Aby przyjechać do Kairu zrezygnowała z pracy. Tam oddała się pasji fotografowania. W wolnych chwilach można ją spotkać w lokalnych zaułkach Kairu lub starych warsztatach, poszukującą lokalnego kolorytu. Od niemal czterech lat mieszka z rodziną w Kairze, gdzie w czasie egipskiej Rewolucji urodziła córeczkę. O życiu w Egipcie opowiada Anna Krukowska.

Informacja o przeprowadzce do Kairu spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Nie ukrywam, że byłam przerażona, szczególnie gdy mąż na moje pytanie, czy w Kairze jest jak w Ammanie (jedej wówczas stolicy krajów arabskim, którą widziałam) odpowiedział „Gorzej!” mając na myśli gorący pustynny klimat, brud i wszechobecny chaos na ulicach. Po dłuższym pobycie tutaj okazało się jednak, że jest to, w naszej opinii, jedno z najlepszych miejsc do mieszkania dla ekspatów i tym razem potencjalna wyprowadzka z Kairu napawa nas smutkiem. Ale zacznijmy od początku.

Wielka Przygoda

Egipt jest niewątpliwie krajem który zaskakuje egzotyką. Mężczyźni w galabijach i kobiety w kolorowych chustach na głowach, osiołki ciągnące wozy na ulicach stolicy, roznosiciele wody wyglądający dokładnie tak samo jak sto lat temu, stare rozklekotane (które powoli znikają z kairskich ulic), ogniska palone na ulicach miast, pozwalające bawaabom pilnującym domów na dogrzanie się w czasie zimowych nocy – to wszystko powoduje, że nie wiadomo gdzie spojrzeć, bo wszystko jest takie ciekawe i nowe. Tyle tylko, że to co fascynuje nas jako turystów nie zawsze musi się nam podobać, jako mieszkańcom danej okolicy. Dlatego też wielu przyjeżdżających tutaj ekspatów ma problemy z aklimatyzacją – przeszkadza im kompletny brak reguł na ulicach i autostradach, traktowanie nas wszędzie jak bogaczy, z których należy wydrzeć ostatniego funta, etc. Dlatego przyjeżdżając tutaj dobrze jest nastawić się na Wielką Przygodę i starać się traktować to wszystko jako lokalny koloryt.

Poradniki dla ekspatów zwracają uwagę, że pierwsze 2-3 miesiące pobytu w nowym miejscu to jak miesiąc poślubny, gdzie wszystko nas fascynuje, natomiast później zazwyczaj następuje szok kulturowy, gdy wszystko co lokalne i inne niż znamy z dotychasowego życia, zaczyna nam przeszkadzać i denerwować. Przyznam, że musimy mieć większą zdolność do adaptacji, bo szok kulturowy dopadł nas po dwóch latach pobytu w Kairze, ale nie był to łatwy okres i myśleliśmy nawet o pisaniu „AntyKronik egipskich”, aby dać upust emocjom. Na szczęście z czasem szok kulturowy mija i człowiek przyzwyczaja się do nowych warunków.

Jest jednak kilka rzeczy, które warto wiedzieć przed przyjazdem tutaj, aby jak najszybciej odnaleźć się w tym nieco zwariowanym świecie.

Community Service Associacion (CSA)

CSA (link: http://www.livinginegypt.org/portal/default.aspx) to miejsce, gdzie musisz być, znajdujące się w Maadi – samym sercu zielonej dzielnicy zamieszkiwanej w dużej mierze przez ekspatów. Jest to nie tylko miejsce tzw. „coffeemorningów” – porannych spotkań ekspatów, ale i oferujące szkolenia wprowadzające jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości, kursy językowe (arabski, angielski, etc.) i organizujące poranne wycieczki głównie dla niepracujących żon, czy weekendowe wycieczki dla całych rodzin. To wszystko powoduje, że tworzona jest tutaj otwarta społeczność ekspatów, do której bardzo łatwo dołączyć i znaleźć swoje miejsce. CSA jest wyjątkowym miejscem, nie wiem czy nie jedynym tego typu na świecie, a napewno oferującym najbardziej rozbudowany program. Wystarczy tylko przyjść na kawę, aby wychodząc mieć pierwszych znajomych, a po kilku wizytach czuć się wręcz zadomowionym w Kairze.

