Żadnych mini spódniczek i prześwitujących bluzek dla pań!
Żadnych szortów ani podkoszulek dla panów!

Dostaliśmy szczegółowe wytyczne dotyczące wymaganego sposobu ubierania się pracowników budynku. Właściwie nie tyle pracowników samego budynku, ale tych osób, które pracują dla jego mieszkańców, tj. pomocy domowych (zwanych tutaj „służącymi”), niań, kierowców i ochroniarzy.

I tak…

W przypadku kobiet akceptowalne są:

– uniform służącej lub fartuch,
– dżinsy plus t-shirt lub bluzka,
– sukienka lub spódnica do kolan, ale nie krótsza niż 1 cal nad kolano.

Niedopuszczalne są:

– bluzki lub koszule z dekoltem lub odsłaniające brzuch,
– spódnice i sukienki mini lub obcisłe,
– krótkie szorty,
– koszulki na ramiączkach akceptowane są jedynie pod warunkiem posiadania również okrycia wierzchniego (o warunkach spełniających kryteria podane powyżej).

Z mężczyznami, jak to zwykle bywa, sprawa jest prostsza i bardziej oczywista.

Zaleca się im:

– koszulki polo lub koszule z krótkim rękawem,
– dżinsy i t-shirty,
– nie opinające spodnie.

Stanowczo zabronione jest natomiast założenie:

– koszul bez rękawów,
– podkoszulków,
– obcisłych koszulek.

E-maila z wytycznymi dostałam podczas jazdy samochodem. Prowadził Anthony, mój asystent, tłumacz, „załatwiacz” (oj, nieładnie brzmi ang. „fixer” po polsku…) i ochroniarz w jednym. Czasem też kierowca, bo osobnego kierowcy nie mam. Siedzący akurat w szortach, które jako absolutnie abstrakcyjny element garderoby pracownika płci męskiej nie zostały nawet wymienione. Ale o tym dowiedziałam się dopiero wówczas i wtedy też zrozumiałam, dlaczego wcześniej Anthony co jakiś czas podpytywał:

– A mogę jutro założyć szorty? Nie będzie problemu?
– Noś, co chcesz.
– odpowiadałam za każdym razem. Bo w sumie co mnie obchodzi, jak kto się ubiera.

Sprawa wydawała się prosta do czasu „wytycznych”. Jeśli zostały określone, prawdopodobnie będą też egzekwowane. Może nie od razu, ale pewnie za jakiś czas przyjdzie kolejny e-mail o treści „uprzejmie uprasza się mieszkańców o zwrócenie uwagi swoim pracownikom w kwestii dotyczącej zasad ubierania się. Osoby nie przestrzegające przepisów, nie zostaną wpuszczone na teren budynku począwszy od dnia…” . Tak było choćby w przypadku specjalnych dokumentów tożsamości, do posiadania których zobowiązani są wszyscy ci, którzy tutaj pracują.

Anthony nie wpasowuje się w żadną z kategorii pracowników zobowiązanych do przestrzegania zasad, bo oficjalnie nie jest ani kierowcą ani ochroniarzem, ale jako, że ochroniarze pracujący dla administracji uważający się za najwyższą kategorię wszystkich pracowników lubią wymuszać na wszystkich innych pracownikach określony sposób postępowania, na wszelki wypadek poradziłam:

  Jakby co, powiedz, że takie było moje polecenie.
– Na przykład dlatego, że zaraz jedziemy w
. – dodał sobie Anthony dla uzasadnienia sytuacji.

Wieczorem zastanawialiśmy się z Krzychem, po co te wszystkie zasady.

Może po to, żeby nie nie kusić facetów? I odwrotnie. Tak po prostu dla zachowania przyzwoitości. – myślałam głośno, bo przypomniały mi się historie  opowiadane kiedyś przez Evelyn o „napalonych” ochroniarzach z naszego budynku bez żenady wykorzystujących seksualnie młode pomoce domowe i nianie.

Może… – zastanawiał się Krzych. – A może po prostu po to, żeby na pierwszy rzut oka dało się odróżnić, kto jest kto…