pewnie też zaskakuje niejedną osobą?

Pogoda to częsty temat dyskusji. Polacy odwiedzają zazwyczaj najcieplejszy rejon Turcji – Region Śródziemnomorski nie wiedząc o tym, że na wielkich połaciach tego kraju pogoda bywa zupełnie inna. Śniegi po pas, mrozy, to niejako standard zimą w niektórych regionach.

Tureccy mężczyźni słyną w Polsce jako przystojni romantycy, więc pewnie dostajesz dziesiątki zapytań o rady od zakochanych w nich Polek. Masz sprawdzoną receptę na dobry związek z mężczyzną z Turcji?

Z racji, że od lat prowadzę bloga, maili i zapytań o tureckich facetów dostaję setki. Recepty nie podaję, bo nie ma jednego „typu” tureckiego mężczyzny. Są kurortowi albo internetowi podrywacze, o których nie da się powiedzieć wiele dobrego; są panowie którzy wiele ukrywają, aby zrealizować swój cel – wyjazd do Europy, małżeństwo z obywatelką Unii albo korzyści finansowe (!). Ale znam też i wiele udanych par, poznanych na przykład na studiach Erasmusa, albo w pracy w korporacji, czy na przykład podczas europejskich podróży. Sama od lat jestem w związku z Turkiem, który, mimo że poznany na Riwierze, również zaprzecza stereotypom „zazdrosnego macho”. To, co zalecałabym zakochanym Polkom, to przede wszystkim zdrowy rozsądek, dystans do siebie i całej sytuacji, i czerpanie wiedzy o Turcji i partnerze nie tylko od niego samego, ale także z innych źródeł: poprzez czytanie, podróżowanie, no i dzięki nauce języka. Często taki zestaw pomaga się uchronić od rozczarowań ;)

IMG_2910Jakie zauważasz największe różnice kulturowe?

Kolejny temat – rzeka. W skrócie: Turcy są od wieków społeczeństwem żyjącym w grupie. My, Europejczycy, jednak nie do końca. To generuje wiele kulturowych zgrzytów. Dla Turków rodzina jest na pierwszym planie, nawet, jeśli tygodniami się z jej członkami nie widujemy. Co więcej, rodzina ma określoną hierarchię, i wielu Turków nawet z młodego pokolenia ją szanuje i akceptuje, choć czasem myśli inaczej niż „starszy stopniem” przedstawiciel.
Inne jest też niż u nas podejście do własności, i dotyczy to zarówno rzeczy, pieniędzy, jak i , które Turcy rozpieszczają, kochają, i którymi zajmują się wszyscy, nie tylko rodzice.

Czy Ty jako kobieta jesteś w Turcji w jakiś sposób żona na dyskryminację?

W naszym europejskim rozumieniu można mówić o dyskryminacji, w Turcji w tych samych przypadkach mówimy o szacunku. To też taka różnica kulturowa, z której łatwo stworzyć pewien myślowy schemat negatywny dla Turków. Będąc parę razy z moim partnerem w obecności tradycyjnych Turków zauważyłam że niemalże mnie ignorują, czasem nawet nie patrząc. Nie jest to obraza, ale właśnie wyraz szacunku dla mnie jako kobiety która jest partnerką innego mężczyzny, i do takiego zachowania już się przyzwyczaiłam, czuję się wtedy bezpiecznie. Moja luźna i żarty z nimi odebrane byłyby jako flirt i policzek dla mojego towarzysza… Oczywiście w przypadku nowoczesnych Turków takich zachowań nie zauważymy. Paradoksalnie jednak typową dyskryminację przeżyłam ze strony „nowoczesnego”, wyedukowanego i bywałego w świecie Turka, który był moim podwładnym i nie potrafił zrozumieć, że kobieta, w dodatku obcokrajowiec, dysponuje na przykład firmową kasą albo podejmuje wiążące decyzje. Trudno uwierzyć, ale kiedy przebywaliśmy na firmowym wyjeździe wolał dokonywać płatności z własnego portfela, żeby tylko nie prosić kobiety o pieniądze (tak próbował tłumaczyć potem mojemu wspólnikowi)!

A są jakieś podobieństwa pomiędzy Polakami i Turkami?