Wycieczki na pustynię

Egipt jest jak Skarbiec Alladyna – przez lata można tu odnajdować warte odwiedzenia miejsca zaczynając od piramid w Gizie, Sakkarze, czy Meidum, przepięknych islamskich zabytkach, a kończąc na małych warsztatach ceramicznych, w których ceramika tworzona jest w ten sam sposób jak setki lat temu. Jednak dla wielu ekspatów kwintesencją mieszkania w Egipcie są wyprawy na pustynie. Osoby, które nie mają jeszcze znajomych, czy nie posiadają samochodu z napędem na cztery koła, mogą skorzystać ze zorganizowanych wycieczek z przewodnikiem.

Osoby, które złapią bakcyla dołąą lub tworzą własną grupę znajomych, same wyznaczają trasy i miejsca noclegów. Odkrywanie pustyni, która wcale nie jest jednolitym morzem piasku, lecz kryje wiele tajemnic, jak skamieniałe szkielety wielorybów, skamieniałe drzewa, czy różne formacje skalne, oraz jazda po bezdrożach dają wiele satysfakcji, a wieczorami dzieci mogą bawić się jak w wielkiej piaskownicy pod rozgwieżdżonym niebem.
 
 
 
Standard życia

Istotnym elementem codziennego życia w Kairze jest jego wygoda. Trudno jest tutaj znaleźć , którego metraż jest mniejszy niż 100 – 150 m2, co w porównaniu z polskimi realiami jest luksusem. Wiele firm oferuje przyjeżdżającym ekspatom samochód z kierowcą. Celem kierowcy jest pomoc w odnalezniu się ekspatom w arabskojęzycznym kraju – pomoc jako w pewnym sensie opiekuna i tłumacza , choć z naszych doświadczeń wynika, że znajomość angielskiego wśród kierowców jest rozmaita a i ich pomoc może budzić pewne kontrowersje. Nie sposób wspomnieć o tutejszych usługach – zakupach, także z warzywniaka czy apteki, dokonywanych przez telefon z dostawą do domu, czy prasowaczach, którym oddaje się ubrania, aby za niewielką opłatą po kilku godzinach dostarczyli wyprasowane i powieszone na wieszakach. I co równie ważne dla rodzin z dziećmi, w Kairze jest kilka dobrych międzynarodowych szkół oferujących naukę w systemie brytyjskim, amerykańskim, niemieckim, czy francuskim.

Poznaj kilka podstawowych zwrotów

Osoby posługujące się językiem angielskim z reguły nie będą miały tutaj problemów z komunikacją, gdyż wielu Egipcjan posługuje się tym językiem, szczególnie w turystycznych lokalizacjach, czy dzielnicach zamieszkiwanych przez ekspatów. Problem rozpoczyna się jednak, gdy chcemy wziąć taksówkę, które ze względu na bardzo niską cenę za przejazd, jest tutaj podstawowym środkiem komunikacji. I tu uwaga! Po pierwsze warto naczyć się podstawowych zwrotów, aby móc określić kierunek, dokąd chcemy się udać, ale dobrze jest wiedzieć jak tam dojechać, gdyż taksówkarze odpowiedzialni są za udostępnienie samochodu (choć i tu różnie bywa z jakością), natomiast nie odpowiają za dojazd do celu. Tak więc wiele osób, szczególnie zaraz po przyjeździe, ma rozmaite przygody związane z taksówkami. Mi się też taka zdarzyła i pierwsze 10 minut błądzenia po okolicy traktowałam jako przygodę, po czym zaczęłam się trochę denerwować, czy będę w stanie odnaleźć mój dom, szczególnie że kierowca mówił wyłącznie po arabsku.

Wygodne (niewygodne) życie

Tak więc patrząc z perspektywy Polski espaci mają w Kairze wygodne życie, ale trzeba zwrocić uwagę na pewne niewygody, jakimi są np. godziny pracy lekarzy czy sklepów. Najgorzej jest w Ramadanie – świętym miesiącu islamu, kiedy od zmierzchu do świtu obowiązuje zakaz m.in. jedzenia i picia. Wówczas sklepy (poza spożywczymi) otwierane są po południu, z przerwą na iftar – śniadanie przełamujące całodzienny post, a następnie otwarte jeszcze długo po północy. Dlatego na zakupy najlepiej wybierać się dopiero wieczorem, aby mieć pewność, że interesujące nas sklepy będą otwarte. Niestety dokładnie tak samo wygląda kwestia wizyt lekarskich, a do pediatry, nawet poza Ramadanem, chodzimy zazwyczaj na 19.30.

Co najbardziej przeszkadza mi w mieszkaniu w Kairze?


