Już od mniej więcej trzech tygodni w sklepach dostępne są wszelkiego typu ozdoby świąteczne, począwszy od plastikowych ozdób, a skończywszy na drewnianych dziadkach do orzechów (wszystko prawdopodobnie „made in China”).

Od wielu dni nie sposób zrobić zakupów bez towarzyszących im dźwięków „Driving home for Christmas”, „Last Christmas” albo „Jingle Bell Rock” .

Pewnego upalnego czwartkowego popołudnia na początku września, kiedy siedziałyśmy z Martą w jednej z knajpek na Greenbelcie, nasza niespodziewanie zeszła na tematy okołoświąteczne i dopiero po jakimś czasie zorientowałyśmy się, że w taki nastrój wprowadził grane akurat dość głośno „All I want for Christmas is You” w wykonaniu Mariah Carey.

Wczoraj widziałam pierwsze drzewka uliczne przystrojone światełkami i założę się, że za tydzień będzie ich przynajmniej dwa razy więcej. I tylko pod koniec października na chwilę ustąpią miejsca ozdobom Haloween'owym.

Znów idą święta, nie ma ku temu żadnych wątpliwości.

Przygotowania do świąt na Filipinach jak co roku rozpoczynają się wraz z początkiem września (ang. September), bo ogólnie uznaje się, że miesiące, których nazwa kończy się na „ber” (SeptemBER, OctoBER, NovemBER, DecemBER) to okres przedświąteczny. Sugeruje się przy tym, aby świąteczne robić już we wrześniu, co ma mieć swoje plusy w postaci względnego spokoju w sklepach i dużego wyboru towarów.

Ten podobno najdłuższy na świecie sezon świąteczny znużył nas w ubiegłym roku do tego stopnia, że kiedy święta faktycznie nadeszły, w ogóle nie poczuliśmy ich klimatu. Trudno powiedzieć, jak będzie tym razem.

I na koniec jedna z tradycyjnych kolęd, w stylu zdecydowanie filipińskim:

Ang Pasko ay Sumapit | Maligayang Pasko!