manila bay to nie tylko wielka zatoka, ale również miła oku nadmorska promenada; szerokie aleje, po których pędzą tysiące samochodów i czasem jakiś motocykl; wielkie hotele, które swoim gościom oferują pokoje z widokiem na zachód słońca; do tego jeszcze łódki, budki z jedzeniem i… dzieci szukające w śmieciach na brzegu czegoś, co może się jeszcze przydać.
Tak naprawdę, pomijając ten ostatni szczegół i lokalny koloryt, manila Bay nie wyróżnia się niczym szczególnym spośród innych tego typu miejsc znajdujących się gdziekolwiek na świecie. Ale gdybyście byli kiedyś w stolicy Filipin i dysponowali wolnym popołudniem, z pewnością można się tam wybrać.
My na pewno tam wybierzemy się raz jeszcze, jak już wrócę z Indonezji – tym razem z dużym aparatem, statywem i… odwagą;)

Nadmorska promenada, szeroka ulica i drogie hotele.