Przygodę z życiem na emigracji rozpoczęła kilka lat temu w Bombaju. Potem był jeszcze Meksyk, a od dwóch lat mieszka i pracuje w Peru i jest szczęśliwą narzeczoną Peruwiańczyka. O swoim życiu w Limie opowiada Monika Czech.
Moje pierwsze jednoznaczne skojarzenie z Peru to oczywiście mało oryginalne Machu Picchu. Warto się tam wybrać?
Oczywiście, że warto! Może i mało oryginalne, ale rzeczywiście przepiękne. Sądzę, że nie na darmo znajduje się na liście 7 Nowych Cudów Świata. Ruiny tej przepięknie położonej w górach świątyni naprawdę są imponujące. Mnie Machu Picchu zachwyciło. Oczywiście trzeba się przygotować na masę komercji w postaci badziewnych pamiątek i nachalnych sprzedawców, kiepskiego jedzenia za duże pieniądze, no i oczywiście tłumu turystów z całego świata. Ale i tak uważam, że warto.
Ale Peru ma do zaoferowania o wiele więcej. Jest amazońska dżungla, wulkany, oszałamiające krajobrazy i fascynujące stare cywilizacje Inków. Co, Twoim zdaniem, powinien zobaczyć turysta?
Niestety ciągle jest jeszcze wiele miejsc, których jeszcze nie odwiedziłam, jak np. Miasto Arequipa i jej znany Wulcan Misti czy też Kanion Colca. Za to mogę się wypowiedzieć na temat miejsc, które już miałam okazję zobaczyć. I oczywiście z czystym sumieniem polecam amazońską dżunglę, wyprawy w głąb dżungli (koniecznie z przewodnikiem), wypatrywanie dzikich zwierząt i w ogóle wszystko, co jest związane z dziką przyrodą. Trzeba jednak oddalić się dosyć od miast w peruwiańskiej dżungli, bo w miastach tych panuje hałas i brud niestety.
Oprócz Machu Picchu Peru ma do zaoferowania o wiele wiecej przykładów pradawnych cywilizacji – takie jak np. Kompleks zabytków kultury Chavin de Huantar na północ od Limy, w górach, czy też różne zabytkowe świątynie w Valle Sagrado (Święta Dolina) niedaleko Cuzco.
Miłośnicy trekingu na pewno się nie zawiodą – szlaki w Peruwiańskich Andach prowadzą do przepięknych lagun, na ośnieżone szczyty, w gorące doliny – wszystko czego dusza zapagnie. Jest wiele agencji, które pomogą zorganizować wyprawę, jeśli nie chcemy się udać na własną rękę – a niestety w niektórych rejonach Peru nie jest zalecane samotne podróżowanie, ze względu na bezpieczeństwo.
No i oczywiście Peruwiańskie wybrzeże, które zarówno na północ jak i na południe od Limy ma do zaoferowania piękne plaże i zarówno miłośnicy zabawy i imprez do białego rana, jak i Ci, którzy pragną samotności i spokoju, znajdą coś dla siebie
Ile to już mija czasu, odkąd zamieszkałaś w Peru?
W czerwcu minęły dokładnie 2 lata odkąd mieszkam tutaj na stałe. Pierwszy raz odwiedziłam Peru w 2010 roku, ale tylko na 3 tygodnie.
Wydaje się, że nie tak często Polacy decydują się na zamieszkanie w tym południowoamerykańskim kraju. Skąd ten wybór?
Nie będę tutaj oryginalna, bowiem do przyjazdu skłoniła mnie miłość. Tak jak większość Polek, które tutaj poznałam. Okazuje się, że dosyć sporo jest tutaj moich rodaków.
Jak się poznaliście? Łatwo było podjąć decyzję o przeprowadzce i nowym wspólnym domu?
Mojego narzeczonego poznałam przez Internet. Po 8 miesiącach rozmów przez czaty, Skypa i ewentualnie prze telefon On postanowił mnie odwiedzić w Polsce. Przyleciał w grudniu i bardzo spodobały mu się mrozy i śnieg. No a potem już poszło „z górki”- ja odwiedziłam go w Peru, a potem On jeszcze raz mnie w Polsce i podjęliśmy decyzję o wspólnym zamieszkaniu. Wybór był oczywisty – ja mówiłam po hiszpańsku, on po polsku ani słowa.
