Majestatyczny; perfekcyjny w swoim stożkowym kształcie (cytując Wikipedię – najbardziej perfekcyjny na świecie); wysoki na 2462 metry n.p.m.; ciągle aktywny (od 1616 roku naliczono 48 erupcji, co czyni go najbardziej aktywnym filipińskim wulkanem); zaliczany do stratowulkanów i do Pacyficznego Pierścienia Ognia; usytuowany na Filipinach, na południu wyspy nieopodal miasta Legazpi w regionie ; widoczny z prawie wszystkich miast w prowincji Albay, a nawet z sąsiednich prowincji; przez niektórych uważany za cud świata; jednym słowem – wspaniały.

już od jakiegoś czasu nieśmiało zerkał na nas z okładki przewodnika po Filipinach, ale zobaczyć go na własne oczy planowaliśmy duuużo wcześniej, jeszcze zanim przewodnik z okładką trafił w nasze ręce (nawet w którymś momencie mieliśmy bilety samolotowe w tamte strony…). W końcu się udało! Nie potrafię ocenić, czy ten imponujący podoba mi się bardziej wieczorem czy rano, bo zachwyca mnie praktycznie nieustannie. Nazwa wulkanu pochodzi od „bikolańskiego” „magayon”, czyli piękny i no cóż – nie sposób się z tym nie zgodzić.

p.s. Wpisu w temacie rekinów wielorybich nie będzie. Nie ływaliśmy sobie z nimi. Z prostego powodu – rekinów wielorybich nie było. Mało tego – od kilku dni nie było, a w ciągu ostatnich dwóch tygodni były ze dwie sztuki. W sumie. Może więc innym razem.