Całkiem sporo! Rodzinność, towarzyskość, zamiłowanie do zabawy, żartów. Turcy odbierają Polaków jako bliższych im temperamentem, niż na przykład Niemcy, których uważają za zimnych.

IMG_0485Napisałaś też kiedyś, że “Turcja jest krajem, w którym wszystko jest możliwe”. Co niemożliwego staje się możliwym?

Turcy są zdecydowanie bardziej elastyczni życiowo, ale oczywiście ma to swoje przyczyny. Do przepisów prawnych i rozmaitych zasad podchodzą z dużą dozą swobody. Ma to zalety i wady, natomiast niewątpliwie zaletą jest to, że wiele rzeczy wydaje się im bardziej realnych niż nam. Turcy lubią się zapalać do rozmaitych inicjatyw, i chociaż często jest to po prostu „słomiany zapał”, można go jakoś wykorzystać – entuzjazm ten jest bardzo zaraźliwy. Nie lubią się też martwić na zapas, zawsze powtarzając „damy radę”. Faktycznie to działa. W moim przypadku cała przygoda z Turcją to jedno wielkie łamanie stereotypów i ograniczeń, które miałam w mojej głowie. Może śródziemnomorskie słońce ma na to wpływ, ale odkąd mieszkam w Turcji jestem zdecydowanie większą optymistką ;)

I od razu przy okazji – największe tureckie absurdy to…

Absurdy w Turcji są na każdym kroku, czasem przypominając kadry z filmu „Miś”. Rozbudowana biurokracja, z którą obcokrajowiec może się zetknąć wyrabiając na przykład pozwolenie na dłuższy pobyt w kraju. Bieganie z papierkami, kolekcjonowanie pieczątek, na które ostatecznie i tak nikt nie patrzy, albo nawet nie rozumie ich znaczenia. Jeden przepis prawny ma milion interpretacji, i tak zależy po prostu na kogo „trafimy”.

Absurdem jest podejście Turków do płacenia podatków i do przepisów – wycina się z nich to, co się podoba, naginając prawo do tego, czego nie akceptujemy. A i tak utyskiwaniom na władzę nie ma końca!

IMG_3603Co jeszcze może w Turcji drażnić malkontentów?

Malkontenci znajdą w tym kraju wiele powodów do narzekania. Poczynając od powyższych absurdów, przez niski stopień znajomości języków obcych u absolwentów uczelni wyższych (przy jednoczesnym zapewnianiu, że zna się je świetnie), po sytuację na drogach, która potrafi jeżyć włos na głowie. Turcy mają bardzo wysokie mniemanie o sobie; tak zostali wychowani, i to też generuje określone zachowania. Co prawda, jak mówiłam wcześniej, trochę to się zmienia, ale i tak część społeczeństwa uważa naród turecki za pępek świata, a własne poglądy za najsłuszniejsze, co powoduje że trudno się z Turkami dyskutuje.
A najważniejszy „problem”, który będzie dotyczył niemal każdego, to turecka elastyczność w podejściu do czasu i… składanych obietnic. Turcy dużo mówią, dużo się zarzekają, w gadatliwości mogą konkurować z Włochami…a po czasie okazuje się, że „pogadamy o tym jutro” oznacza „nigdy”, a „spotkanie o 16.00” oznacza „gdzieś tam pod wieczór”. Na pewno potrzeba niemalże anielskiej cierpliwości, żeby się do tego przyzwyczaić. O ile chodzi o prywatne sprawy – można, ale jeśli w grę wchodzi praca, interesy, czy fachowcy zamawiani do montażu kuchni, może to denerwować ;)

IMG_0374Jak przebiega ramadan w turystycznej części Turcji? Warto wówczas przyjeżdżać?

W turystycznej części Turcji ramadan (tutaj zwany ramazanem) praktycznie jest niezauważalny. Poszczących Turków jest niewielu, i nie są zbyt widoczni. Restauracje, sklepy, bary – są pootwierane, a sprzedaż – również alkoholu – toczy się tak samo, jak w pozostałych miesiącach roku. Obawy przed przyjazdem w ramazan są więc nieuzasadnione. Można jedynie przemyśleć podróżowanie w okresie zakończenia postu, kiedy przez 3 dni Turcy pielgrzymują po całym kraju odwiedzając rodzinę, i wtedy nabycie biletu lotniczego czy autobusowego w normalnej cenie graniczy z cudem. Z drugiej strony jednak jest to wspaniały czas, porównywalny z naszym Bożym Narodzeniem – wszyscy częstują się pysznymi słodyczami czy cukierkami, nawet obcokrajowcom życząc „wesołych świąt”, są bardzo przyjaźni i chętnie zaproszą do domu na świąteczną ucztę.