Bez problemu podjęłam decyzję o przeprowadzce, gdyż od zawsze uwielbiałam podróżować, no i nigdy nie lubiłam zimy, mrozów i opadów deszczu ze śniegiem A tak na poważnie, to oczywiście ciężko mi było rozstać się z rodzicami i ukochaną siostrą, z rodziną, z przyjaciółką, ze znajomymi, ale od zawsze marzyłam o zamieszkaniu poza Polską i Peru wcale nie byłoby moją 1-szą próbą życia na emigracji.
No właśnie! Bo Twoja przygoda z życiem na emigracji rozpoczęła się dużo wcześniej…
Moją pierwszą przygodę z emigracją przeżyłam w Indiach, gdzie w Bombaju mieszkałam i pracowałam, a potem podróżowałam prawie rok. O Indiach mogłabym udzielić osobnego wywiadu, zakochałam się w tym kraju. Oprócz tego mieszkałam 8 miesięcy w Meksyku, w małym miasteczku oddalonym o 2 godziny drogi autobusem od stolicy.
Wygląda na to, że trzeba będzie zrobić o Indiach osobny wywiad;) Można w ogóle w jakiś sposób porównywać te kraje? Na rzecz którego przechyliłaby się szala?
Moim zdaniem nie można tych krajów porównać wcale a wcale, no może Meksyk i Peru, bo to kultura latynoska i ten sam język. Natomiast Indie są niepodobne do żadnego innego kraju, jaki miałam okazję zwiedzić. Dla mnie jest to kraj magiczny, który warto zwiedzić i nawet zamieszkać przez jakiś czas, ale zdecydowanie nie jest to kraj do osiedlenia się – nie dla mnie.
Mówi się, że lima to wielkie nowoczesne miasto. Przypomina w jakimś stopniu miasta europejskie?
Nowoczesne chyba jak na warunki peruwiańskie heheh :D Zbudowanie jednej linii kolejki elektrycznej zajęło 20 lat, po ulicach jeżdżą autobusy, które pamiętają chyba lata 70-te , dziury w drogach, brak porządnych autostrad, 2, etc, etc…
Oczywiście pojawia się coraz więcej nowoczesnych biurowców, są nowoczesne centra handlowe ze sklepami znanych marek, ale to jeszcze nie sprawia, że Lima stanie się nowoczesna.
Ciężko jest Limę porównać do jakiejkolwiek europejskiej stolicy, choć ścisłe centrum i dzielnica Barranco mają w sobie wiele uroku za sprawą budownictwa z balkonami w stylu hiszpańskim. Ale dobre wieści są takie, że Peru jest jednym z najszybciej rozwijających się krajów w rejonie.
Żyje tam już ponad 10 milionów mieszkańców i, co najważniejsze, miasto ciągle się rozwija. Czy mimo tego żyje się tam bezpiecznie?
No tak, ten tłum czasem aż za bardzo się odczuwa… Człowiek chciałby się spokojnie przespacerować tzw. Maleconem w Limie, czyli wybrzeżem z pięknym widokiem na morze, ale zazwyczaj taki pomysł ma również połowa mieszkańców Limy i człowiek kończy lawirując wśród biegaczy, zakochanych par, studentów, nianiek z dziećmi, rolkarzy i wielu innych.
Z tym bezpieczeństwem to różnie bywa… Ja mieszkam tu już ponad 2 lata i nic do tej pory mi się nie przytrafiło. Oczywiście dbam o swoje bezpieczeństwo nie udając się sama do tzw. gorszych dzielnic. Słyszałam historie z rodziny mojego narzeczonego, że ktoś został napadnięty w taksówce czy też w autobusie, w centrum Limy i innych turystycznych miejscach są kieszonkowcy, ale to wszystko może się zdarzyć również w Warszawie, Pekinie czy Los Angeles. Trzeba się po po prostu pilnować, jak w każdym dużym i zatłoczonym mieście.
Ponoć jednak przestępczość to największy problem w Peru… W jaki sposób uniknąć newralgicznych sytuacji?
Obecnie największym problemem w Peru jest produkcja koki, w czym prześcignęliśmy nawet Kolumbię. Ale na szczęście nie ma tutaj takich wojen karteli narkotykowych, na przykład jak w Meksyku.