Jedną z najtrudniejszych do zaakceptowania rzeczy jest podejście Egipcjan do wielu rzeczy – spóźnienia o kilka godzin lub nie dotrzymywanie terminów są tutaj standardem. Wyroby lokalne, np. meble są niestety niskiej jakości, a te sprowadzane z zagranicy są koszmarnie drogie. Okazuje się, że zamówienie nawet tak prostej rzeczy jak półka na urasta do rangi trudnego do pokonania problemu, a efekt końcowy jest nierzadko nie do zaakceptowania. „Malesh” – cóż za różnica, że zamówione przez nas poduszki mają inny rozmiar, czy wzór niż chcieliśmy. Wystarczy przecież powiedzieć „Sorry madam” i po kłopocie.

Kolejnym problem są właśnie kwestie zakupowe i koszty życia. Kair nie jest tanim miastem. Żywiąc się lokalnymi produktami – egipskim chlebem z kieszonką, kosheri (mieszaniną ryżu, makaronu, soczewicy z sosem pomidorowym i smażoną cebulą), czy fulem (pastą z fasoli) można przeżyć za naprawdę niewielkie pieniądze. Niestety nie jest to zbyt dietetyczne jedzenie, dlatego na co dzień żywimy się w podobny sposób, jak w Polsce. Większość produktów tego typu jest sprowadzana z zagranicy, co przekłada się na ich wysoką cenę. Niestety wybór nie jest zbyt duży, np. tylko kilka smaków jogurtów, czy kilka rodzajów wędlin. Przez pierwsze pół roku to nie przeszkadza, po dłuższym jednak czasie zaczyna brakować smaku dobrego twarogu (dostępne tutaj są słone lub gorzkie), czy dobrych wędlin. Należy pamiętać, że Egipt jest krajem islamskim, gdzie nie spożywa się wyrobów z wieprzowiny. W naszej dzielnicy od jakiegoś czasu jest sklep z wieprzowiną, ale wybór jest ograniczony, a o szynce Bohuna, z beczki, czy polędwicy sopockiej możemy tylko pomarzyć.

Bezpieczeństwo

Tematem obecnie często poruszanym w rozmowach zarówno Egipcjan, jak i ekspatów są kwestie bezpieczeństwa. Niestety od czasów Egipskiej Rewolucji, która miała miejsce w styczniu i lutym ub.r. wiele zmieniło się na gorsze. Policja, która w czasie Rewolucji zniknęła z ulic i wróciła na nie dopiero po kilku tygodniach, nadal nie odzyskała swojej reputacji. Egipcjanie nie dbają o przestrzeganie jakichkolwiek przepisów, co wykorzystują rozmaite grupy kradnąc samochody, czy torebki przechodniów. Aby uniknąć tego typu sytuacji zalecane jest przestrzeganie podstawowych zasad bezpieczeństwa, np. unikanie podróżowania samochodem w nocy na nieuczęszczanych drogach, czy nienoszenie przy sobie cennych rzeczy.

Pomimo panującej niepewności nadal chętnie wędruję po lokalnych zaułkach, gdzie zazwyczaj witana jestem z uśmiechem, gdyż widząc mnie Egipcjanie cieszą się, że „turyści wrócili do Kairu”. Wraz z odpływem turystów po Rewolucji bardzo wielu z nich straciło źródło dochodu i wszyscy czekają na ustabilizowanie sytuacji i powrót do normalności.

Światowa stolica

Pomimo wciąż niepewnej sytuacji uważam, że mieszkanie w Kairze ma wiele zalet. Jest to ogromne miasto zamieszkiwane przez 18 mln ludzi, i choć wiąże się to z korkami i problemami komunikacyjnymi, to jest to także, a może przede wszystkim światowa stolica, która oferuje bogaty program artystyczny – zaczynając od lokalnych przedstawień, typu tańczący derwisze, czy koncerty egipskiej muzyki, a kończąc na wieczorach jazzowych lub bogatym programie Kairskiej Opery. Jest tutaj także sporo galerii, a od czasu do czasu organizowane są festiwale filmowe i teatralne. Nie bez powodu Kair nazywany jest miastem, które nigdy nie zasypia – sporo się dzieje, a życie tutaj na pewno nie jest nudne.
 

Tekst i : Anna Krukowska
 
Anna Krukowska – aby przyjechać do Kairu zrezygnowała z pracy. Tam oddała się pasji fotografowania. W wolnych chwilach można ją spotkać w lokalnych zaułkach Kairu lub starych warsztatach, poszukującą lokalnego kolorytu. Od niemal czterech lat mieszka z rodziną w Kairze, gdzie w czasie egipskiej Rewolucji urodziła córeczkę. Prowadzi bloga: www.kronikiegipskie.blogspot.com

Jeśli i Ty masz ochotę opowiedzieć nam o swoim życiu na obczyźnie (szczególnie, jeśli mieszkasz w Azji), napisz do nas koniecznie!