IMG_9471Jaka jest turecka kuchnia? Polacy ją polubią?

Polacy przywykli myśleć, że w Turcji je się przede wszystkim kebab. Nie jest to jednak sprawa prosta; przeciwnie, Turcja przez wieki wykształciła niezwykle bogate tradycje kulinarne, które cenione są jako jedne z najlepszych na świecie! Poza własnymi przysmakami pozostałymi z czasów koczowniczych, poprzez wpływy kuchni arabskiej, perskiej, osmańskiej, europejskiej, po typową kuchnię śródziemnomorską – jest tu co wybierać! Wbrew pozorom mimo fantastycznych sposobów przyrządzania mięsa baraniego czy jagnięcego na ruszcie (czym jest właśnie kebab), mamy mnóstwo potraw warzywnych, mącznych, pyszne zupy, nie mówiąc już o całej gamie przystawek (meze) od których zaczyna się prawdziwa turecka uczta. Rozkosze podniebienia wieńczą desery, nie tylko te o rodowodzie arabskim (bardzo słodkie), ale i puddingi np. z ziarnami zbóż czy chałwa, która jest przecież wynalazkiem tureckim! A propos wynalazków, warto też pamiętać że również jogurt wymyślili Turcy i konsumują go do dziś niemalże litrami w rozmaitych wersjach. Kuchnia turecka nie jest więc wcale jednoznacznie ciężka i ostra, przeciwnie, można się tu najeść zdrowo i w wersji „light”, polecam zresztą kosztować potrawy w zwykłych rodzinnych lokantach, albo dania proponowane w ulicznych straganach. Wszystko to oczywiście popijamy litrami czarnej długo parzonej herbaty podawanej w malutkich szklaneczkach, która jest napojem narodowym; z kolei aksamitną turecką kawę pije się przy specjalnych okazjach, albo po wyjątkowo obfitym posiłku.

IMG_2950Łatwo jest w Turcji mieszkać i legalnie pracować?

Temat ten to chyba największy problem prawie każdego osiedlającego się tu cudzoziemca. Mieszkać można stosunkowo łatwo; na samej wizie turystycznej Polak może przebywać 3 miesiące w ciągu każdego półrocza, natomiast jeśli chce się zostać dłużej, należy wyrobić tzw. Ikamet czyli pozwolenie na pobyt. Po przedstawieniu stosu dokumentów (m.in. stanu konta w tureckim banku, ubezpieczenia, miejsca zamieszkania), otrzymujemy pozwolenie na pobyt, które i tak po roku trzeba przedłużyć przedstawiając od nowa – te same dokumenty z aktualną datą. Niestety takie pozwolenie nie daje nam prawa do pracy, a to już zupełnie inny temat… Dlatego wielu obcokrajowców albo pracuje nielegalnie (np. jako nauczyciele angielskiego, tłumacze) albo próbuje swoich sił w turystyce (będąc wtedy niejako w delegacji z europejskiej firmy turystycznej), albo też wnioskuje o pozwolenie do Ministerstwa Pracy wraz ze swoim pracodawcą, choć cała procedura trwa miesiącami, i generuje kolejne stosy dokumentów oraz koszty. Osiedlających się tu obcokrajowców w celach typowo zarobkowych jest więc jednak niewiele, tym bardziej że nie ma tu też „europejskich” zarobków. Poszukiwania pracy pojawiają się albo u osób które są tu już z powodów osobistych (choć nawet małżonek obywatela tureckiego nie może legalnie pracować!), albo u pasjonatów Turcji, którzy jednak często po zderzeniu z rzeczywistością – rezygnują. Nielegalna praca to ryzyko deportacji z kraju i wysokiej kary pieniężnej.

IMG_2455

Jak na co dzień żyje się w tak bardzo turystycznej Alanyi?