A żeby uniknąć niebezpiecznych sytuacji zawsze trzeba mieć swoją torebkę/ plecak na oku, lepiej używać taksówek zrzeszonych w korporacjach niż takich z ulicy, na wyprawy po pewnych częściach Peru, zwłaszcza po dżungli, wbierać się z lokalnym przewodnikiem, nie zapuszczać się w nieciekawe części Limy, zwłaszcza po zmroku, kobiety raczej nie powinny same się przemieszczać, lepiej w grupie. Jeśli już ktoś decyduje się na przyjazd, zawsze może się skonsultować z mieszkającymi tutaj Polakami, których można znaleźć poprzez Ambasadę lub organizację dom Polski lub przeze mnie.
Peru to też jeden najniebezpieczniejszych obszarów na ziemi pod względem sejsmicznym. Jak wielu trzęsień ziemi miałaś okazję już doświadczyć?
Na szczęście poważnych trzęsień jeszcze nie miałam okazji przeżyć. Pamiętam, że kilka tygodni po moim przyjeździe doświadczyłam pierwszych w moim życiu wstrząsów, nie było to miłe, poczułam się, jakby zakręciło mi się w głowie, a potem usłyszałam, jak trzęsą się stoliczki nocne obok łóżka i już wiedziałam, że to wstrząsy. Na szczęście trwało to tylko około minuty, może mniej, ale chyba było dość silne, ponieważ od razu zadzwonili do mnie rodzice pytając czy wszystko OK. Wiadomość o tych wstrząsach pojawiła się na pasku informacyjnym tvn .
Od tego czasu już nie liczę, ile takich wstrząsów było, ale dosyć sporo i zawsze tak samo się boję, że może tym razem będzie to coś poważniejszego. Ale nauczyłam się już z tym żyć, nie spędza mi to snu z powiek.
Co robić w sytuacji, kiedy takie trzęsienie ma szanse być wyjątkowo silne?
Niestety nigdy nie da się przewidzieć, czy to będą tylko wstrząsy, czy też trzęsienie ziemi z prawdziwego zdarzenia. W zeszłym roku panowała tutaj psychoza dotycząca jakiegoś niszczycielskiego trzęsienia, które rzekomo miało zniszczyć Limę. Nic takiego się nie stało. Ale w TV oraz innych mediach powtarzali, jak należy się przygotować na taką ewentualność. A więc należy mieć zawsze przygotowany w łatwo dostępnym miejscu plecak z rzeczami najbardziej przydatnymi w walce o przeżycie/ czyli np. wodę w butelkach, jedzenie w puszkach, latarkę, gwizdek, polar, ciepły koc, etc, etc. Poza tym w budynkach znajdują się znaki informujące o zona segura, czyli strefie bezpiecznej, czyli takiej, która teoretycznie nie powinna się od razu zawalić. Na zewnątrz również są znaki informujące o miejscu zbiórki, gdy zajdzie taka potrzeba. A raz do roku zawsze odbywa się symulacja ewakuacji w razie trzęsienia ziemi.
Może to utrudnić codzienne życie?
Tak naprawdę nie utrudnia to codziennego życia, gdyż wstrząsy są tak sporadyczne, że na co dzień nie pamięta się o nich i nie jest to jeden z głównych tematów na spotkaniach. Natomiast to co utrudnia życie, przynajmniej mi, to stare i zatłoczone autobusy transportu publicznego, wszechobecne kolejki, wszędzie i zawsze, nie respektowanie zasad ruchu drogowego i zwłaszcza przechodniów – trzeba się nieźle pilnować przy przechodzeniu przez ulicę.
Gdybyś miała porównać ceny peruwiańskie do polskich, gdzie żyłoby się taniej?
Wydaje mi się, że koszty życia są mniej więcej porównywalne, szczerze mówiąc nigdy nie zwracałam specjalnej uwagi na ceny, ani w Polsce ani gdzie indziej. Nie to, żebym była rozrzutna czy obrzydliwie bogata hehe, ale nigdy nie zdawałam sobie sprawy, ile kosztuje litr mleka czy też kilo ziemniaków, po prostu idę i kupuję, jak potrzebuję. To, z czego zdaję sobie sprawę, to fakt, iż zarobki, ogólnie mówiąc, są niższe niż w Polsce. No i ubolewam nad strasznie drogimi biletami do Europy. Nie ma stąd tyle promocji, jak z Europy i nie istnieje pojęcie tanich linii lotniczych.
