W XI wieku Manuha, król Monów z Thaton, chcąc rozpowszechnić w królestwie rządzonym przez Anawrahtę, wysłał doń mnicha Shin Arahana. Choć misja zakończyła się sukcesem, krewki król Anawrahta nie otrzymawszy oczekiwanych tekstów buddyjskich, postanowił wysłać na południe swoją armię. Zabrano stamtąd wszystko, co wartościowe, z Tripitaką, starymi tekstami buddyjskimi włącznie. Anawrahta chcąc jednak w jakiś sposób uhonorować Buddę i przyjętą nową wiarę (a może trochę z powodu wyrzutów sumienia…?), zdecydował się na budowę kompleksu świątyń na pobliskiej równinie. Niezliczone świątynie powstawały (podobno co dwa tygodnie nowa!) zarówno podczas rządów sławnego króla, jak i jego sukcesorów i w ten właśnie sposób zbudowano Bagan, nazywany potem „pierwszym ńskim imperium”.

Historycy nie zgadzają się w kwestii tego, co stało się w XIII wieku, czyli dwa wieki później. Wspomina się o hordach mongolskich albo inwazji chińskiej, w wyniku czego Bamarowie mieli zdecydować się na opuszczenie Baganu. Ba, niektórzy z uczonych twierdzą nawet, że życie kulturalne i społeczne imperium kwitło przez kolejne sto lat, do czasu konfliktu pomiędzy grupami Bamarów, Monów i Szanów. Jednak jakakolwiek z teorii nie byłaby słuszna, faktem jest, że to właśnie XIII wiek był okresem, kiedy powstały ostatnie z 4 tysięcy świątyń.

Kolejne wieki to zaniedbania, erozja, liczne trzęsienia ziemi, aż w końcu budzący sporo zastrzeżeń sposób renowacji, czasem niewiele mający wspólnego z oryginalnym stylem budynków i ich oryginalną konstrukcją. Odtworzono wówczas właściwie całe zabytkowe miasto z wyjątkiem tych elementów, które przed wiekami powstały z drewna tj. pałaców, klasztorów i prywatnych ów, a dziś Bagan jest jedną z największych atrakcji turystycznych Birmy, stałym punktem na liście prawie każdej osoby odwiedzającej ten kraj.

Czy mimo wszystko warto? Podobno nawet Marco Polo uznał tamtejsze świątynie za „jeden z najznakomitszych widoków na świecie ” i tak, ja też nie mam co do tego wątpliwości. Bo choć w ciągu czterech ostatnich lat i tam zaszło sporo zmian z ilością turystów i jakością ich pojazdów na czele, to nie oszukujmy się – nie ma to aż takiego wpływu na jakość zwiedzania. Bo choć podczas wschodów i zachodów słońca, najlepsze widokowo świątynie cieszą się sporym powodzeniem, to i tak nijak ma się to do tłumów z Angkoru. Bo choć liczni sprzedawcy pamiątek potrafią być naprawdę męczący, a do tego można natknąć się nawet na kilkusetosobowe grupy birmańskich uczniów z prywatnych szkół (sic!), to bez problemu znajdzie się ciche, opuszczone zakątki, odwiedzane jedynie przez samotne psy. I może jeszcze barwne motyle. Wystarczy chcieć:)

A ile świątyń jest w Baganie?
Ma ich być około 3300, ale czy to tak naprawdę ważne?