Turecki kurort ma swoją specyfikę i myślę że jest tak w wielu miejscach na świecie. Perspektywa łatwych zarobków kusi rozmaitych ludzi z całej Turcji, mamy tu więc specyficzną mieszankę typów i charakterów, a mało „lokalnego” klimatu. Region Alanyi to tereny od wieków rolnicze, które teraz zamieniły się w hotelowe wioski i strzeżone osiedla mieszkaniowe. Latem jest tu gorąco, wilgotno i tłoczno, natomiast zima jest łagodnie ciepła, spokojna i cicha – wtedy wreszcie ma się czas, by na pokorzystać z uroków tego miejsca, czystego powietrza, bliskości plaży i gór. Wadą niewątpliwie są wysokie ceny zarówno mieszkań, jak i codziennych produktów, które niekiedy dodatkowo wzrastają gdy sprzedawca „wyczuje” obcokrajowca. Mieszkając w Alanyi nie ma się sporo do czynienia z prawdziwą Turcją i ma to swoje dobre i złe strony. Miasto jest nowoczesne obyczajowo, więc można czuć się tu swobodnie, na pewno nie tak, jak gdzieś na wschodzie Turcji.. ;)

IMG_8514Prowadzenie firmy turystycznej w Turcji zapewne nie należy do łatwych choćby ze względu na liczną konkurencję. Co najbardziej lubisz w swojej pracy?

Konkurencja to nawet nie problem (to jest: problem już oswojony), trudnością jest wrażliwość turystycznego rynku na rozmaite polityczne, społeczne, ekonomiczne ruchy, ale to jak i wszędzie na świecie. Tak było dwa lata temu podczas protestów w stambulskim parku Gezi, kiedy dość mocno odbiło się to na branży turystycznej w całym kraju!
Natomiast jeśli chodzi o pozytywy, wielką przyjemnością jest pokazywać Turcję turystom – taką bardziej prawdziwą, nie tylko turystyczną. Najlepiej wspominam właśnie takich gości, z którymi udało się „uciąć” niezwykle ciekawe rozmowy o codziennym życiu, polityce, obyczajach. Wyjaśniając pewne oklepane frazesy czy stereotypy mam wtedy wrażenie, że troszkę zmieniamy wtedy świat, przyczyniając się do większej tolerancji w stosunku do Turków, którzy często w Polsce są negatywnie odbierani. Ponadto oczywiście turystykę kocham za tą jej wariackość i nieprzewidywalność, ten nieuporządkowany tryb – strasznie to męczy, kiedy pracuje się po kilkanaście godzin na dobę, a z telefonem chodzi nawet pod prysznic, ale tym bardziej smakuje wtedy odpoczynek po sezonie, kiedy można sobie wtedy „odbić” zapracowane miesiące…

IMG_2730Co z oferty Twojej firmy najbardziej polecasz turystom zainteresowanym eksploracją Turcji?

Turystom zazwyczaj polecam odkrywać Turcję etapami, i tak wiem, że wiąże się to z wielokrotnymi przyjazdami ;) Często miłość do tego kraju zaczyna się od klasycznych wczasów w rejonie Alanyi (gdzie organizujemy krótkie wycieczki fakultatywne), od zwiedzania starożytnych ruin Side, Aspendos, czy krainy Kapadocji. Zachwyciwszy się południem warto zwiedzić Stambuł, i odkryć że jest to niemalże „państwo w państwie”. A w dalszych etapach zachęcam do eskapad w Anatolię, na wschód czy południe, albo w rejony Morza Czarnego. Moja firma organizuje w tych rejonach wycieczki objazdowe, albo wyjazdy na zamówienie, nie tylko czysto turystyczne, ale historyczno-archeologiczne, czy ostatnio dość popularne pielgrzymki – na przykład śladami Św. Pawła!

Jakie pytania najczęściej zadają Ci polscy turyści? 

Pytania trudno zliczyć! Turyści są bardzo zainteresowani życiem codziennym, pytają o obyczaje, islam, meczety, o codzienne życie i pracę, często powtarza się pytanie o średnie zarobki. Pytają też o to czy język turecki jest trudny (bo brzmi bardzo enigmatycznie, ale to tylko pozory), albo czy nie boję się mieszkać w Turcji  Prawdziwym klasykiem jest pytanie o pogodę – szczególnie „turecką zimę”. A wracając do tematów turystycznych, podpytują o to jak się targować, albo czy wytargowana przez nich cena za jakiś produkt jest dobra – czy nie ;)

IMG_2819No i właśnie – jak się targować w Turcji?