Jak bardzo życie w Limie różni się od życia na peruwiańskiej prowincji?
Moim zdaniem różni się bardzo. W Limie odbywa się wiele imprez kulturalnych, są restauracje z bardzo różnorodnym jedzeniem, na każdą kieszeń, jest ambasada i organizacja Dom Polski, które organizują wiele spotkań i imprez dla tutejszych Polaków i rodzin polsko-peruwiańskich, transport, choć chaotyczny, jest jednak w miarę sprawny i można dojechać w każde miejsce Limy o każdej porze dnia i nocy. To tutaj znajdują się siedziby wszelkich firm, narodowych jak i międzynarodowych. Dla mnie nie ma miejsca poza Limą w Peru, gdzie chciałabym zamieszkać.
A jak oceniasz jakość peruwiańskich mieszkań? Są większe od tych, które znamy z Polski?
Tak jak w Polsce, również tutaj można znaleźć wszystkiego po trochu. Nie widzę większych różnic pomiędzy mieszkaniami polskimi i peruwiańskimi poza tym, że tutaj zazwyczaj nie ma dywanów, z powodu ogromnej ilości kurzu i w każdym mieszkaniu jest pomieszczenie zwane lavanderią, czyli taki pokój, gdzie znajduje się pralka i ewentualnie suszarka do ubrań, acha no i pokój dla nianki bądź pomocy domowej. My takowej nie posiadamy, więc mój narzeczony przekształcił ten pokój w swoją prywatną siłownię. No i okna są inne, takie przesuwane, nie otwierane do środka, i nie mają podwójnej szyby, ponieważ nie ma tutaj mrozów.
Jeśli chodzi o rozmiary, to jest tak jak wszędzie pewnie – są mieszkania małe, średnie i ogromne. Nie brak wielkich, luksusowych domów, które czasem nawet mają windę na pierwsze piętro, jeśli jest do dom piętrowy. Acha, a tak przy okazji wspomnę, że tutaj nie ma pojęcia parteru. Nasz polski parter to tutaj pierwsze piętro. Generalnie wszystko zależy od zasobności portfela.
Zgodziłabyś się ze stwierdzeniem, że obcokrajowcowi z wyższym wykształceniem i znajomością języków bardzo łatwo znaleźć pracę w Peru?
Nie powiedziałabym, że bardzo łatwo. Jednak większość obcokrajowców pracujących tutaj są to typowi expaci, których firma ściąga z zarganicy już z podpisaną umową na tzw. „gotowe”. Natomiast jeśli przychodzisz „z ulicy”, może być ciężko. Z tego co zauważyłam, tutejsze firmy nie są zbyt chętne, aby zająć się procesem załatwiania tzw. carne de extranjeria, czyli tutejszego dowodu osobistego dla obcokrajowcow, który pozwala na legalne zatrudnienie. Naprawdę nie jest to skomplikowane i nie kosztuje dużo (jakieś 300 USD, jeśli dobrze pamiętam), więc jest to dla mnie dziwne. Ja jestem z zawodu tłumaczką, ale praktycznie zawsze pracowałam jako asystentka zarządu itp, i mnie dosyć trudno było znaleźć tu pracę. Zajęło mi to równo rok, a i tak pewnie zajęłoby dłużej, gdyby nie zaprzyjaźniona firma mojego narzeczonego, która „zatrudniła” mnie, abym mogła sobie wyrobić carne de extranjeria. Tutaj wspomnę, że dokument ten zdobywa się albo przez małżeństwo albo przez zatrudnienie właśnie.
Wiele moich koleżanek Polek od dłuższego czasu bezowocnie szuka pracy, niektóre decydują się na nauczanie angielskiego lub pracę w resturacjach/barach. Ale oczywiście znam również przypadki gdzie dziewczyny znalazły pracę w swoich zawodach, np. dentystka czy też praca w księgowości w dużej międzynarodowej firmie audytowej, a więc taki z tego wniosek, że jeśli jesteś bardzo dobrze wykształconym specjalistą ze znajomością języków, to w miarę szybko znajdziesz pracę.
