Na czym my to skończyliśmy… aha, pora na literę “H”. Poniższe hasła rozpoczynające się literą “H” odkryją dla Was kolejne meandry Filipin ;)

Habagat – to południowo-zachodni , który zazwyczaj występuje od czerwca do końca września. To on jest odpowiedzialny za większość ulewnych deszczy nawiedzających . Zazwyczaj monsunowe pojawiają się nad terytorium Filipin w związku z przechodzącą gdzieś bokiem burzą tropikalną lub tajfunem. Efektem takich zjawisk są często powodzie, jak np. ta w 2012 roku (formalnie tajfunu nie było, a miasto zostało zalane).

Habal-Habal – czyli motocykl publicznego użytku. Jest to rodzaj motocyklowej taksówki, gdzie za niewielką opłatą kierowca motocykla zabiera pasażerów. Aby zwiększyć ilość “miejsc siedzących”, właściciele habal-habal przedłużają siodełko lub montują poprzeczną “ławkę” i ponoć mogą zabrać nawet 13 osób (z bagażami). Ten środek transportu można spotkać wszędzie tam, gdzie z jakiś powodów nie ma 'ów (np. nie ma dróg lub obowiązują ograniczenia w ruchu). Nie jest to bynajmniej wyłącznie filipiński wynalazek – podobne rozwiązania komunikacyjne są dość popularne w Indonezji.

Halo-Halo – nie ma takiego numeru składnika, który nie mógłby pojawić się w tym popularnym deserze. Mamy zatem czerwoną fasolę, kokosa, banany, jackfruita (chlebowiec), tapiokę, cukier palmowy, , kruszony lód, mleko skondensowane, galaretki i na górę gałka lodów (zasmażki chyba nie znają). Ania opisywała wrażenia z degustacji TUTAJ.

Havana – a w zasadzie legendarne Café Havana, zlokalizowana w Greenbelt 3 w Makati. Miejsce, gdzie panie (miejscowe) proszą panów (najczęściej przyjezdnych) niekoniecznie do tańca. Lokal, wraz z okolicznymi ławkami i murkami, tętni życiem od wczesnych godzin wieczornych do niemal samego rana. Zdecydowanie dla “koneserów” :P

Hey Joewhere you goin' with that wallet in your pants… Joe to uniwersalne zawołanie na każdego “białasa”. Najczęściej możecie usłyszeć to zawołanie kiedy będziecie gdzieś na prowincji. Wołają zazwyczaj dzieciaki, zazwyczaj bez niecnych zamiarów, więc spokojnie można odkrzyknąć jakieś Hi i wykrzywić facjatę w uśmiechu jak stewardessa w Lufthansie.

Hipon – to w Tagalogu “krewetka”, jednak w młodzieżowej gwarze to także niekoniecznie pochlebne określenie na niezbyt urodziwą niewiastę. Definicję tę usłyszeliśmy od kolesia, który do młodzieży się już raczej nie zalicza, więc nie ręczymy za aktualność tej informacji.

– to zatoka położona kilkadziesiąt kilometrów od Puerto Princesa, na wyspie . Z Puerto Princesa można dojechać rykszą do portu, a następnie wynająć łódkę, która obwiezie nas po okolicznych wyspach. Na większych i mniejszych wysepkach możecie wygrzewać się na plażach, pływać albo snurkować. Więcej informacji znajdziecie TUTAJ.

Jak zwykle zapraszamy do uzupełniania naszego alfabetu. Ciąg dalszy nastąpi…