Znawcy tematu i sami Turcy, którzy przecież też lubią się targować, mówią, że przede wszystkim należy to robić powoli. W Turcji niegrzeczne jest przechodzić (w jakiejkolwiek sprawie) od razu do sedna, i to samo dotyczy targów! Najpierw więc należy skorzystać z zaproszenia na herbatę, uciąć sobie miłą pogawędkę, a dopiero na końcu tych rozmów (po przełamaniu przysłowiowych lodów) powrócić do rozmów o cenie! Dotyczy to oczywiście targowania się o przedmioty wartościowe; w przypadku niedrogich suwenirów wystarczy pół-żartem pół-serio trochę sprzedawcę „pomęczyć” aby wytargować sobie np. jakiś dodatkowy przedmiot gratis. Muszę się jednak przyznać, że sama nie cierpię się targować i robię w sklepach z ustalonymi cenami, których też jest sporo ;)

Polacy pewnie od czasu do czasu przywożą Ci różne polskie smakołyki. Czego z Polski najbardziej brakuje Ci w Turcji?

Razowego chleba! Na szczęście od jakiegoś czasu nie muszę go sobie przywozić; sama w domu piekę ciemny chleb na zakwasie, który notabene także bardzo smakuje mojemu partnerowi. Brakuje mi pysznej kwaszonej kapusty i ogórków, oraz banalnych polskich dań, których czasem po prostu nie chce mi się robić tylko dla siebie (naleśniki, placki ziemniaczane, kluski czy inne „mączne” dania). Jako że nie przepadam za mięsem za schabowym czy wędlinami akurat nie tęsknię, ale nigdy nie pogardzę kawałkiem dobrego żółtego czy białego sera z Polski, miodem pitnym, uwielbiam też polskie powidła i naturalne dżemy, które w Turcji są bardzo słodkie.

IMG_9557A gdyby zadać to pytanie odwrotnie – co z Turcji chciałabyś mieć w Polsce?

Rodzinie i przyjaciołom przywożę regularnie przyprawy, mam bowiem dostęp do robionych ręcznie (np. ‘ostra papryka' mojej teściowej), ale nawet te „bazarowe” są wspaniałe. Ponadto chałwa z pistacjami kupowana na wagę, delikatnie słodka, która niemal kruszy się w palcach, pyszne czarne oliwki, oliwa z oliwek. Coraz więcej produktów z Turcji jest dostępnych w Polsce i odwrotnie, ale po latach spożywania tureckiej herbaty wiem że i bez tego codziennego rytuału parzenia w podwójnym czajniczku także nie mogłabym się obejść

Na koniec powiedz jeszcze tylko, czy czujesz, że jesteś szczęśliwa?

Oczywiście! Co prawda bycie szczęśliwym to ciężka praca, która i mnie kosztowała wiele nerwów i dylematów, ale teraz doceniam już ten psikus losu, który rzucił mnie do Turcji. Mimo że nie planowałam nigdy żyć za granicą, dzięki niemu na pewno moje życie wzbogaciło się o wiele nieoczekiwanych elementów, a ja czuję że żyję „na granicy” pomiędzy Turcją a Polską, co pozwala mi widzieć świat bardziej kolorowy, różnorodny i ciekawy i dzielić się tym obrazem z bliskimi mi ludźmi.

IMG_2061-1-150x150Skylar, czyli Agata Bromberek – Poznanianka, kulturoznawczyni, do Turcji trafiła szukając pracy we… Francji i została na dłużej. Najpierw była rezydentką i pilotką, potem wraz z partnerem własne otworzyła tureckie biuro podróży Alanya Online. W międzyczasie wydała wraz z koleżanką książkę „Turcja. Półprzewodnik obyczajowy”. Podróżuje, fotografuje i bloguje na tur-tur blog.

: Agata Bromberek
Rozmawiała: Ania Błażejewska

Jeśli i Ty masz ochotę opowiedzieć nam o swoim życiu w Azji, napisz do nas koniecznie!