Czym się obecnie zajmujesz?
Obecnie pracuje jako Asystentka Projektu na kopalni, 150 km poza Limą, na wysokości 4,700 mnpm. Mam szczęście, że się tutaj znalazłam ponieważ większość Peruwiańczyków chce pracować na kopalniach – najlepsze zarobki, bony, dodatki, opieka medyczna. Właścicielami kopalń zazwyczaj są firmy zagraniczne – głównie amerykańskie i kanadyjskie. A wydobywa się głównie srebro, złoto, miedź, a nawet diamenty.
Jak wygląda typowy dzień pracy w peruwiańskiej firmie?
W Limie większość firm zaczyna pracę między 8:00 a 8:30 rano. O godzinie 13:00 rozpoczyna się godzinna przerwa na lunch. Teoretycznie praca kończy się około 18:30, ale Peruwiańczycy wprost uwielbiają zostawać po godzinach.
Na kopalni pracuje się od 6:30 rano, do czego chyba nigdy się nie przyzwyczaję. Zdecydowanie nie jestem rannym ptaszkiem… W mojej firmie przerwa na obiad jest od 11:05 do 12:05 i pracuje się do 18:30. Oczywiście nie ma wolnych niedzieli ani świąt. Pracuje się 21 dni bez przerwy, po czym ma się 7 dni odpoczynku.
Jeśli chodzi o przerwy obiadowe, to w Limie niektóre firmy zapewniają swoim pracownikom takie karty płatnicze z określonym limitem miesięcznym, którymi mogą płacić w restauracjach i sklepach. Na kopalni jest jadalnia, do wyboru są 3 różne zestawy posiłków – dieta, międzynarodowe i criollo, czyli takie typowe jedzenie peruwiańskie.
Zakładam, że w codziennym życiu niezbędna jest znajomość hiszpańskiego?
Tak, zdecydowanie trzeba się potrafić porozumieć w języku hiszpańskim, bez tego ani rusz. Tutaj po angielsku mówi bardzo mało osób.
Lima to przyjemne miejsce pogodowo?
Lima jest miastem zbudowanym na pustyni, pomiędzy łańcuchem górskim a oceanem. Sprawia to iż klimat Limy bardzo specyficzny i niestety bardzo często brakuje wody.
W lecie jest bardzo przyjemnie, natomiast w zimie nie bardzo ze względu na bardzo wysoką wilgotność, która w zimie dochodzi do 100% i sprawia, że temperatury odczuwalne są o wiele niższe, niż te prawdziwe.
W lecie, które tutaj trwa od grudnia do kwietnia, temp. dochodzi do 30 stopni Celsjusza, jest bardzo przyjemnie, słonecznie no i najważniejsze dla mnie – nie cierpię tutaj na alergię! W Polsce jak tylko rozpoczynała się wiosna i wszystko pyliło, przeżywałam koszmar, a tutaj czuję się wspaniale.
Za to w zimie wilgotność sprawia, że już nie jest tak przyjemnie. Dla mnie najgorsze jest to, że przez tę wilgoć na nie często używanych ubraniach czy butach pojawia się grzyb!:( Aby się przed tym bronić, zakupiiśmy do szaf takie jakby lampy podłużne, które mają ogrzewać i chronić przed wilgocią.
Idealnym miejscem pogodowo dla mnie jest północ Peru, już blisko równika, gdzie cały rok jest ciepło!
Jakie jest Peru w Twoich oczach?
Jest to ogromny i piękny kraj, są to przepyszne i egzotyczne owoce, korki, spaliny i tłumy w Limie, cisza i spokój na pięknych plażach północy, cudne widoki wysoko w górach, straszna biurokracja, nierówności społeczne, niestety rasizm, dobre perspektywy rozwoju, rozgwieżdżone niebo w noc spędzoną gdzieś w Świętej Dolinie, pyszne awokado i chirimoya, niezliczone możliwości wypraw.
Czego nie wie o tym kraju przeciętny Polak?
Wydaje mi się, że nie wie, jaką rolę odgrywali Polacy w tym kraju na przestrzeni wieków. Na przykład budowniczym kolei w Peru (jest to najwyżej położona kolej świata) był Polak- Ernest Malinowski Fernando Szyszło- syn polskiego przyrodnika, zaliczany jest do najwybitniejszych malarzy Ameryki Łacińskiej. Bardzo niedawno polscy naukowcy odkryli grobowiec starożytnej cywilizacji. Oprócz tego od wielu lat działają w Peru polscy salezjanie.
W 2012 World Travel Awards uznał Peru za najlepszy kulinarny kierunek świata. Kuchnia peruwiańska jest faktycznie tak wyśmienita?
Jest takie przysłowie – przez żołądek do serca. W Peru sprawdza się to bardzo dobrze, gdyż jedzenie jest rzeczywiście pyszne. Różnorodność warzyw, owoców, około 3000 odmian ziemniaków, rożnorodność zbóż – to wszystko sprawia, że kuchnia peruwiańska jest bardzo smaczna. Jedzenie można podzielić na pochodzące z wybrzeża (costa), z gór (sierra) i z dżungli (selva). W Peru wykształcił się też specyficzny rodzaj chińszczyzny, zwany tutaj chifą. Jedyne co mi nie odpowiada w tutejszym menu, to fakt, iż do każdej potrawy dodaję się zarówno ryż jak i ziemniaki.
Świnki morskie jada się na co dzień?
Hehe, rzeczywiście jest to potrawa bardzo popularna, pochodząca ze sierry peruwiańskiej. Przyznam się, że jeszcze nie próbowałam, przeraża mnie sposób podania – z główką, siersćią, łapkami… Z innych egzotycznych dań mogę podać kotlety z alpaki, bardzo dobre, czy też pieczone larwy – dobre źródło protein ale ohydne w samku hehe.
Tęsknisz, tak jak przeciętny Polak, za białym serem i ogórkami kiszonymi? Jest szansa, aby zrobić takie zakupy w Limie?
Tak, bardzo tęsknie za kiszonymi ogórkami i marynowanymi grzybkami. Po mojej wizycie w Polsce w kwietniu tego roku przywiozłam słoiki grzybków marynowanych i suszonych od babci.
Nawet sama zabrałam się za kiszenie kapusty i powiem, że smaczna mi wyszła. Natomiast po jakimś czasie odkryłam niemiecką Sourkraut i już sama nie kiszę. Strasznie brakowało mi dobrego europejskiego chleba, tak że nawet sama się wzięłam za pieczenie. Nie wyszło niestety. Ale na szczeście dowiedziałam się o pewnym Peruwiańczyku, który podróżował po Europie zgłębiając tajemniki pieczenia chleba i otworzył piekarnio – kawiarnię w Limie! Chleb jest idealny, taki jak w Polsce, bez drożdży, na naturalnym zakwasie.
Do tej pory nie znalazłam twarogu.
Czym może fascynować peruwiańska kultura?
Swoją niesamowitą historią, na którą składa się połączenie kultur inkaskich z hiszpańską, pozostałościami w postaci zabytków, muzyką i tańcem. Istnieje wiele wpływów afrykańskich, co daje ciekawą mieszankę naprawdę eneregetycznej i pozytywnej muzyki.
Łatwo Polakowi przystosować się do peruwiańskich realiów?
Myślę, że nie tak łatwo. Jest wiele rzeczy które będą frustrować Polaka. Myślę, że trzeba się wyluzować, żeby poczuć się naprawdę dobrze w tym kraju.
Jakie polecisz sposoby na ułożenie poprawnych relacji z peruwiańską rodziną?
Bycie otwartym i uśmiechniętym i przygotowanym na bardzo częste rodzinne spotkania w bardzo licznym gronie.
Peru to Twój nowy dom?
Tak, zdecydowanie. To kraj w którym planuję swoją przyszłość.
Monika Czech – mieszkała w Indiach, w Meksyku, na stałe postanowiła osiedlić się w Peru, a to za sprawą pewnego Peruwiańczyka. Z zawodu tłumacz, pracuje jako asystetnka zarządu. Podróżuje po Peru, gdy tylko czas na to pozwoli.
Zdjęcia: Monika Czech
Rozmawiała: Ania Błażejewska
Jeśli i Ty masz ochotę opowiedzieć nam o swoim życiu na obczyźnie (szczególnie, jeśli mieszkasz w Azji), napisz do nas koniecznie!